Niedostępna twarz Łyny

2021-01-17 08:22:00(ost. akt: 2021-01-15 15:28:04)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Pomnik Łyny, znajdujący się w parku Podzamcze w Olsztynie, autorstwa Ryszarda Wachowskiego od lat cieszy oko olsztyniaków. Podziwiają go również turyści. A Łyna stoi jak skamieniała... i wcale się nie uśmiecha. Czy zastanawialiście się dlaczego?

OLSZTYŃSKA PLAŻA MIEJSKA. LATA 50.

—Zobacz to znów ten mężczyzna, jak on ci się przypatruje! To ten sam, którego mijałyśmy niedawno na Starym Mieście, wtedy też się tak gapił — koleżanka stuka w ramię opalającą się Krysię Zawadzką (dziś Ciszkiewicz). Nastoletnia Krysia otwiera leniwie oko, a potem szybko ściąga brwi i policzki w geście niezadowolenia. — Tak, to znowu on. Czego on, do licha, chce? — fuka, owijając się szczelnie ręcznikiem.
— Może zostaniesz gwiazdą? Z twoją urodą to wiesz..., nigdy nic nie wiadomo — zauważa koleżanka.
— Chyba oszalałaś! A poza tym jakoś tak inaczej się przypatruje, jakby fotografował każdy centymetr twarzy, dziwny jakiś — Krysia zadziera wysoko brodę. Dumna i niedostępna spotyka go potem jeszcze kilka razy, Olsztyn nie jest duży, a facet, jak ją mija, ma wciąż taki sam świdrujący wzrok.

KLUB POD ŻAGLAMI, OLSZTYN 1959

Lato, gorąco. Młodzi ludzie bawią się,
Fot. Zdjęcie pani Krystyny z lat młodości
pokrzykują, piją i tańczą. — Może chciałabyś pojechać na spływ od źródeł rzeki Łyny?— Juliusz Grodziński, dziennikarz i fotograf, przekrzykując muzykę, zaprasza Krystynę na wspólną wyprawę. Dziewczyna się decyduje. Niebanalna uroda olsztynianki również na nim robi wrażenie. Efektem spływu jest sesja zdjęciowa i opowiadanie o przygodach dwojga młodych ludzi podczas spływu Łyną. Tekst opisujący fikcyjne wydarzenia, ale konkretne urocze miejscowości i miejsca na trasie ukazał się w "Panoramie Północy" pod tytułem "Krystyna znad Łyny".

DOM ŚRODOWISK TWÓRCZYCH

Krystyna przez kontakty z Grodzińskim coraz bardziej wnika w olsztyńskie środowisko olsztyńskich artystów. Często odwiedza olsztyński Dom Środowisk Twórczych, gdzie ma okazję poznać całą śmietankę — osoby tak znane jak Aleksander Wołos, olsztyński malarz i rysownik, Andrzej Samulowski, malarz, czy Bogdan Michalski, "Bodzio", ceniony prawnik, pisarz i dziennikarz. W pewnym momencie również zaczyna tworzyć.

Kolejna potańcówka. Andrzej Samulowski zaprasza Krystynę do przygody artystycznej. Prosi, by dziewczyna pozowała mu do rzeźby głowy, stylizowanej na głowę Sfinksa.
Dziewczyna z wahaniem się zgadza, bo nie czuje się modelką. Coś jej jednak mówi, że powinna wziąć w tym udział, jakby podążanie dalej w ezoteryczny świat sztuki było dla niej jakimś tropem do odkrycia dziwnej tajemnicy, która wisi gdzieś w powietrzu.

CZARNA GŁOWA

Krystyna — w tym momencie jako muza kolejnego już artysty — pozuje Samulowskiemu w staromiejskiej pracowni znanych olsztyńskich rzeźbiarzy Barbary i Ryszarda Wachowskich. Rzeźba jest tworzona w glinie na drewnianym rusztowaniu, po jej wyschnięciu pokrył ją zrobiony z gipsu negatyw, następnie z negatywu odlany pozytyw, również z gipsu. Całość pomalowana na czarno była prezentowana pod nazwą "Czarna głowa" na wystawie malarstwa Andrzeja Samulowskiego w olsztyńskim BWA.

— To było z jednej strony dziwne, a z drugiej strony bardzo uwznioślające uczucie wiedzieć, że jest się częścią i inspiracją tej ciekawej i nieoczywistej rzeźby — wspomni Krystyna Ciszkiewicz po latach.
Gdy rzeźba została ukończona, młoda dziewczyna ma okazję poznać znakomitych gospodarzy pracowni.
— To było dla mnie wielkie przeżycie, bo wcześniej dużo o nich słyszałam. Wiedziałam, że Ryszard Wachowski jest cenionym w całej Polsce twórcą, że stworzył np. naszą staromiejską żabę. Zastanawiała mnie również i dużo emocji budziła harda postać Łyny w pobliżu jednego z jej staromiejskich brzegów jego autorstwa, ale samego Wachowskiego nie miałam okazji poznać — opowiada.

JA PANA KOJARZĘ


Spotkanie zapoznawcze przebiega w miłej atmosferze. Długo rozmawiają. I tym razem państwo Wachowscy proszą, by im pozowała do rzeźb. — Nie ma mowy, wstydzę się — rzuca zdecydowanie.

— To chodź! Coś zobaczysz! — Wachowski prowadzi ją w dół parku Podzamcze, stają przed pomnikiem Łyna.
— Poznajesz?— pyta artysta. Dziewczyna stoi równie mocno skamieniała, jak naga rzeźba przed nią. Zupełnie nie wie, o co chodzi. I nagle... zaraz! Wspomnienia zaczynają wirować w głowie, zapomniane momenty ożywają.
— Ja pana kojarzę... — zaczyna nieśmiało.
— Pamiętasz, gdy dwa lata temu łaził za tobą jakiś dziwny obserwator, a ty, skrępowana i niezadowolona, starałaś się go za wszelką cenę pozbyć? Zastanawiałaś się kiedyś, dlaczego moja Łyna jest taka dumna? Tak, to jesteś cała ty wtedy, dziękuję że byłaś wtedy "nieświadomą" modelką, moją najciekawszą z możliwych inspiracją.
Dziewczyna długo nie może wyjść z szoku. — Ale ta Łyna jest naga!
— Ach, bo ciała użyczyła nam inna modelka, ale twarz musiała być twoja!

TE HISTORIE ZOSTAJĄ

Krystyna Ciszkiewicz, teraz już ponad osiemdziesięcioletnia pani, nie poprzestała tylko na pozowaniu. Nic dziwnego — została przecież w jakiś sposób przez olsztyńskich artystów "naznaczona" i postanowiła to naznaczenie realizować własną pracą twórczą. Przez lata wykonywała witraże techniką Tiffaniego, projektowała i wykonywała unikatową biżuterię z naturalnych kamieni półszlachetnych, bursztynów, muszli. Malowała i maluje techniką olejną, akrylową, akwarelową oraz pastelową i temperą portrety, pejzaże, martwą naturę, kwiaty oraz sceny rodzajowe. Wykonuje również miniatury na pisankach zajmuje się batikiem, tkactwem i dzianiną artystyczną. Od lat jest zasłużonym aktywnym członkiem Związku Plastyków Warmii i Mazur. I mimo tak twórczego życia chętnie wraca pamięcią do lat swojej młodości.
— To były historie, które zostają w człowieku na zawsze, bo zostać pyszną twarzą tej naszej pięknej bystrej rzeki nie jest dane każdemu. Mi się udało, choć nieświadomie, stać się częścią historii Olsztyna. To wspomnienie, które warto pielęgnować, przy okazji tłumacząc staromiejskim spacerowiczom, dlaczego ta nasza Łyna taka obrażona — mówi z uśmiechem.

Agnieszka Porowska

Krystyna Ciszkowicz

Krystyna Ciszkiewicz: To były historie, które zostają w człowieku na zawsze
Fot. archiwum prywatne



Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Szczery #3043378 | 31.0.*.* 18 sty 2021 09:12

    Nie znam się na sztuce i nie chcę nikogo obrazić ale pierwszą rzecz na jaką zwróciłem uwagę jeżeli chodzi o ten pomnik to te zderzaki z antenkami i odstające uszy .

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. Olsztyniak #3043218 | 152.89.*.* 17 sty 2021 20:46

    Te bohomazy to jakaś zwyrodniała sztuka. Dziś byle co wystarczy zrobić i wszyscy się zachwycają bo każdy ma prawo do ekspresji. Wachowski to uczeń Dunikowskiego, którego szubienice szpecą miasto. Porównajcie sobie np. siedziby urzędu marszałkowskiego i wojewódzkiego. Cywilizacyjna różnica

    odpowiedz na ten komentarz

  3. Ndjdjd #3043009 | 31.60.*.* 17 sty 2021 13:35

    Piekna kobieta naprawdę. Nie straciła tego czegoś przez tyle lat. Nie dziwi mnie ze autor rzeźby ją wybrał pewnie dziś zrobiłby to samo:)

    Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

  4. A co stało się z pomnikiem matki karmiącej #3042979 | 88.156.*.* 17 sty 2021 12:04

    stojącego pod Hotelem "Gromada " Kto go zajumał ??????. Bardzo proszę aby "Gazeta olsztyńska" ustaliła to i podała nam do pubicznej wiadomości. Z góry dziekuję !

    Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz

  5. M. #3042975 | 176.221.*.* 17 sty 2021 12:01

    Dobrze się trzyma Babułyna.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (6)