Drugie podejście do żwirowni pod Dywitami

2020-08-11 15:40:00(ost. akt: 2020-08-11 16:03:28)
Pozostałości po drewnianym moście na Łynie w Pistkach

Pozostałości po drewnianym moście na Łynie w Pistkach

W czwartek mieszkańcy kilku podolsztyńskich wsi będą protestować przed Urzędem Gminy w Dywitach przeciwko planom uruchomienia pod Dywitami żwirowni. Boją się degradacji środowiska i ruchu wielkich ciężarówek w okolicach Dywit.
Bukwałd był do tej pory oazą spokoju, ciszy i malowniczych krajobrazów. Mieszkańcy boją się, że to wszystkie przepadnie, jak ziszczą się plany uruchomienia w ich wsi żwirowni. Są tu bogate złoża kopalin, które są ujęte w studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego gminy. Chodzi o ponad 11 hektarów, na których dziś rośnie zboże. A to może się zmienić, o czym zresztą mieszkańcy dowiedzieli się przez przypadek. — Zaniepokoiły mnie luksusowe auta na polach i kręcący się po nich nieznani ludzie— mówi — Bogumiła Brewka, sołtys Bukwałdu. Wzbudziło to czujność pani sołtys, bo siedem lat temu właściciel złóż próbował rozpocząć wydobywanie żwiru. Jednak wtedy mieszkańcy zablokowali te zamiary.

Na czerwcowej sesji Rady Gminy sołtys Brewka zapytała wójta o tych nieznanych ludzi kręcących się po bukwałdzkich polach. Okazało się, że do Urzędu Gminy wpłynął e-mail od inwestora z pytaniem o możliwość korzystania w celach transportowych z nieuczęszczanych i nieprzejezdnych dróg gminnych oraz wybudowania przeprawy przez Łynę w Pistkach.

— Gdyby tak było, to ciężarówki ze żwirem wjeżdżałyby na drogę powiatową w Brąswałdzie, w okolicy jeziora Mosąg. I albo jechałyby na Redykajny do głównej drogi, albo przez Brąswałd w stronę Dywit i dalej w kierunku Olsztyna drogą 51 — mówi Bogumiła Brewka.

Czego się boją mieszkańcy? — Boimy się przede wszystkim tego, że zostanie zniszczone piękne miejsce jakim jest Bukwałd... Zabytkowa, historyczna wieś na Warmii — mówi Dorota Warakomska, która mieszka w Bukwałdzie. Boimy się, że zabraknie nam wody w studniach, bo żwirownia obniży poziom wód gruntowych. Tego, że zostaniemy bez wody, że zabraknie jej na polach, w lesie. Obawiamy się hałasu, pyłu, kurzu, ale też wstrząsów, wibracji, których nie wytrzyma nasz zabytkowy kościół, szkoła, która działa tu nieprzerwanie od dwustu lat. Do tego dochodzą obawy o drogę, którą mieszkańcy Bukwałdu, Brąswałdu i Barkwedy dojeżdżają do Dywit, że zostanie zdewastowana przez ciężarówki z kruszywem. Co z kwestią bezpieczeństwa, bo niebezpiecznie będzie się poruszać po takiej drodze, po której jeżdżą wielkie ciężarówki. To są realne zagrożenia. Rozlewiska Łyny to malowniczy, urokliwy zakątek, objęty ochroną, bo to jest Obszar Chronionego Krajobrazu Doliny Środkowej Łyny.

— Jak powstanie żwirownia, nic już nie będzie takie same. Wszystko się zmieni przyroda, nasze życie, ale też mieszkańców sąsiednich wsi — podkreśla sołtys Bukwałdu.
Mieszkańcy powołali Komitet Ochrony Bukwałdu, bo chęć zarobku nie może rujnować życia i zdrowia mieszkańców, niszczyć dziedzictwa historycznego, kulturalnego, krajobrazowego i przyrodniczego — tłumaczą. — Dbamy o każdy kawałek zieleni i teraz mamy zniszczyć to wszystko. Czy nie można w inny sposób zagospodarować tego terenu, bez szkody dla przyrody, krajobrazu i ludzi, także tych, którzy kupili od właściciela od gruntów z kopalinami, ziemię pod swoje domy? — pyta sołtys Bukwałdu. — Teraz pośród tych domów ma być żwirownia.

Wójt gminy Dywity Daniel Zadworny uspokaja, że na razie jest tylko e-mail od inwestora, który pyta o możliwość skorzystania z nieuczęszczanych dróg gminnych oraz wybudowania przeprawy przez Łynę w Pistkach. Gmina odpowiedziała, że nie będzie partycypować w tych kosztach.

— Odpowiedzieliśmy, że te drogi są nieprzejezdne, nieurządzone, zakrzaczone, nie ma przepraw mostowych na ciekach wodnych — wyjaśnia wójt. Jak podkreśla, do urzędu nie wpłynął żaden wniosek o wydanie decyzji środowiskowej dla uruchomienia żwirowni w Bukwałdzie, co jest później postawą do wydania koncesji na eksploatację złóż. — Wydając decyzję muszę kierować się prawem — dodaje. — Dlatego dziś nie mogę wyrokować, jaka to będzie decyzja, bo nawet nie wiem, co planuje inwestor. Nie ma żadnego wniosku, nie ma więc do czego się odnieść. Dziś tyle wiemy, że złoża w Bukwałdzie są ujęte w studium, które określa ich przeznaczenie.

Koncesję na wydobycie kopalin do 2 ha powierzchni wydaje starosta, a powyżej już marszałek. — Jeżeli przedsiębiorca przyjdzie do starosty z decyzją środowiskową, dostarczy wszystkie dokumenty, które będą zgodne z przepisami prawa, to urzędnik ma obowiązek wydać pozwolenie na wydobycie kopalin — mówi Andrzej Abako, starosta olsztyński.

Inwestor musi jakoś wywieźć kruszywo. Czy wielkie ciężarówki nie zdegradują dróg w powiecie? — Mieliśmy taką sytuację w Gołogórze, gdzie w ciągu dwóch tygodni zniknęła droga powiatowa, bo tak duży był ruch. Polskie prawo nie reguluje nawet możliwości wskazania trasy wywozu kopalin. Ale każda droga ma swoją konstrukcję. Ten kto ją zniszczy będzie za nią odpowiadał. Bo inaczej będzie ograniczenie tonażowe — dodaje starosta Abako.

— Jesteśmy jak najdalej od stawiania barier, ale muszę dbać o bezpieczeństwo mieszkańców i to dla mnie jest najważniejsze. Tą drogą codziennie jeżdżą ludzie do pracy, dzieci do szkoły. Na drogach powiatowych musi być bezpiecznie — wyjaśnia

Mieszkańcy nie zamierzają przejść do porządku nad planami otwarcia żwirowni. I zapowiadają protesty. Pierwszy już w czwartek. Będą pikietować przed Urzędem Gminy, chcąc zwrócić uwagę na szkodliwość planowej inwestycji, na zagrożenia, jakie pociąga za sobą. Na razie nie chcą blokować drogi krajowej 51, chodzić po pasach i utrudniać życia kierowcom. Ale są zdeterminowani.

— Nie dopuszczam nawet myśli, że ta żwirownia może powstać — mówi sołtys Brewka. — Bo to byłaby katastrofa. Cztery wioski już można zaorać.

Dlaczego po latach sprawa eksploatacji złóż w Bukwałdzie odżywa? Niektórzy wiążą to z reaktywacją planów budowy północnej obwodnicy Olsztyna. A nie da się wybudować drogi bez kruszywa, a tym bardziej już zrealizować tak wielkiej inwestycji drogowej, jaką będzie obwodnica. I przedsiębiorcy przygotowują się do niej.

Jednak tam, gdzie są plany otwarcia żwirowni są też ogromne protesty. Co pokazuje choćby sprawa podolsztyńskiej Rusi, gdzie mieszkańcy zablokowali uruchomienia kopalni żwiru, który miał trafić pod budowę południowej obwodnicy Olsztyna. I to mimo że inwestor chciał się podzielić z mieszkańcami zyskami, przekazując 2 mln zł na rozwój wsi, powiedzieli "nie."

Andrzej Mielnicki


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl



Komentarze (13) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. KOD walczy!!! #2959057 | 79.188.*.* 12 sie 2020 11:54

    Komitet Ochrony Dywit

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  2. hehe #2958975 | 176.97.*.* 12 sie 2020 09:53

    zachłanne pasożyty zniszczą wszystko i nie licz się z nikim, byle tylko w łatwy sposób zarobić jeszcze więcej pieniędzy. trzymam kciuki za mieszkańców, bo mamy tam piękne tereny, a żwirowni zniszczy to nieodwracalnie.

    odpowiedz na ten komentarz

  3. fvv #2958930 | 83.9.*.* 12 sie 2020 08:52

    No i dobrze ,że protestują. Jak w obszarze Natura 2000 można coś budować,kopać itp!!?? Niech inwestor sobie pod domem żwirownie otworzy!

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  4. ja #2958840 | 79.184.*.* 11 sie 2020 23:07

    Popieram protest

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  5. Wacław #2958828 | 83.25.*.* 11 sie 2020 22:44

    Protestowali bo nie chcieli obwodnicy, teraz protestują bo nie chcą żwirowni, pod obwodnicę. Proponuję protestować wobec protestujących :))))

    Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    Pokaż wszystkie komentarze (13)