Przed Raportem: Boją się o szkoły specjalne

2021-02-26 16:57:59(ost. akt: 2021-02-28 10:28:18)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne M. Lisowskiej/ Janusz Pająk

Rząd zapowiedział zmiany w kształceniu uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, pracy poradni psychologiczno-pedagogicznych i funkcjonowaniu szkół specjalnych. To wystarczyło, by rodzice i pedagodzy poczuli się zaniepokojeni. Dlaczego?
Celem reformy jest, jak zapewnia ministerstwo, stworzenie międzyresortowego systemu działań na rzecz dzieci, uczniów i rodziny, zagwarantowanie dostępu do pomocy psychologiczno-pedagogicznej dla dzieci i uczniów na terenie szkoły czy placówki oraz poprawienie jakości kształcenia wszystkich uczniów, w tym z niepełnosprawnościami.

Skąd potrzeba takich zmian?

Jak informuje Ministerstwo Edukacji i Nauki, ponad 2 mln uczniów (ok. 34 proc.) jest objętych pomocą psychologiczno-pedagogiczną, ale dostęp do psychologów i pedagogów w szkołach jest nierówny. „W skali kraju to średnio 0,73 etatu specjalisty na szkołę. Na wsi przypada 0,47 etatu specjalisty”. Ponadto, jak przypomina resort edukacji, „rośnie liczba dzieci, u których stwierdza się potrzebę kształcenia specjalnego (obecnie to ponad 200 tys., tj. prawie 4 proc. populacji uczniów). Wzrasta również liczba zaburzeń psychicznych i prób samobójczych wśród dzieci i młodzieży w Polsce. Około 80 proc. zbadanej przez NIK grupy osób z autyzmem nie znajduje pracy”. To dlatego rząd, jak czytamy w komunikacie, doszedł do wniosku, że trzeba „zapewnić lepsze przygotowanie do pracy oraz samodzielnego życia. Wzmocnienia wymaga profilaktyka i system wsparcia rodziny. Brakuje koordynacji międzyresortowej w pomocy udzielanej dzieciom i rodzinom, co skutkuje nierównym dostępem do wsparcia”.

Receptą na te bolączki, zdaniem ministerstwa, mają być zmiany w kształceniu uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi. Zmiany, których zapowiedź wzbudza niepokój rodziców i pedagogów.

Dr hab. Urszula Bartnikowska, prof. UWM z Katedry Pedagogiki Specjalnej i Resocjalizacji, przyznaje, że idea zaproponowana przez ministerstwo może i jest szczytna, ale trudna do zrealizowania. To dlatego pani profesor, na co dzień zajmująca się problemami osób z niepełnosprawnościami, rozumie obawy rodziców.

— Mam wrażenie, że zmiany są wprowadzane za szybko, bez możliwości ich kontrolowania i sprawdzania, czy są one dobrym rozwiązaniem. Takie zbyt pospieszne wprowadzanie zmian, może doprowadzić do sytuacji, w której rodzice i ich dzieci pozostaną bez możliwości wyboru, a przecież każde dziecko potrzebuje innych warunków, by rozwijać swój potencjał — tłumaczy prof. Bartnikowska. — Jestem za tym, by istniało jak najbardziej zróżnicowane szkolnictwo. Tym bardziej że nie zawsze dzieci z niepełnosprawnościami dostosują się do warunków w szkole rejonowej. Może być i tak, że to szkoła będzie musiała się dostosować do nich, doposażając budynek i adaptując pomieszczenia.

Co ważne, przygotowania będzie wymagała także kadra szkół, w których pojawić się może zdecydowanie więcej dzieci ze specjalnymi potrzebami. Na dodatek, co podkreśla Urszula Bartnikowska, odmiennymi, bo wynikającymi z różnych niepełnosprawności. — Nie wystarczy też, by z zewnątrz wszedł specjalista i poinstruował nauczyciela — tłumaczy pani profesor, odnosząc się do pomysłu powołania Specjalistycznych Centrów Wspierania Edukacji Włączającej. Takich centrów ma powstać w najbliższej przyszłości… 16.

Co mają oferować centra? „Nauczyciele otrzymają wsparcie, które pomoże im wybrać najlepsze metody pracy z uczniem z niepełnosprawnością. Uczniowie będą mogli uczestniczyć w zajęciach specjalistycznych i korzystać z zasobów szkół specjalnych. Rodzice natomiast będą mieli możliwość konsultacji, doradztwa, korzystania z grup wsparcia, a nawet zajęć terapeutycznych” — zapewnia ministerstwo w specjalnym komunikacie.

Fot. Janusz Pająk/ UWM w Olsztynie


W czasie środowego wystąpienia minister Przemysław Czarnek zapewniał z kolei, że… — Nie ma planów likwidacji poradni psychologiczno-pedagogicznych czy szkół specjalnych. Będziemy wzmacniać ich działalność, wykorzystywać potencjał w organizowaniu pomocy dla dzieci, uczniów — w tym uczniów ze specjalnymi potrzebami edukacyjnymi, a także ich rodzin.

Zapewnienia ministra to dla wielu rodziców za mało. — Nie czuję się uspokojona, bo nie mam zaufania do rządu. Nie wierzę ministrowi, który uważa, że zbawienie jest ważniejsze od podstawy programowej, którą chce kolejny raz zmieniać — mówi Monika Lisowska, mama Bartka, chłopca ze spektrum autyzmu. — Zresztą z podobną retoryką mieliśmy do czynienia w przypadku gimnazjów, które też miały być nie tyle likwidowane, ile przekształcane. Czy dzisiaj gimnazja istnieją? — pyta retorycznie.

— Boję się likwidacji szkół specjalnych, tego, jaki to będzie miało wpływ na dzieci, które właśnie w nich znajdują odpowiednie wsparcie i przestrzeń do rozwoju. Mój syn w swojej szkole miał edukację dostosowaną do swoich potrzeb. Nauka w odpowiednich warunkach daje mu, najprościej mówiąc, szansę na życie. To ważne, żeby dzieci nie trafiały do „przechowalni”, żebyśmy nie tworzyli znów tzw. pokoi wstydu. Nie chcemy powrotu do średniowiecza, a obawiam się, że dzieci skazane na szkoły masowe szybko zostaną z nich zabrane przez rodziców, którzy będą woleli zapewnić im indywidualny tryb nauki — mówi Monika Lisowska. I dodaje: — Jestem bardzo sceptycznie nastawiona do pomysłu ministerstwa, ponieważ wydaje mi się, że on dobrze wygląda tylko w dokumencie, a w rzeczywistości będzie porażką, która negatywnie wpłynie na dzieci, którym i tak jest bardzo trudno. Jeśli za kilka lat się okaże, że się myliłam, z radością pojawię się na starówce i przez megafon wykrzyczę, że minister Czarnek miał rację. W tej chwili w to nie wierzę.

Fot. Archiwum prywatne

Jak, zdaniem profesor Urszuli Bartnikowskiej, powinno odbywać się wprowadzanie pomysłu ministerstwa w życie? Po pierwsze, zacząć należało od szeroko zakrojonych i rzetelnych konsultacji społecznych, w których głos doradczy powinni mieć przede wszystkim ci, którzy rozumieją system szkolnictwa specjalnego. Konsultacje się odbyły, ale przy takim dużym oporze różnych grup można wnioskować, że albo nie zostały uwzględnione wszystkie głosy, albo pewne grupy nie wzięły udziału w konsultacjach. Po drugie, jak podkreśla pani profesor, pilotaż powinien być prowadzony na mniejszą skalę, dla grup, które wyrażą na to zgodę i które w każdej chwili będą mogły się z niej wycofać. Po trzecie, ważne jest odpowiednie przygotowanie nauczycieli i samych budynków.

— Dzisiaj w szkołach masowych nie ma miejsc, w których np. uczniowie w spektrum autyzmu mogliby się wyciszyć. W klasach jest zbyt duża liczba uczniów, co sprawia, że nawet uczniom pełnosprawnym nie zawsze jest łatwo korzystać z lekcji. Nie wyobrażam też sobie szansy na to, by w takich miejscach mogła być prowadzona specjalistyczna terapia i rehabilitacja, której wymagają uczniowie dzisiejszych szkół specjalnych — podkreśla prof. Bartnikowska. I dodaje: — Potrzebujemy myślenia perspektywicznego i całościowego, uwzględniającego wiele różnych potrzeb. Niezbędne są spore fundusze na udoskonalenie funkcjonowania każdej polskiej szkoły. Unikajmy niebezpiecznych eksperymentów, pośpiechu i chaosu.

Daria Bruszewska-Przytuła
d.bruszewska@gazetaolsztynska.pl




19 marca ukaże się kolejny „Raport dziennikarzy Gazety Olsztyńskiej”. Tym razem przyjrzymy się sytuacji osób z niepełnosprawnościami i ich opiekunów. Czekamy na Państwa opinie i sygnały (d.bruszewska@gazetaolsztynska.pl) oraz przypominamy, że poprzednie raporty można znaleźć na naszej stronie internetowej.


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. magda #3061848 4 mar 2021 16:30

    Ta od kiczowatych zdjęć, super autorytet!

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz