Dziś przypada Światowy Dzień Walki z Rakiem

2021-02-04 06:15:33(ost. akt: 2021-02-03 20:37:49)
Panie: Maria, Anna, Elżbieta, Janina (siedzi), Jadwiga, Ewa, Halinka i wiele innych pań uczestniczy w spotkaniach amazonek

Panie: Maria, Anna, Elżbieta, Janina (siedzi), Jadwiga, Ewa, Halinka i wiele innych pań uczestniczy w spotkaniach amazonek

Autor zdjęcia: Edyta Kocyła-Pawłowska

W Lubawie w powiecie iławskim świetnie działa grupa kobiet, które przeszły raka piersi i wzajemnie się wspierają. Trudność polega na tym, że w czasie pandemii robią to — niestety — zdalnie.
Czy znałyby się, gdyby nie rak piersi? Pewnie nie. Raczej bez słowa mijałyby się na ulicach Lubawy. Zaczęło się od Ewy Grubalskiej.

— Zachorowałam 20 lat temu. Byłam podłamana. Pani chirurg poleciła mi kontakt z iławskimi amazonkami. Miałam się przekonać, jakie to fajne dziewczyny. Pomyślałam: "Pójdę, ale po co?".

Pani Ewa była wówczas w słabym stanie psychicznym. Nie była przekonana o tym, że warto z kimkolwiek rozmawiać o zdrowieniu. Jednak po powtórnym przemyśleniu zgłosiła się do iławskich amazonek. Prezeską była wówczas Jadwiga Abramowicz.

— Zaprzyjaźniłyśmy się z Jadzią — wspomina pani Ewa. Wiele lat jeździła do Iławy na regularne spotkania. Również na dyżury. Wśród amazonek działają także ochotniczki, które rozmawiają z kobietami w szpitalach. Pani Ewa jest ochotniczką pierwszego i drugiego stopnia i także jeździła do szpitala w Olsztynie, na najbliższy oddział onkologiczny. Rozmawiała z pacjentkami. Wspierała je na duchu, roznosiła ulotki. — Wiele dziewczyn, które dziś tutaj są, z takimi amazonkami się zetknęło już w szpitalu.


Ona zapomniała, rak nie



Ewa Grubalska chorowała dwa razy. O pierwszym przypadku już zdążyła zapomnieć, gdy okazało się, że rak nie zapomniał o niej. Za drugim razem znalazła się na oddziale onkologicznym, tym razem w Bydgoszczy. Wśród pań, innych pacjentek, była jedną z bardziej doświadczonych.
— Ja już wiem, jak to jest! — wspomina. — Dużo wtedy tamtym kobietkom opowiedziałam, przygotowywałam je na to, co się będzie z nimi działo. Jest też specjalny podręcznik, który bardzo nam pomaga: jak ćwiczyć, jak odprowadzać chłonkę.

Gdzie się zgłosić, jakie są konkretne kroki dalszego postępowania — to bardzo ważne informacje, które najlepiej otrzymać od osoby, która ma podobne doświadczenia. Ale przede wszystkim wsparcie psychiczne. I po to w całym kraju powstają takie grupy, jak ta lubawska. Najważniejsze są rozmowy. Nie wszystkie panie po lub w trakcie choroby chcą rozmawiać.

— Nie wolno się narzucać! — chórem mówią wszystkie panie, z którymi mieliśmy okazję się zobaczyć na jednym z ostatnich w 2020 r. spotkań. W ostatnim czasie nie mogły się spotykać — pandemia pozamykała lokale użyteczności publicznej, w tym także Centrum Aktywności Społecznej na lubawskim zamku. Jak tylko będzie można, zapraszają w czwartki od godziny 13 do 15.

Tymczasem pozostają rozmowy telefoniczne. — Każda z nas jest inna. Ja się zamknęłam, dopiero po jakimś czasie wyszłam do ludzi – mówi pani Elżbieta.

A może się spotkać?


W którymś momencie nieformalne kontakty zaczęły przybierać kształt bardziej sformalizowany. W tygodniku "Głos Lubawski" ukazał się wywiad z Ewą Grubalską. Przeczytała go m.in. pani Halina, która mieszka w pobliżu Lubawy.

— Skoro coś takiego się utworzyło, to może dowiedzieć się więcej? Dlaczego nie spróbować, dlaczego nie jeździć do nich? — tak samą siebie namawiała kilka lat temu pani Halinka. Swoje już w życiu przeszła, m.in. groźny wypadek w gospodarstwie. — Papiery, że jestem chora, że to raczysko, przyszły przed Bożym Narodzeniem. Poczułam się, jakby mnie ktoś młotkiem uderzył... — mówi wzruszona. — Poszło szybko, po miesiącu już byłam na oddziale. Szybko to poszło.

Jedna z pań mówi, że jej siostra na samo badanie PET czekała dwa miesiące, w czasie pandemii.

— Około 10 procent populacji jest nosicielem tego konkretnego genu, który odpowiada za zachorowanie — podkreśla pani Ewa. — W Iławie klub amazonek ma o wiele większe racje bytu, bo teren większy. Ale pomyślałam sobie, dlaczego mam dojeżdżać? Tu też przecież są potrzebujące dziewczyny! I porozmawiałam z panem burmistrzem — wspomina.

Ten przychylił się do pomysłu. Panie otrzymały możliwość spotykania się w miejskim lokalu. Najpierw Zenon Paprocki, dyrektor Miejskiego Ośrodka Kultury, udostępnił miejsce w MOK-u. Potem była Miejska Biblioteka Publiczna — tu widywały się przez kilka lat. A obecnie wspomniane Centrum Aktywności.

Wracamy po pandemii


Ważne są same rozmowy, ale też ćwiczenia. O tym, jak je wykonywać, najlepiej porozmawiać z fachowcem. Takie spotkania także organizowało się — przed pandemią — w tym gronie. Również z lekarzami, ale panie wychodziły także na zewnątrz i przeprowadzały spotkania w szkołach z młodzieżą. Zamierzają do tego wrócić, gdy będzie można. Obecnie działają jeszcze pod egidą iławskiego klubu, stąd też m.in. mają ulotki, które zostawiają młodym ludziom. Zgodnie podkreślają, jak ważna jest profilaktyka, jak istotne informowanie na przykład o samobadaniu.

— Jak tylko skończy się pandemia, wracamy do szkół! — zapowiadają.
A tymczasem chwytają za telefon i wspierają w ten sposób siebie nawzajem.

Edyta Kocyła-Pawłowska



Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Olsztyniak #3058825 | 82.177.*.* 4 lut 2021 07:44

    Ogromny szacunek. Brawo!

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Mazur #3059257 | 79.124.*.* 4 lut 2021 05:51

    cuda nad cudami - pismaki wykryli chorobę o której przez cały rok ani jeden raz nie pisali ...takie bystrzaki z nich

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz