Zamiast walentynkowej randki, był szpital. Teraz Monika Piasecka walczy o zdrowie swojego męża

2020-08-07 16:48:56(ost. akt: 2020-08-07 16:40:39)
Monika Piasecka

Monika Piasecka

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Monika i Paweł Piaseccy z Olsztyna od pół roku toczą walkę. W jednej sprawie, ale na różnych polach. Pan Paweł, któremu w lutym pękł w głowie tętniak, walczy o sprawność, pani Monika — o to, by mu dać narzędzia do tej walki. Na szczęście mają sojuszników.
To miał być wyjątkowy dzień, 14 lutego. W końcu walentynki, kiedy ma się dwójkę małych dzieci, to jedna z niewielu okazji, żeby dać sobie przyzwolenie na to, by wyjść z roli rodziców. Miała więc być kolacja w towarzystwie przyjaciół. Ot, taka podwójna randka, której dawno nie mieli. 6-letnim Hubertem i 3-letnim Julkiem miała zająć się babcia, mama pana Pawła. No i się zajęła. Rzecz w tym, że pani Monika zamiast na kolację, pojechała do szpitala. Do szpitala, w którym o życie walczył jej mąż.
Jak się tam znalazł?

— Tego dnia, jak zwykle, Paweł wcześnie rano wyszedł do pracy. Do pracy, którą bardzo lubił i wykonywał od kilku lat. Zawsze chciał być kierowcą, cenił kontakt z ludźmi, z którymi współpracował… Były godziny przedpołudniowe, gdy zadzwonił do mnie jego brat, Maciek. Powiedział, że Paweł zemdlał na stacji benzynowej. Został znaleziony w toalecie przez obsługę, ale szwagier podkreślał, żeby się nie martwić, że na pewno wszystko będzie dobrze — pani Monika wraca do bolesnych wspomnień. — Paweł w tej toalecie leżał niestety dość długo, a w takiej sytuacji, jak się później okazało, czas odegrał główną rolę.

Wszyscy, którzy chcą pomóc panu Pawłowi, mogą wpłacać pieniądze za pośrednictwem strony https://www.siepomaga.pl/pawel-piasecki.
Na Facebooku działa też grupa „Licytacje na rehabilitację Pawła Piaseckiego”.

Pan Paweł trafił do szpitala w Mrągowie, a stamtąd został przetransportowany do Olsztyna. Kiedy pani Monika jechała do szpitala wojewódzkiego, wiedziała już, że w głowie jej męża pękł tętniak, o którego istnieniu nikt nie miał pojęcia. Wspólnie z panią Moniką o tętniaku słuchała jej przyjaciółka, Agnieszka. To po jej policzkach popłynęły łzy. Jako żona ratownika medycznego wiedziała, że taka informacja to zła informacja. Do pani Moniki to jeszcze nie docierało.

[...]


Czytaj e-wydanie

To tylko fragment artykułu. Cały przeczytasz w piątkowym (7 sierpnia) wydaniu Gazety Olsztyńskiej

Aby go przeczytać kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl




Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Agata #2957396 | 31.0.*.* 7 sie 2020 22:26

    Taka troskliwa żona to bardzo rzadko się zdarza!!! Teraz młode damy czekają tylko na okazję na skok w bok. Życzę zdrowia, wytrwałości i miłości.

    Ocena komentarza: warty uwagi (26) odpowiedz na ten komentarz

  2. Aneta #2957314 | 5.173.*.* 7 sie 2020 18:16

    Panu Pawłowi warto pomóc. Naprawdę lubi swoją pracę, zawsze uśmiechnięty, pomocny i uprzejmy. Jako Pani "Aptekarka" to potwierdzam i trzymam kciuki.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  3. Jasne #2957298 | 188.147.*.* 7 sie 2020 16:55

    Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. Wszędzie tylko się pomaga...