Nadciąga trzecia fala pandemii?

2021-02-17 14:10:39(ost. akt: 2021-02-17 14:15:18)
Janusz Dzisko, szef warmińsko-mazurskiego Sanepidu: Mamy w regionie wzrost zachorowań, choć trudno powiedzieć, czy to trzecia fala

Janusz Dzisko, szef warmińsko-mazurskiego Sanepidu: Mamy w regionie wzrost zachorowań, choć trudno powiedzieć, czy to trzecia fala

Autor zdjęcia: Archiwum GO/GC

Czy czeka nas trzecia fala pandemii? Mamy wzrost zachorowań na Covid19. I to bardzo zaniepokoiło ministra zdrowia, szczególnie, że od piątku została zniesiona część obostrzeń, a jak pokazują doświadczenia, to woda na młyn dla koronawirusa.
Ministerstwo Zdrowia dzienne raporty o liczbie nowych zakaże koronawirusem publikuje o godz. 10.30. Wczoraj jednak minister zdrowia Adam Niedzielski trzy godziny wcześniej na swoim koncie na Twitterze podał najnowsze dane. Dlaczego? — Odwrócenie tendencji staje się faktem. Dzisiejszy wynik — 5 tys. 178 nowych zakażeń — jest o ponad 1 tys. większy niż tydzień temu - napisał na Twitterze minister Niedzielski. — Trend dla tygodniowej stopy wzrostu (średnia ruchoma 7-dniowa) po raz pierwszy od połowy listopada (pomijając poświąteczną anomalię) jest dodatni.

To, że mamy wzrost zakażeń, minister Niedzielski sygnalizował już na konferencji w minioną niedzielę. Mówią o tym, też sami lekarze, choćby lekarze rodzinni, którzy znowu kierują coraz więcej osób na pobranie wymazu w kierunku koronawirusa. — Dziś wystawiłam siedem skierowań, a w ostatnich dwóch tygodniach to było jedno, dwa skierowania dziennie— powiedziała nam Ewa Zakrzewska, lekarz rodzinny z Olsztyna. — Choć trudno oczywiście przewidzieć, czy te wszystkie przypadki się potwierdzą.

Przed trzecia falą ostrzega też prof. Andrzej Horban, doradca premiera ds. Covid-19. — Jesteśmy na najlepszej drodze, żeby ta trzecia fala do nas zawitała, także z tego powodu, że rośnie odsetek wariantu brytyjskiego wirusa — mówił wczoraj w Radiu ZET prof. Horban.

Zdaniem prof. Horbana, jeżeli będziemy mieli nieszczęście, to za dwa tygodnie możemy spodziewać się bardzo dużego wzrostu zachorowań, mniej więcej takiego, jak jest teraz w Czechach. A u naszych sąsiadów sytuacja epidemiologiczna jest bardzo ciężka.

O ile w Polsce obecnie na milion mieszkańców codziennie przypada 146,5 nowych przypadków zakażeń, w Czechach w ostatnich siedmiu dniach liczba ta wyniosła aż 713. Dlatego od poniedziałku na dwa tygodnie Czesi wprowadzili kolejny stan wyjątkowy. Obowiązuje na terenie całego kraju. Zamknięte są restauracje, bary i sklepy z wyjątkiem tych, które oferują artykuły pierwszej potrzeby. W trzech powiatach z największą liczna zachorowań obowiązuje zakaz przemieszczania się poza określonymi przypadkami jak praca czy nauka.

Eksperci tłumaczą, że konsekwencje luzowania, łagodzenia obostrzeń zwykle pojawiają się z poślizgiem, około 10 -14 dni. Dlatego jest za wcześnie, by wzrost zachorowań składać na karb nieodpowiedzialnego chociażby zachowania turystów w Zakopanem, czy otwartych stoków narciarskich, kin lub teatrów.
Niemniej, jeśli tendencja się nasili, liczba zachorowań zacznie zbliżać się w okolice 10 tysięcy dziennie, to w ciemno można obstawiać, że czeka nas krok wstecz, gdy chodzi o luzowanie obostrzeń. Trzeba się liczyć z powrotem obostrzeń. I wcale niewykluczone, że będziemy mieli tu do czynienia z tzw. regionalizacją.
Bardzo możliwe, że będziemy wracali do systemu regionalizacji. To jest cały czas rozważane — powiedział wczoraj prof. Horban, dodając, że kluczowe będą najbliższe dwa tygodnie.

Niewykluczone, że tą regionalizacja zostaną dotknięte Warmia i Mazury, bo do niedawna byliśmy zieloną wyspą, dziś jesteśmy czerwoną, gdy chodzi o zakażenia koronawirusem. Mamy w regionie wzrost zachorowań, choć — jak mówi Janusz Dzisko, dyrektor WSSE — trudno powiedzieć, czy to trzecia fala. W przyszłym tygodniu będziemy wiedzieli, czy na Warmii i Mazurach mamy już brytyjską odmianę koronawirusa, bardziej zaraźliwą. — Szkolimy naszych pracowników w sekwencjonowaniu genomu wirusa. Badania będą wykonywane w naszym laboratorium — mówi dyrektor Dzisko. — Choć patrząc na to, co się dzieje, że liczba zakażeń rośnie, to istnieje duże prawdopodobieństwo, graniczące z pewnością, że wirus brytyjski u nas jest.

Byłoby dużo łatwiej, gdy były szczepionki i mielibyśmy dużo więcej zaszczepionych osób. 
Do tej pory w Polsce zostało wykonanych 2 159 146 szczepień: 1 500 911 pierwszą i 658 235 drugą dawką. W ciągu ostatniej doby podano 34 636 dawek szczepionki, w tym 2406 na Warmii i Mazurach, to więcej niż na Pomorzu i aż dwa razy więcej niż na Podlasiu. Pod względem liczby wykonanych szczepień nasz region był na 6. miejscu w kraju. Jednak dotychczas na Warmii i Mazurach zostało zaszczepionych tylko 73,3 tys. osób, w tym drugą dawka zaledwie 21,5 tys. osób. Zdaniem ekspertów, odporność populacyjną uzyskamy pod warunkiem, że zaszczepi się od 40 do 70 proc. Polaków, zatem długa droga jeszcze przed nami. A to oznacza, że jeszcze długo nie zdejmiemy maseczek.

Andrzej Mielnicki


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Andrzej olsztyniak #3060655 17 lut 2021 08:42

    Tak z mojego punktu widzenia, to ta "zaraza" dopada, każdą osobę bez względu na wiek, pracę, nie wiadomo z skąd, ludzie siedzą po domach, tylko się gdzieś ruszą, nawet nie pamięta się, kogo mijał, krótka rozmowa z obcym w sklepie, w autobusie, bach i wynik pozytywny może być.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz