Kawa stała się jego sposobem na życie

2020-10-16 10:36:03(ost. akt: 2020-10-27 08:21:06)
Patrycjusz Kuzia, barista z Bartoszyc

Patrycjusz Kuzia, barista z Bartoszyc

Autor zdjęcia: Grzegorz Kwakszys

Uwielbiam parzyć kawę, sprawia mi to wielką frajdę, choć kiedyś kawy... nie lubiłem — przyznaje Patrycjusz Kuzia. Sympatyczny brodacz kilka miesięcy temu otworzył w Bartoszycach swoją kawiarnię, która już doczekała się stałych klientów.
Kafka, nazwana tak nie z powodu kawy, a pisarza Franza Kafki, mieści się w kamienicy na rogu placu Konstytucji 3 Maja i ulicy Kowali. Do środka wchodzę po trzech wysokich stopniach. Białe ściany komponują się z jasnobrązowymi stołami. Kiedyś, przez wiele lat, był tutaj sklep z odzieżą sportowych marek. Dzisiaj do tego miejsca zaglądają osoby chcące odpocząć chwilę lub porozmawiać przy aromacie świeżo zaparzonej kawy*, albo po prostu dostać ją na wynos, razem z np. ciastkiem.

Za barem stoi Patrycjusz Kuzia, właściciel tego miejsca. Gęsta, ruda broda, tatuaże, sympatyczny uśmiech. Witamy się, a tak naprawdę odnawiamy znajomość, bo kilkanaście lat temu Patryk gościł na łamach "Gońca Bartoszyckiego", lokalnego tygodnika "Gazety Olsztyńskiej", jako medalista mistrzostw Polski w karate różnych kategorii wiekowych i członek kadry narodowej.

Jednak to nie jego sportowe sukcesy, a miejsce, w którym się znajdujemy oraz fascynacja kawą są powodem naszego spotkania. Siadamy więc przy jednym ze stolików (ja z przygotowaną przez gospodarza latte, dzięki!) i zaczynamy rozmowę.

Patryka nie trzeba ciągnąć za język. Chętnie opowiada historię swojej miłości do kawy. Wystarczy zapytać: "a jak to wszystko się zaczęło?", a opowieść wypływa z jego ust, choć jej początek jest dość zaskakujący.

— Kiedyś... nie lubiłem kawy — przyznaje Patrycjusz Kuzia. — Dla wielu osób jest to po prostu napój o gorzkim smaku, którego potrzebują tylko po to, by rano postawił ich na nogi. A tak wcale nie jest. Przekonałem się o tym, kiedy spróbowałem kawy zaparzonej metodą alternatywną. Było to na jednym ze szkoleń, na które jeździłem pracując jeszcze w gospodzie w Galinach koło Bartoszyc.Wtedy po raz pierwszy wyczułem w kawie przyjemny posmak pomarańczy. Pomyślałem sobie wtedy: "wow, jakie to dobre!" — opowiada Patrycjusz.

Wtrącę tutaj, że alternatywne metody parzenia kawy, o których mówi barista, to przyrządzanie jej za pomocą urządzeń innych niż ekspresy lub tradycyjny czajnik z gorącą wodą. Używa się do tego różnych sprzętów. Patrycjusz bez zająknięcia wymienia ich nazwy, ale ponieważ wszystkie słyszę pierwszy raz w życiu, szybko umykają z mojej pamięci. Jeśli kogoś jednak interesują, właściciel Kafki chętnie o tym opowie. Przyznaje bowiem, że często dosiada się do gości w swojej kawiarni.

— Lubię stać za barem, ale lubię też ludzi, lubię z nimi rozmawiać. Zwykle zaczyna się od pytania o kawę, ja zaczynam opowiadać, po czym za chwilę siedzimy już przy stoliku i rozmawiamy — mówi Patrycjusz Kuzia.

Treningi karate zaprowadziły go na studia na Akademii Wychowania Fizycznego i Sportu w Gdańsku. Studiując, wykorzystywał swoje gastronomiczne doświadczenie wyniesione m.in. z Galin i prowadził szkolenia barmańskie, baristyczne i kelnerskie. Wtedy nastąpiło wydarzenie, które po latach przyjmuje nawet z pewnym zrozumieniem.

— Byłem w kadrze narodowej karate, jeździłem po zawodach w kraju i Europie, wydawało mi się, że jestem nieśmiertelny, a raptem dostałem "strzał", jakim był wypadek motocyklowy. Obudziłem się w szpitalu i usłyszałem, że lekarze amputują mi rękę od łokcia w dół. Byłem wtedy na drugim roku studiów, miałem jakiś pomysł na swoje życie, więc nie muszę tłumaczyć, jakim to było dla mnie szokiem — opowiada Patrycjusz.

— Rękę ostatecznie udało się uratować, choć mam w niej ograniczony ruch, ale wiadomym było, że AWF-u już nie skończę. Zacząłem studiować psychologię, lecz po jakimś czasie stwierdziłem, że to jednak nie to. Na szczęście miałem doświadczenie w gastronomii...

Z czasem razem z żoną i synem zaczęli układać sobie życie w Trójmieście.

— Mieszkaliśmy w Sopocie, mieliśmy z żoną, która skończyła akademię sztuk pięknych, dobre prace, wszystko się układało. Nawet żłobek dla syna mieliśmy naprzeciwko naszego bloku. Do pracy jeździłem rowerem. Zajmowało mi to cztery minuty. Pracowałem po 4-5 godzin dziennie, a później robiłem szkolenia i degustacje. Jeździłem po pięciogwiazdkowych hotelach i opowiadałem o winach albo wódkach kraftowych. Czego chcieć więcej? — mówi mój rozmówca.

W naszym życiu nie mamy pojęcia, które wydarzenia albo poznani ludzie będą mieli ogromny wpływ na nasz los. Patrycjusza i jego rodziny być może nie byłoby z powrotem w Bartoszycach, gdyby nie ekipa z gdańskiej Palarni Kawy Nieczapla.

— To dwóch pasjonatów kawy, którzy z racji pracy w laboratoriach rozłożyli ją na czynniki pierwsze, po czym wzięli kredyt, kupili piec i zaczęli ją wypalać — mówi Patrycjusz. — Zaproponowali mi współpracę polegającą na handlu ich kawą. Stwierdziłem, że to super opcja. Przygotowałem portfolio, zrobiłem stronę internetową i wszystko zaczęło się kręcić, głównie na Warmii i Mazurach, gdzie zawsze chcieliśmy z żoną wrócić — dodaje.

No i małżeństwo zdecydowało się na powrót do Bartoszyc. Decyzja o tym zapadła w grudniu ubiegłego roku. Pełni nadziei i wiary w swoją decyzję zaczęli przygotowania do przeprowadzki.

— Ja miałem zajmować się szkoleniami, a żona projektować między innymi lampy, które wiszą w Kafce. Wróciliśmy 1 marca tego roku, popracowaliśmy kilka dni, po czym nastąpił lockdown. Nie wypaliły nasze plany, obejmujące między innymi wyjazdy na zagraniczne zaproszenia. Do końca kwietnia było ciężko. Trzeba było siedzieć w domu, a ja nienawidzę tego. Muszę działać, coś robić — opowiada Patrycjusz Kuzia.

Wymyślił więc sobie kawiarnię, w której wykorzystywałby swoje baristyczne doświadczenie. A także sommelierskie, bo oprócz kawy, w Kafce można też napić się wina, a mój rozmówca ma za sobą specjalistyczny kurs znawcy tego trunku.

— Na początku maja wynajęliśmy lokal. Wynajęty człowiek zrobił nam prąd i podłączył wodę, kupiliśmy kilka mebli, ale resztę wykonaliśmy sami. Kupiliśmy metr sześcienny jesionu, żona wszystko projektowała, a ja razem z przyjacielem-stolarzem wykonywaliśmy. Zresztą praca w warsztacie stolarskim była dla mnie niesamowitym doświadczeniem i jestem pewien, że jeszcze kiedyś do tego wrócę — mówi z przekonaniem w głosie Patrycjusz.

Na razie jednak zajmują się z żoną Kafką. Asortyment podawanych kaw stale się powiększa. Na ścianie przed barem dostępne napoje wypisane są na siedmiu tablicach. — Zaczynaliśmy od dwóch, a ósma jest już w przygotowaniu — mówi Patrycjusz.

W Kafce odbyło się już także spotkanie z mieszkającą pod Bartoszycami autorką powieści "Rosyjska księżniczka" Moniką Skabarą oraz kawowe warsztaty z członkiniami lokalnego stowarzyszenia Projekt Kobieta. Patrycjusz Kuzia ma jeszcze jeden pomysł, skierowany do bartoszyckiej młodzieży.

— Po moim wypadku motocyklowym ktoś wyciągnął do mnie rękę i dał mi szansę w gastronomii, więc teraz chcę zrobić podobnie. Myślę o darmowych szkoleniach dla uczniów ze szkół ponadpodstawowych. Spotykalibyśmy się raz w tygodniu, a ja opowiadałbym im o tym, jak obsługuje się stolik, jak się parzy kawę, jak serwuje wino. Idąc później na studia, dobrze sobie dorobić, a gdzie najlepiej to zrobić, jak nie w gastronomii? Barista, sommelier, czy barman mogą zarobić w dużym mieście naprawdę dobre pieniądze — mówi bartoszycki spec od kawy.

Patrycjusz Kuzia mówi jeszcze o tym, co chciałby w swoim lokalu zmienić, poprawić, jakie ma plany. Pomysłów mu nie brakuje.

— Wracając do Bartoszyc nie mieliśmy zielonego pojęcia, jak miasto nas przyjmie. Znajomi, kiedy słyszeli, że w około 20-tysięcznym mieście będę robił kawy metodą alternatywną, pukali się w głowy. Wiele osób śmiało się z tego pomysłu. A ja mówiłem na to: "spoko, zobaczymy". Mamy już stałych klientów, kilka osób zaopatruje się u nas w kawy do swoich ekspresów. Zamieniliśmy też godzinę otwarcia Kafki, która czynna jest już od godziny siódmej — kończy Patrycjusz Kuzia.

Grzegorz Kwakszys

* Tekst był pisany jeszcze zanim rząd zdecydował o ograniczonej działalności lokali gastronomicznych.

Źródło: Gazeta Olsztyńska

Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Tomek #2995050 | 10.10.*.* 28 paź 2020 01:01

    Kafka jest "u jubilera", a nie w sportowym :)

    odpowiedz na ten komentarz

  2. monika #2994467 | 83.20.*.* 27 paź 2020 13:34

    Kawa jest bardzo smaczna ale te szklanki mozna by bylo zmienic na filizanki i wtedy bedzie i estetyczniej i jeszcze bardziej bedzie smakowac.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz