Zastępstwa i odwołane lekcje. Szczepienia zamykają szkoły

2021-02-18 20:08:25(ost. akt: 2021-02-19 11:59:59)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Zastępstwa, odwołane lekcje, zamknięte szkoły. Tak wygląda rzeczywistość po rozpoczęciu szczepień nauczycieli. Wszystko przez niepożądane objawy po przyjęciu szczepionki AstraZeneca. W internecie wrze.
Od kiedy ruszyły szczepienia nauczycieli przeciw Covid-19, w Olsztynie zamykają się kolejne szkoły. Przyczyną są niepożądane objawy poszczepienne, na które skarżą się nauczyciele. Przypominają grypę i uniemożliwiają pracę.

— Nie jest dobrze — zauważa Tomasz Branicki, wiceprezes zarządu Okręgu Warmińsko-Mazurskiego ZNP. — Mamy sporo przypadków niepożądanych objawów. Dużo nauczycieli kiepsko czuje się po podaniu pierwszej dawki i zmuszona jest wziąć zwolnienie lekarskie. A przed nami jeszcze druga dawka... Skala przypadków jest jednak zadziwiająco duża. Zwłaszcza w Olsztynie. W Polsce mamy ich jakby mniej. Może się dopiero pojawią. U nas jednak jednego dnia mamy tyle przypadków, że aż trudno w to uwierzyć. Moja córka, która szczepiła się w piątek, przechorowała cały weekend. Ci, którzy szczepili się w poniedziałek, nie są w lepszej sytuacji. Dziś liczymy już w dziesiątkach nauczycieli, którzy mają niepożądane objawy. Szkoły są zamykane już nie z powodu koronawirusa, ale życie utrudnia nam też szczepienie. Dyrektorzy robią, co mogą, że wszystko „połatać”. Czasami jest to wręcz niemożliwe.

Szczepienia nauczycieli ruszyły 12 lutego. Na pierwszy ogień poszli nauczyciele pracujący w przedszkolach (wraz z woźnymi oddziałowymi) i z klas I–III szkół podstawowych (wraz z wychowawcami świetlic i bibliotekarzami). Pierwsze szczepienia wystartowały w piątek. Nauczyciele są pierwszą w Polsce grupą szczepioną preparatem szwedzko-brytyjskiego koncernu AstraZeneca. Dzielą się opisami skutków ubocznych po jej przyjęciu w mediach społecznościowych i wzajemnie się nakręcają. Czytają to rodzice, którzy też zaczynają panikować. Martwią się, że znowu ich dzieci przejdą na naukę zdalną. Albo że lekcji w ogóle nie będzie, bo nauczyciele po szczepieniach nie są w stanie pracować. Ale trudno się dziwić, gdy czyta się takie wypowiedzi:

„Kiepsko, noc jedna z najgorszych w życiu, wysoka gorączka, dreszcze, ból mięśni. Moje koleżanki kompletnie nic”.
„Nie byłam w stanie zwlec się z łóżka, a co dopiero pójść do pracy”.
„Dreszcze, temperatura 38-39 stopni, nie byłam w stanie utrzymać kubka. Serducho biło jak wściekłe. Usnęłam dopiero o piątej rano. Ogólnie masakra".
„Umieram, 39.5 gorączki, wszystko mnie boli, moje koleżanki podobnie”.
Są też głosy, które uspokajają:
„Na drugi dzień przeszło”.
"Nic nie było, czułam się trochę rozbita”.
„Ręka boli tylko przy dotknięciu w miejscu szczepienia”.

Temat jednak żyje, a dyskusja wokół skutków ubocznych nabiera na sile. Oliwy do ognia dolewają przykłady zamkniętych szkół. Jedną z nich jest Szkoła Podstawowa nr 33.

— U nas szczepionych było 35 osób. Z tego 19 już następnego dnia poszło na zwolnienia — mówi Edyta Balbuza-Szarota, dyrektorka SP 33 w Olsztynie. — Uważam jednak, że nie ma się czego obawiać. Chciałabym przede wszystkim uspokoić rodziców. Objawy przejdą i wrócimy do pracy w szkole. W tej chwili mamy lekcje zdalne. Uznałam, że tak będzie lepiej. Nauczyciele na zastępstwie dzięki temu nie muszą chodzić z klasy do klasy.

I dodaje: — Nie tylko moja szkoła jest zamknięta. Kolejne szkoły się szczepią i mają taką samą sytuację. Myślę, że wszyscy to przerobimy. Tak jak zmagaliśmy się z covidem, tak teraz zmagamy się z objawami po szczepieniach. Nie jest nam na rękę, że nie ma dzieci w szkole. Rodzicom też jest trudno.

Już po publikacji tego artykułu, w piątek rano, Edyta Balbuza-Szarota poinformowała nas, że po analizie zwolnień L4, nauczyciele wracają od poniedziałku do pracy.
— Odwołuję zawieszenie zajęć — podkreśliła.

Jak podkreślają wirusolodzy, objawy niepożądane są naturalnym zjawiskiem. Wynikają z tego, że organizm otrzymuje białko wirusowe i zaczyna się bronić. Specjaliści mówią też, że nie ma specjalnej różnicy między reakcją na szczepionki Pfizer czy Moderny, a AstraZeneca. Ich zasada działania jest podobna.


Szczepionka AstraZeneca od samego początku miała pecha. Rząd nie postarał się o jej dobre przyjęcie. Najpierw informował, że szczepionka jest mniej skuteczna i chroni przed zakażeniem tylko w mniej więcej 60 proc. Potem politycy partii rządzącej deklarowali, że grupą, która będzie zaszczepiona preparatem AstraZeneki, będą nauczyciele do 60. roku życia. To wywołało podejrzenia, że rząd daje nauczycielom „szczepionkę gorszego sortu”.

ADA ROMANOWSKA
a.romanowska@gazetaolsztynska.pl


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. miesiarz #3060748 19 lut 2021 07:54

    Po co publikować taki szmatławe artykuły? "Gorszego sortu" to są właśnie informacje na GO! Z drugiej strony niech jak najwięcej ludzi się nie zaszczepi, to może szybciej ja będę mógł :-) Czy Ada zgłębiła metodologię badań szczepionki Astry? Dlaczego pfizer ma dużo więcej? Bo pfizer testował tylko osoby manifestujące objawy, a astra wszystkich?

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-8) odpowiedz na ten komentarz