Podróże stały się moim nałogiem
2020-09-30 20:10:17(ost. akt: 2020-09-30 14:41:38)
Przez wiele lat znosiła picie i bicie. Po śmierci męża zaczęła żyć od nowa. Spełnia swoje marzenia i podróżuje. Robi to w zgodnie z zaleceniem Marka Twaina: Złap w żagle pomyślne wiatry. Podróżuj. Śnij. Odkrywaj.
Pani Grażyna Sokalska pochodzi z Dobrego Miasta. Tu spędziła dzieciństwo i lata młodzieńcze. Zawsze była osobą, która jak się na coś uparła to nikt z rodziny nie był w stanie jej przekonać do zmiany decyzji. Młoda i piękna buntowniczka miała ogromne powodzenie u chłopaków. Kiedy zakochała się w swoim przyszłym mężu porzuciła szkołę zawodową i wyprowadziła się do Olsztyna.
— Myślałam, że to taka wielka miłość. Wydawało mi się, że szkoła do niczego nie będzie mi potrzebna. Chciałam czas spędzać z narzeczonym a nie na nudnych lekcjach — opowiada. — Niestety dość szybko okazało się, że Darek lubi sobie popić. A jak już popił, to zdarzało mu się podnieść na mnie rękę. Mimo to tkwiłam w tym związku, bo kiedy trzeźwiał był kochany, kwiaty przynosił i obiecywał poprawę.
Miała zaledwie 17 lat kiedy okazało się, że spodziewa się dziecka. Pani Grażyna ucieszyła się, bo myślała, że kiedy narzeczony zostanie ojcem to się poprawi. Dość szybko zorganizowali ślub i wesele, bo nie chcieli aby dziecko urodziło się jako nieślubne.
— Mieszkaliśmy w domu rodziców Darka, którzy pomagali mi jak tylko mogli, bo on sam znikał na całe dnie. Jak wracał pijany i robiłam mu z tego powodu wyrzuty to mówił, że opijał ciążę — wspomina. — Po porodzie też pił. Opiekowałam się sama dzieckiem, teście przeważnie robili zakupy i uiszczali większość opłat. Darek prawie wszystko co zarobił to przepijał. W kolejnych latach na świecie pojawiła się jeszcze trójka dzieci. Ja do pracy iść nie mogłam, bo zajmowałam się nimi.
Pani Grażyna początkowo ukrywała, że mąż ją bije. Mówiła, że spadła ze schodów, a to, że przewróciła się o porozrzucone zabawki dzieci. Nie zawsze w te wymówki wierzyła rodzina i sąsiedzi. Namawiali ją, by odeszła od męża. Kobieta bała się, że zostanie sama z dziećmi, że może teściowie każą jej się wyprowadzić z nimi z domu. Nigdy nie podjęła tej decyzji. Dzieci rosły, uczyły się dobrze i wyprowadzały się z domu. Wtedy też Darek poważnie zachorował. Okazało się, że niewiele czasu mu zostało, bo nowotwór zaatakował wszystkie narządy...
[...]
Czytaj e-wydanie
To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w środowym (30 września) wydaniu Gazety Olsztyńskiej
Aby go przeczytać kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl
Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Jery #2978994 | 83.20.*.* 1 paź 2020 11:28
Mam po 35 latach pracy 900 zł emerytury. Gdzie tu jechać chyba na cmentarz.
Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz
Ania #2978744 | 83.31.*.* 30 wrz 2020 20:32
Brawo za odwagę i pozytywny przekaz. Zazdroszczę Pani cudu wyzwolenia. Sama tkwię w związku, w którym od lat znoszę picie i upokorzenia ze strony męża. Jestem w potrzasku, ktoś kto tego nie przeżył nie zrozumie.
odpowiedz na ten komentarz
hahaha #2978738 | 89.229.*.* 30 wrz 2020 20:24
chociaż za to wszystko żeby tak szóstkę trafić w lotto :)
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
Podroznik. #2978735 | 5.173.*.* 30 wrz 2020 20:22
Rozumiem Panią doskonale.Ja żyję od wyjazdu do wyjazdu.I jak tyram po godzinach w weekendy albo w nocy to myśl o kolejnym wyjezdzie dodaje mi siły :-).
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz