Gastronomia w Olsztynie znowu walczy o oddech

2020-10-30 18:29:43(ost. akt: 2020-10-30 16:25:33)
Przed drzwiami lokalu Na Prostej szyld zachęca do ratowania gastronomi zakupami na wynos

Przed drzwiami lokalu Na Prostej szyld zachęca do ratowania gastronomi zakupami na wynos

Autor zdjęcia: Stanisław Kryściński

Olsztyńscy przedsiębiorcy związani z branżą gastronomiczno-rozrywkową znów stają do wyścigu o przetrwanie. Jedni już się zamknęli, inni walczą z podatkami. Są też tacy, którzy zbierają środki na upadające biznesy. Na razie z marnym skutkiem.
Olsztyńska gastronomia to nie tylko starówka, ale kolejna tamtejsza knajpa ma problemy finansowe. Mowa o Karczmie Moja Bawaria. Na Facebooku czytamy, że jedynym dochodem dla lokalu są teraz dowozy. Bez pomocy Karczma nie przetrwa, więc znajomi właściciela postanowili działać i zorganizowali zbiórkę. Zaczął się wyścig o przetrwanie.

„Wszyscy spodziewaliśmy się drobnych roszad w tym peletonie, ale chyba nikt nie przypuszczał, że odpadną faworyci, gastronomiczni wyjadacze jak Staromiejska czy mekka piwoszy — Pijana Czapla. Szok i niedowierzanie towarzyszyły zamknięciu QŹNI Muzycznych Klimatów, której dzielnie przez 10 lat dyrygował Witold Młynarczyk. (…) W obliczu kryzysu, który zagląda mu coraz bezczelniej do portfela, właścicielowi jeszcze (!) funkcjonującej Karczmy Moja Bawaria, zlokalizowanej na Targu Rybnym w Olsztynie grozi widmo rychłego zamknięcia. Idei nie można odebrać heroizmu ani pomysłowości, ale warto zadać sobie pytanie: czy w tak nieprzyjaznych dla przedsiębiorców czasach trzeba się posuwać do takich skrajnych rozwiązań celem utrzymania na rynku? Czy też nie można liczyć na realne decyzje włodarzy miasta, którzy zadbają o to, aby olsztyńskie Stare Miasto nie straszyło lokalami do wynajęcia?” — pytają organizatorzy zbiórki w mailu do naszej redakcji.

Jak ratować gastronomię?


Prezydent Gdyni Wojciech Szczurek zdecydował niedawno o zwolnieniu z czynszu przedstawicieli branży gastronomicznej. Program nazwał „Falochronem”. Na podobny krok zdecydował się prezydent Sopotu Jacek Karnowski. Chce, żeby przedsiębiorcy korzystający z miejskich nieruchomości płacili symboliczną złotówkę czynszu. Co robi Olsztyn?
— Od połowy marca działa Olsztyński Pakiet Pomocowy. To wiele propozycji zwolnień i ulg oferowanych przez miasto i nasze jednostki, ale też informacja o innych formach wsparcia, np. rządowej tarczy. Należy pamiętać, że każdy złożony wniosek rozpatrywany jest indywidualnie — przypomina Patryk Pulikowski z biura prasowego Urzędu Miasta w Olsztynie. — Poza tym na stronie visit.olsztyn.eu prezentujemy cały czas bazę restauratorów, którzy oferują posiłki na dowóz.

Przedsiębiorcy mogą liczyć na ulgi w spłacie zobowiązań podatkowych, ulgę w czynszu najmu lokalu użytkowego oraz dzierżawie gruntu stanowiącego własność gminy i na zawieszenie opłaty za gospodarowanie odpadami. Jest jednak pewien problem w związku ze starówką.
— Nikt z tej pomocy nie skorzysta, bo jest wykupiona. Nie znam tu żadnego lokalu gastronomicznego, który jest dzierżawiony od miasta. Ratusz co prawda obniżył koszty dla ogródków gastronomicznych, ale dopiero w lipcu, gdy kończył się sezon — mówi Witold Młynarczyk, właściciel Karczmy Moja Bawaria.

Udało się wynegocjować obniżkę czynszu z właścicielem lokalu? — pytamy.
— Będziemy negocjować w czwartek wieczorem. Jeśli się nie uda, to nie przetrwamy. W pierwszym lockdownie straciliśmy już połowę załogi. Nawet nie ma skąd wziąć kredytów. Banki całkowicie zablokowały kredyty dla gastronomii. Zabezpieczenia przekraczają rentowność — wyjaśnia Witold Młynarczyk. — Właściciele budynków muszą spojrzeć w przyszłość. Jeśli my nie przetrwamy, to i oni będą mieli problem. Qźnia stoi już pół roku pusta. I nikt jej nie przejmie, bo nikt nie otworzy teraz restauracji — dodaje.

O propozycje działań, które mogłoby podjąć miasto, pytamy ekonomistę.
— Ulga w czynszu jest istotna, bo to pokaźna kwota w strukturze wydatków. Miasto mogłoby zrefundować właścicielom lokali część poniesionych kosztów — mówi dr Waldemar Kozłowski z UWM. — Od kogoś musi wyjść inicjatywa. Powiedzmy, że miasto mogłoby im zrobić umorzenie na 50 proc., a drugie 50 proc. mogliby umorzyć najemcom. Na czas lockdownu dla tych firm — proponuje. — Dobrze by było, żeby właściciele lokali zdefiniowali swoje oczekiwania, bo tak to będziemy obniżać opłaty za śmieci, a to przecież nie takie duże kwoty. W pakiecie pomocowym warto zaproponować jakieś przeliczniki potencjału, wskazać, które knajpy najbardziej tego potrzebują, a które w miarę sobie poradzą dzięki dowozom. Trzeba powołać zespół złożony z urzędnika i przedstawicieli firm. Szybka diagnoza i działanie — podkreśla.

Oddajemy głos gastronomii


Restauracje są zamknięte, ale obsługa wciąż w nich jest. Jak wygląda ich codzienność?
— Oczywiście wolimy, gdy nie ma epidemii i możemy obsługiwać naszych klientów w lokalu — mówi pani Dorota, która pracuje w Coffee Station niedaleko mostu Jana w Olsztynie. — Jednak i w tej sytuacji, która jest, możemy liczyć na naszych klientów. Kupują kanapki, śniadania, napoje na wynos — dodaje.

Gastronomia na olsztyńskiej Starówce walczy o życie. W Coffee Station można kupić wszystko na wynos. Pani Dorota wita gości w drzwiach lokalu.

O braku zamówień nie może mówić właściciel legendarnej już restauracji YoKo, która specjalizuje się w serwowaniu sushi.
— Jesteśmy od ponad 10 lat na rynku. Jesteśmy pierwszym sushi barem w mieście. Ponad 8 lat temu wprowadziliśmy dowóz. Robimy to więc niezależnie od tego, czy jest pandemia, czy jej nie ma — zastrzega Artur Kwapiński. — Oczywiście wielka szkoda, że nie możemy przyjmować gości w lokalu. Ruch w restauracji zawsze jest miły i trudno zastąpić relacje zawierane bezpośrednio z klientami podczas goszczenia ich u nas w lokalu. Teraz pracujemy trochę szybciej, bez tego elementu bezpośredniego kontaktu — dodaje.

Najgorzej mają puby, gdzie nie można sprzedawać na wynos.
— Jak już wszystko wróci do normy, to mam nadzieję, że żaden z rządzących nie zostanie obsłużony w żadnym z polskich lokali gastronomicznych. Polskie prawo, co prawda, zabrania takich praktyk, ale... — denerwuje się Patryk Martelski, właściciel Beretta Pub i WakeUp.

Paweł Jaszczanin, sk

***

Dołącz do nas!

"Maseczka to znak solidarności". To nasza kampania społeczna związana z koronawirusem. Zachęcamy wszystkich do wysyłania zdjęć w maseczkach! Będziemy je publikować na gazetaolsztynska.pl i w Gazecie Olsztyńskiej. Nie dajmy się zarazie. Żyjmy normalnie, ale "z dystansem".

Zdjęcia wysyłajcie (imię, nazwisko, miejscowość i ewentualnie zawód) na maila:
redakcja@gazetaolsztynska.pl




Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


Komentarze (21) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. dno #2997898 | 95.160.*.* 30 paź 2020 18:51

    A niech upadają jak majaceny z kosmosu.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. Gato #2997920 | 83.23.*.* 30 paź 2020 19:17

      Czy wiecie od kiedy - my artyści, spotykamy się w kultowym pubie U Artystów..? Od zawsze - to historia Olsztyna, naszej miejskiej kultury... przetrwaliśmy najgorszą komunę i inne "pandemie", ale - jak Staromiejska - aktualnych władz Miasta nie damy rady. I czemu nazywają Was "postkomunistyczna wiocha"..?

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. xxx #2997934 | 83.5.*.* 30 paź 2020 19:47

        Niech gotują i rozwożą tyle

        Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

      2. mama #2997937 | 83.9.*.* 30 paź 2020 19:52

        Wygórowane czynsze kamieniczników zabijają gastronomię na starówce.

        Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        1. Olety #2997938 | 81.190.*.* 30 paź 2020 19:54

          Wiosną zostaną tylko McDonaldy, kfc i inne śmieci. Restauracje z dużymi lokalami nie są w stanie utrzymać tak dużych pustych sal, opłacić pracowników... Dowozy to obrót minimalny, a zarobek nikły. Koszty produktu, opakowań, dowozu - nie wyżyjemy z tego. Wiosną na Starówce pospacerujesz, wypijesz kawę, a zjesz w domu? Tu już i świetny marketing, i dobre opinie wśród stałych gości, przyjaciele i duża rodzina nie wystarczy. Zaciąganie kolejnych kredytów też chyba nie jest metodą... nie wygląda to dobrze. Przykre.

          Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

        Pokaż wszystkie komentarze (21)