Pandemia się nie skończyła, ale my nie będziemy nosić maseczek!
2020-06-29 12:00:00(ost. akt: 2020-06-30 10:20:12)
Z koronawirusem żyjemy od marca. Zdążyliśmy się przyzwyczaić, znudzić i wreszcie zignorować. Po pierwszym szoku i dyscyplinie, przyszedł czas powrotów do normalności. Na tym etapie postanowiliśmy mocno przyspieszyć.
Od 30 maja nie musimy zasłaniać nosa i ust w otwartej przestrzeni – ale tylko pod warunkiem, że możemy zachować 2 metry odstępu od innych. Maseczki są jednak konieczne w niektórych przestrzeniach zamkniętych, m.in. w sklepach, kościołach, autobusach. I to na tyle, jeśli chodzi o teorię. Jak się okazuje, komunikat traktowany bardzo wybiórczo. Najmocniej wybrzmiewa „ nie musimy” na które tak bardzo czekaliśmy. Przyjęcie tego poluzowania, spotkało się z największą ulgą społeczeństwa. Kagańce zostały zrzucone, jednak komunikat w całości nadal obowiązuje.
O tym fakcie w ostatnich dniach, przypomniały mandaty, jakie się posypały na terenie powiatu iławskiego. Informacja o kontrolach ekspresowo obiegła społeczność lokalną. Kolejnego dnia w sklepach klienci maseczki mieli już w większości. Z obawy przed mandatem zapewne, bo nieliczni wierzą, lub boją się zakażenia koronawirusem. Coś, gdzieś, u kogoś, ale nie u mnie - słyszymy w rozmowach pod sklepem - Nie będę nosić tego kagańca, koronawirus to bujda.
W zasadzie wciąż się zastanawiamy, czy pandemia to nie jest zbyt przesadzona w użyciu definicja. Z jednej strony możemy iść na basen, do kina, podróżować, a nawet pobawić się na weselu. Z drugiej strony szkoły zamknięte, a słychać głosy, że od września uczniowie do placówek nie wrócą. Co ciekawe, młodzież spędza ze sobą całe dnie, w grupach, nie myśląc o koronawirusie. Jednak po świadectwa mają iść w maseczkach i stać w kolejce z zachowaniem odległości. Czy maturzyści nie spędzali ze sobą czasu, zanim przystąpili do egzaminu dojrzałości w reżimie sanitarnym? Coś tu nie gra. Jest ta pandemia czy nie? Pytań mnoży się coraz więcej. To najlepszy moment, aby zastanowić się nad inną stroną tej niezrozumiałej sytuacji.
- Mam 26 lat i noszę maseczkę. Mam ich kilkanaście. Mam też kilka chorób - opowiada Karolina, mieszkanka gminy Lubawa - Nie ryzykuję, bo się boję o swoje zdrowie. Dla mnie ten niewidzialny wróg, mógłby być zabójczy.
Zasłaniając usta i nos, chronimy siebie i innych. To bardzo proste, szczególnie mając na uwadze fakt, że koronawirusa można przechodzić bezobjawowo. Większość, z 36 chorych na Covid-19 w naszym powiecie, nie wymagało hospitalizacji, nie mieli objawów. Ale mieli wynik testu dodatni. Mogli zarazić nieskończenie wiele silnych jednostek, które nawet by o tym nie wiedziały. Mogli też zarazić starszą panią, czy wspomnianą Karolinę, dla których koronawirus to wyrok. Dlatego zasłanianie ust i nosa, zgodnie z zasadami to dowód odpowiedzialności, a nie słabości.
Znamy historie osób, które walczyły o każdy oddech na oddziale szpitala zakaźnego. Może pewnego dnia o tym nam opowiedzą. Covid-19 dla samych lekarzy jest nadal niewiadomą. A to oznacza, że nie ma leku, nie ma szczepionki i przebieg zakażenia jest wielką loterią. Może się przy okazji okazać, że jednak mamy jakieś choroby współistniejące, które pewnie „odezwałyby się” za kilka lat. Gdzieś są, tykają i wybuchają z wiekiem lub obudzone przez wirusa. Nikt nie chce tego sprawdzać, ani się o tym dowiedzieć właśnie tu i teraz. To nie jest choroba, na którą lekarz wypisze lek, wykupimy receptę i po sprawie. Możemy się cieszyć, jeśli nie doświadczyliśmy koronawirusa, jeśli jest nam odległy, istnieje gdzieś w przestrzeni medialnej. Możemy się cieszyć, że nie znamy nikogo, kto umierał w samotności, kogo nie mogliśmy pożegnać, być obok i wspierać w ostatnich chwilach, gdy tracił oddech mimo respiratora. Rzeczywiście jesteśmy wielkimi szczęściarzami, ale nie żyjemy na bezludnej wyspie. Jesteśmy częścią społeczeństwa, które powinno dbać o siebie wzajemnie. Do walki o wspólne dobro nie idziemy z karabinem, tylko z maseczką. Mamy ją zakładać np. robiąc zakupy. Czyli na ile? Na 20 minut? Czy to tak dużo? Okazuje się, że nie tylko za dużo, ale też jest to zamach na naszą wolność!
12 godzinny dyżur w szpitalu, 12 godzin w maseczce, rękawiczkach, fartuchu i przyłbicy - to codzienność służby zdrowia. W upale, stresie i z olbrzymią odpowiedzialnością za ludzkie życie. Nie mówimy o oddziale zakaźnym. Tam dochodzą jeszcze kombinezony. Codzienna praca w szpitalu powiatowym, na chirurgii, wewnętrznym czy pracowni RTG. Więc czym jest te 20 minut w maseczce na zakupach?
Warto spojrzeć na osoby pracujące w sklepach, na kasach, za ladą, które całą swoją zmianę spędzają w maseczkach i rękawiczkach, ukryte za szybą. To dzięki nim możemy robić zakupy, od samego początku pandemii, bez ani jednego dnia przerwy. Zatem czy my w sklepie nie możemy na ten moment założyć maseczki?
Klienci w większości nie robią zakupów z zachowaniem ostrożności. Nie dezynfekują rąk przy wejściu, nie zasłaniają ust i nosa, nie zachowują dystansu.
- Na zwrócenie uwagi oburzają się lub reagują śmiechem - opowiada jedna z kasjerek, która prosi o anonimowość - Gdyby ochrona nie wpuszczała takich osób, to sklep chyba byłby pusty. A ja siedzę w tym ubraniu większość dnia.
- To wszystko wróci. Nie chcemy na nowo żyć z tymi wszystkimi ograniczeniami, ale jak tak dalej będzie to pozamykają nas w domach na dużo dłużej - mówi kolejna pani ze sklepu - Boimy się o zdrowie swoich i bliskich, ale także obawiamy się zwracać klientom uwagę.
Rozmówcy proszą o anonimowość, bo albo wstydzą się swojej wiary w koronawirusa, lub mają świadomość, że mimo wszystko robią źle i nie chcą się z tym faktem obnosić. Mniej anonimowości jest w Internecie. Tam można zapoznać się z całym przekrojem społecznych emocji.
O trwającej pandemii informują jedynie kartki z ostrzeżeniami na sklepowych witrynach, niewidoczne jak sam koronawirus, który jest co najwyżej komunikatem, statystyką. Są jednak osoby, dla których jest wyrokiem, traumatycznym przeżyciem, rodzinną tragedią. Nie pozwólmy, aby najgorsze otworzyło nam oczy.
O tym fakcie w ostatnich dniach, przypomniały mandaty, jakie się posypały na terenie powiatu iławskiego. Informacja o kontrolach ekspresowo obiegła społeczność lokalną. Kolejnego dnia w sklepach klienci maseczki mieli już w większości. Z obawy przed mandatem zapewne, bo nieliczni wierzą, lub boją się zakażenia koronawirusem. Coś, gdzieś, u kogoś, ale nie u mnie - słyszymy w rozmowach pod sklepem - Nie będę nosić tego kagańca, koronawirus to bujda.
W zasadzie wciąż się zastanawiamy, czy pandemia to nie jest zbyt przesadzona w użyciu definicja. Z jednej strony możemy iść na basen, do kina, podróżować, a nawet pobawić się na weselu. Z drugiej strony szkoły zamknięte, a słychać głosy, że od września uczniowie do placówek nie wrócą. Co ciekawe, młodzież spędza ze sobą całe dnie, w grupach, nie myśląc o koronawirusie. Jednak po świadectwa mają iść w maseczkach i stać w kolejce z zachowaniem odległości. Czy maturzyści nie spędzali ze sobą czasu, zanim przystąpili do egzaminu dojrzałości w reżimie sanitarnym? Coś tu nie gra. Jest ta pandemia czy nie? Pytań mnoży się coraz więcej. To najlepszy moment, aby zastanowić się nad inną stroną tej niezrozumiałej sytuacji.
- Mam 26 lat i noszę maseczkę. Mam ich kilkanaście. Mam też kilka chorób - opowiada Karolina, mieszkanka gminy Lubawa - Nie ryzykuję, bo się boję o swoje zdrowie. Dla mnie ten niewidzialny wróg, mógłby być zabójczy.
Zasłaniając usta i nos, chronimy siebie i innych. To bardzo proste, szczególnie mając na uwadze fakt, że koronawirusa można przechodzić bezobjawowo. Większość, z 36 chorych na Covid-19 w naszym powiecie, nie wymagało hospitalizacji, nie mieli objawów. Ale mieli wynik testu dodatni. Mogli zarazić nieskończenie wiele silnych jednostek, które nawet by o tym nie wiedziały. Mogli też zarazić starszą panią, czy wspomnianą Karolinę, dla których koronawirus to wyrok. Dlatego zasłanianie ust i nosa, zgodnie z zasadami to dowód odpowiedzialności, a nie słabości.
Znamy historie osób, które walczyły o każdy oddech na oddziale szpitala zakaźnego. Może pewnego dnia o tym nam opowiedzą. Covid-19 dla samych lekarzy jest nadal niewiadomą. A to oznacza, że nie ma leku, nie ma szczepionki i przebieg zakażenia jest wielką loterią. Może się przy okazji okazać, że jednak mamy jakieś choroby współistniejące, które pewnie „odezwałyby się” za kilka lat. Gdzieś są, tykają i wybuchają z wiekiem lub obudzone przez wirusa. Nikt nie chce tego sprawdzać, ani się o tym dowiedzieć właśnie tu i teraz. To nie jest choroba, na którą lekarz wypisze lek, wykupimy receptę i po sprawie. Możemy się cieszyć, jeśli nie doświadczyliśmy koronawirusa, jeśli jest nam odległy, istnieje gdzieś w przestrzeni medialnej. Możemy się cieszyć, że nie znamy nikogo, kto umierał w samotności, kogo nie mogliśmy pożegnać, być obok i wspierać w ostatnich chwilach, gdy tracił oddech mimo respiratora. Rzeczywiście jesteśmy wielkimi szczęściarzami, ale nie żyjemy na bezludnej wyspie. Jesteśmy częścią społeczeństwa, które powinno dbać o siebie wzajemnie. Do walki o wspólne dobro nie idziemy z karabinem, tylko z maseczką. Mamy ją zakładać np. robiąc zakupy. Czyli na ile? Na 20 minut? Czy to tak dużo? Okazuje się, że nie tylko za dużo, ale też jest to zamach na naszą wolność!
12 godzinny dyżur w szpitalu, 12 godzin w maseczce, rękawiczkach, fartuchu i przyłbicy - to codzienność służby zdrowia. W upale, stresie i z olbrzymią odpowiedzialnością za ludzkie życie. Nie mówimy o oddziale zakaźnym. Tam dochodzą jeszcze kombinezony. Codzienna praca w szpitalu powiatowym, na chirurgii, wewnętrznym czy pracowni RTG. Więc czym jest te 20 minut w maseczce na zakupach?
Warto spojrzeć na osoby pracujące w sklepach, na kasach, za ladą, które całą swoją zmianę spędzają w maseczkach i rękawiczkach, ukryte za szybą. To dzięki nim możemy robić zakupy, od samego początku pandemii, bez ani jednego dnia przerwy. Zatem czy my w sklepie nie możemy na ten moment założyć maseczki?
Klienci w większości nie robią zakupów z zachowaniem ostrożności. Nie dezynfekują rąk przy wejściu, nie zasłaniają ust i nosa, nie zachowują dystansu.
- Na zwrócenie uwagi oburzają się lub reagują śmiechem - opowiada jedna z kasjerek, która prosi o anonimowość - Gdyby ochrona nie wpuszczała takich osób, to sklep chyba byłby pusty. A ja siedzę w tym ubraniu większość dnia.
- To wszystko wróci. Nie chcemy na nowo żyć z tymi wszystkimi ograniczeniami, ale jak tak dalej będzie to pozamykają nas w domach na dużo dłużej - mówi kolejna pani ze sklepu - Boimy się o zdrowie swoich i bliskich, ale także obawiamy się zwracać klientom uwagę.
Rozmówcy proszą o anonimowość, bo albo wstydzą się swojej wiary w koronawirusa, lub mają świadomość, że mimo wszystko robią źle i nie chcą się z tym faktem obnosić. Mniej anonimowości jest w Internecie. Tam można zapoznać się z całym przekrojem społecznych emocji.
O trwającej pandemii informują jedynie kartki z ostrzeżeniami na sklepowych witrynach, niewidoczne jak sam koronawirus, który jest co najwyżej komunikatem, statystyką. Są jednak osoby, dla których jest wyrokiem, traumatycznym przeżyciem, rodzinną tragedią. Nie pozwólmy, aby najgorsze otworzyło nam oczy.
a.laskowska@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
przez #2941267 | 109.95.*.* 30 cze 2020 14:05
Przez głupich ludzi ten wirus nigdy nie zniknie
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
Haha #2941196 | 37.47.*.* 30 cze 2020 12:33
Jest nakaz noszenia tych masek nie wiadomo po co ale nie o to chodzi masowe imprezy odwołane a w Lipach nie może na ten temat napiszesz czemu tam nie jest odwołany odpust . Przeczytał bym prawdę co Mochery są inni czy o co tu chodzi .
Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz
g56 #2941163 | 80.55.*.* 30 cze 2020 11:52
pierdo... enie o szopenie , 99% ludzi młodych przechodzi wirusa bezobjawowo, starsi którzy sa schorowani to dla nich nawet katar jest groźny
odpowiedz na ten komentarz