Niepełnosprawne małżeństwo z Olsztyna będzie musiało opuścić mieszkanie?

2021-01-19 14:08:19(ost. akt: 2021-01-19 14:20:42)

Autor zdjęcia: Alicja Kowalczyk

Niepełnosprawne małżeństwo z Olsztyna ma wyprowadzić się z mieszkania po cioci. Spółdzielnia ma wobec niego swoje plany. Spór próbuje rozwiązać działacz Lewicy Łukasz Michnik, który przygotował petycję do prezesa spółdzielni Jaroty.
Pani Paulina i pan Kamil wprowadzili się do mieszkania przy ulicy Leyka na olsztyńskich Jarotach, aby opiekować się chorą ciocią. Kobieta miała raka płuc i nie była w stanie sama funkcjonować. Małżeństwo pomimo własnych niepełnosprawności starało się zapewnić kobiecie jak najlepszą opiekę, przewijali ją i karmili, kupili również łózko szpitalne. Kobieta zgłosiła nowych lokatorów do spółdzielni, w związku z tym podwyższono rachunki za opłaty, małżeństwo zameldowało się w mieszkaniu. Zawsze na bieżąco opłacali rachunki, dbali o mieszkanie i żyli w zgodzie z sąsiadami. Konflikt ze Spółdzielnią Mieszkaniową Jaroty rozpoczął się po śmierci ciotki w październiku.

PROŚBA O PODPISANIE UMOWY

Małżeństwo zwróciło się do spółdzielni z prośbą o podpisanie z nimi umowy najmu. Otrzymali negatywną odpowiedź i informację, że muszą opuścić mieszkanie. Para postanowiła jednak nie rezygnować z mieszkania. Przygotowanie pomieszczeń do choroby ciotki było kosztowne i pozostawiło małżeństwo w długach, dlatego w obecnej sytuacji para nie jest w stanie wynająć ani kupić nowego mieszkania.

Jest jeszcze jeden powód, dla którego nie chcą opuszczać mieszkania. Pani Paulina jest niewidoma, dlatego potrzebuje odpowiedniego dla siebie mieszkania. Obecny lokal zdążyła poznać już wystarczająco, aby czuć się w nim swobodnie i bezpiecznie. Kobieta boi się, że w nowym miejscu nie potrafiłaby się odnaleźć, a nauczenie się, gdzie co leży, zajęłoby jej dużo czasu.

Chociaż sprawa zaczęła się jesienią, to spór pomiędzy spółdzielnią Jaroty a małżeństwem trwa nadal. Żadna ze stron nie zmieniła swojej decyzji. Spółdzielnia tłumaczy, że małżeństwo nie zostanie wyrzucone z dnia na dzień z mieszkania. Obecnie trwa okres zimowy i ochronny związany z Covid-19. Spółdzielnia jednak nie zgadza się, aby małżeństwo zostało tam na stałe, ponieważ ma zobowiązania wobec innych spółdzielców.

[...]

Czytaj e-wydanie

To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz we wtorkowym (19 stycznia) wydaniu Gazety Olsztyńskiej

Aby go przeczytać kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


Komentarze (17) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. maras #3044412 | 188.146.*.* 19 sty 2021 14:49

    Myślę, że najwyższy czas popędzić to towarzystwo wzajemnej adoracji związanej z władzami Jarot. prezes ma ok. 80 lat, pora na emeryturę, a w zarządzie i radzie nadzorczej siedzą ci sami ludzie od dziesiątek lat, synekury przechodzą z pokolenia na pokolenie. Byłem parę razy na zebraniach i sposób w jaki one sie odbywają to skandal. Książke można o tym napisać.

    Ocena komentarza: warty uwagi (33) odpowiedz na ten komentarz

  2. olsztynianka #3044579 | 83.5.*.* 19 sty 2021 19:07

    A ja będę bronić postawy prezesa spółdzielni. Czemu nikt nie odważy się i nie przedstawi, jak sprawy załatwia to małżeństwo. Oboje są pretensjonalni, roszczeniowi i pierwszą wiadomością jest ".... bo oboje jesteśmy niepełnosprawni, więc nam się należy....". Nie tędy droga

    Ocena komentarza: warty uwagi (30) odpowiedz na ten komentarz

  3. No cóż... #3044750 | 81.190.*.* 20 sty 2021 01:14

    Ciocia miała pewnie tylko spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu, a nie spółdzielcze własnościowe prawo do lokalu. Pierwsze nie jest dziedziczne, lokator umiera, przenieść można prawo lokatorskie tylko na współmałżonka albo dzieci, na innych krewnych nie- właśnie z powodu niedziedziczenia. Spółdzielcze lokatorskie mogła ciocia dostać mając niski wkład na książeczce mieszkaniowej, może jakieś kontakty, ale nie przekształciła go w spółdzielcze własnościowe, a więc nie wykupiła go "za grosze" po latach- wkład finansowy obecnych państwa nie ma znaczenia do tego lokalu- zamiast ładować wszystkie pieniądze w lokal, mogli najpierw pomóc cioci wykupić mieszkanie, wtedy spaliby spokojnie. Spółdzielnia nie ma obowiązku przekazywać im mieszkania- tym bardziej, że nie ma nic o tym, że zapisali się do spółdzielni i zostali członkami, tylko mowa o meldunku i opłatach- a to nie jest komunalne, żeby meldunek miał znaczenie. Gdyby każdy zameldowany w lokalu dostawał automatycznie prawo lokatorskie do lokalu poza kolejnością po śmierci głównego lokatora- oczekujący spółdzielcy nigdy by się nie doczekali własnego lokalu. Tym państwu trzeba pomóc- ale nie oszukujmy się, spółdzielnia nie ma obowiązku oddawać im lokalu, tu trzeba by raczej pomyśleć o jakimś komunalnym z odpowiednimi dla osób niepełnosprawnych warunkami, o pomocy w spłacie długów za ciocię. I tym mógłby się zająć pan Michał.

    Ocena komentarza: warty uwagi (28) odpowiedz na ten komentarz

  4. Werx #3044494 | 95.160.*.* 19 sty 2021 17:01

    Chata już pewnie jest zarezerwowana przez znajomka.

    Ocena komentarza: warty uwagi (25) odpowiedz na ten komentarz

  5. Anna #3044403 | 81.190.*.* 19 sty 2021 14:35

    Podejrzana sprawa.Ciekawe czemu nie uregulowali tej sprawy kiedy żyła ciocia?

    Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (17)