Żołnierz decyduje o pacjencie niczym lekarz SOR?

2021-02-19 10:42:00(ost. akt: 2021-02-19 15:31:17)

Autor zdjęcia: arch.Gazeta Giżycka

W czwartek nie wpuszczono na oddział SOR giżyckiego szpitala pacjenta z otwartą raną i krwawiącą ręką. Na SOR-ze nie otrzymał pomocy, ponieważ żołnierz stojący na ochronie odesłał mężczyznę do przychodni zdrowia.
Wczorajszy incydent w giżyckim szpitalu na oddziale SOR, kiedy żołnierz poczuł się jak doktor i odesłał pacjenta do przychodni, wywołał oburzenie pacjenta potrzebującego pilnie interwencji chirurga.

– Nawet nie wszedłem na SOR, bo żołnierz mnie nie wpuścił – mówi pan Dariusz z Kruklina. – Powiedział, że tutaj nikt mnie nie przyjmie, bo jest dużo pacjentów. Na korytarzu nikogo nie wdziałem. Było pusto, więc byłem zdziwiony jego zachowaniem. Kazał mi zgłosić się do przychodni na ulicy Bohaterów i zamknął drzwi przed nosem. Co miałem robić? Rękę miałem rozciętą dość głęboko przez szlifierkę, krew ciurkiem leciała, trudno było ją zatamować. Poszedłem, ale tam nie było lekarza. Pielęgniarka mnie opatrzyła zanim po dwóch godzinach przyszedł chirurg i zszył mi ranę.

Jakie kompetencje na giżyckim oddziale SOR ma żołnierz, by kwalifikować pacjenta i decydować, kto i gdzie ma zająć się pacjentami?
– To niedopuszczalne – twierdzi Anita Karnacewicz, prezes Giżyckiej Ochrony Zdrowia. – Żołnierz nie ma prawa decydowania o konieczności lub sposobie leczenia pacjenta. O tym decyduje lekarz SOR. Do obowiązków żołnierzy należy zebranie wywiadu epidemiologicznego i zmierzenie pacjentowi temperatury. I na tym kończy się rola żołnierza.

Jak wyjaśnia Paulina Kucińska, rzecznik prasowy 4.Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej, żołnierze 41 batalionu lekkiej piechoty z Giżycka wchodzącego w skład 4. Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej realizują zadania w akcji pod kryptonimem "Trwała Odporność" co oznacza, że realizują między innymi zadania w szpitalu w Giżycku w przyszpitalnym punkcie wymazowym, a także obsługują system EWP oraz pracują na systemie ELC (ewidencji łóżek covidowych). Żaden z żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej w tym konkretnym szpitalu nie realizuje zadań na oddziale SOR w Giżycku.

Jak zapewnia szefowa szpitala, na SOR-ze nie brakuje ani lekarzy, ani też innego personelu medycznego. Pacjenci zaopiekowani są przez medyków zazwyczaj szybko i sprawnie.

– Od stycznia zwiększyliśmy obsadę lekarską na SOR ze względu na szybsze zaopatrzenie pacjentów, sprawniejszą diagnostykę, by szczególnie w trudnych warunkach pogodowych pacjenci nie musieli czekać na zewnątrz szpitala – dodaje Anita Karnacewicz. – Każdego dnia na SOR-ze przyjmuje lekarz internista i lekarz zabiegowy, właśnie do takich nagłych przypadków chirurgiczno- ortopedycznych, jak rany i złamania.

Kierownictwo szpitala wyjaśnia, dlaczego żołnierz przekroczył uprawnienia i nie powiadomił personelu medycznego o pacjencie z otwartą raną. Jak zapewnia pani prezes, każdy pacjent SOR może liczyć na pomoc giżyckich medyków.
rs

Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Ja. #3060780 19 lut 2021 14:29

    Żołnierz-kot robił jak mu kazano a wyszło tak jak wyszło! Na szczęście nie wszędzie tak jest. Wczoraj byłem na szczepieniu w szpitalu w Nidzicy i tam było podobnie tylko człowieka z rozwaloną nogą nie odesłano. Lekarz przeprosił ludzi czekających na szczepienie i zajął się rannym. Czyli normalnie!

    Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

  2. Ratownik #3060770 19 lut 2021 13:16

    Moja żona również nie otrzymała pomocy w Giżyckim SOR i z bólem w klatce piersiowej w grudniu została odesłana do lekarza dyżurnego Mrągowa lub Węgorzewa. Jak wyglądała diagnoza? Pan ratownik podszedł do zamkniętych drzwi SORU i tylko i wyłącznie poinformował żonę, gdzie ma się udać, gówno interesowały go objawy i to, że sama pofatygowała się do SORu i nie wezwała pogotowia. Oczywiście pomimo informacji podanej publicznie, lekarz dyżurny (rodzinny), który miał dyżurować przy szpitalu nie był obecny w pracy. Czyli to nie jest jednostkowy przypadek - a patologia giżyckiego SORu.

    Ocena komentarza: warty uwagi (23) odpowiedz na ten komentarz

  3. Marcin Lipiński #3060765 19 lut 2021 12:53

    Żołnierz "stał na ochronie"

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  4. Teresa Pietruczuk #3060764 19 lut 2021 12:24

    Żołnierz zachował się w taki sposób w jaki został mu udzielony instruktaz przez kierownictwo SOR. Giżycką placówkę wspierają nie tylko zołnerze WOT, ale również z jednostek operacyjnych. Czyzby znowu próba skłócenia teraz ludności cywilnej z wojskiem. Z tego co wiem to wojsko nie pchało sie do wspierania szpitali a autor jest totalnie niedoinformowany bo od ochrony to są agencje które pobierają za to wynagrodzenie. Podejrzewam, że znając poziom dziennikarstwa informacja została nie sprawdzona "mistrzuniu od pióra" poczuł krew a tak naprawdę to może i ktoś z ochrony dał taki sygnał pacjentowi. Wosko nie było proszone o ochranianie budynków a jak to robi to kierownictwo SOR wykorzystuje ich do innych celów niz były we wniosku.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)