Mój syn nie jest ideologią

2020-06-20 08:07:00(ost. akt: 2020-06-21 23:55:02)
Krzysztof Kacprowicz i jego żona, podobnie jak inni rodzice i bliscy osób LGBT, wzięli udział w akcji stowarzyszenia „My, Rodzice”

Krzysztof Kacprowicz i jego żona, podobnie jak inni rodzice i bliscy osób LGBT, wzięli udział w akcji stowarzyszenia „My, Rodzice”

Autor zdjęcia: Mat. udostępnione przez stowarzyszenie "My, Rodzice"

Około 10 lat temu dowiedział się, że jest ojcem geja. Poczuł wówczas coś w rodzaju ulgi, bo zrozumiał, kim jest jego syn. Ale poczuł też lęk. I czuje go, gdy słucha posła mówiącego, że LGBT to nie ludzie. Krzysztof Kacprowicz, tata dwojga dzieci, mówi Darii Bruszewskiej-Przytule, co mu dało poznanie tęczowego świata.
— Kiedy pan słyszy, że „LGBT to nie są ludzie, tylko ideologia”, to co pan, ojciec osoby homoseksualnej, czuje?
— Czuję lęk. Ojcowski lęk, który towarzyszy mi tak naprawdę od około 10 lat, kiedy mój syn powiedział żonie i mi, że jest gejem. To jest strach o to, czy nie stanie mu się krzywda, czy nie zostanie pobity, napadnięty. I tej obawy o własne dziecko nie zmienia fakt, że dzisiaj Michał jest dorosłym człowiekiem, a nie nastolatkiem. A po drugie czuję żal, że mój syn, w odróżnieniu od par homoseksualnych mieszkających np. na Zachodzie, nie może w Polsce założyć rodziny. Państwo nie gwarantuje mu takiego prawa, zasłaniając się artykułem 18 Konstytucji, który tak naprawdę nie zakazuje związków partnerskich, ale mówi o tym, że państwo wspiera małżeństwo jako związek kobiety i mężczyzny. I to jest ok, niech wspiera. Ale wspierając jednych, nie musimy zabraniać czegoś innym. To, co wydarzało się w ostatnich dniach, odbieram jako atak na rodziny LGBT. I to nie tylko te, w których partnerami są osoby LGBT, ale i takie jak moja, w której żona i ja tworzymy od 30 lat sakramentalny związek. I teraz ktoś mi mówi, że nasza rodzina jest gorsza, że owoc naszej miłości, czyli nasz syn, to nie jest człowiek. To tak jakby ktoś zaprzeczał mojemu ojcostwu. Trudno się z tym pogodzić.

— Na pewno pamięta pan chwilę, w której syn powiedział wam, że jest gejem.
— Oczywiście, przeżyłem szok, wraz z którym pojawił się lęk, o którym wspomniałem. W jednej chwili rozpadły się moje wyobrażenia: że pojawi się synowa, wnuki. Ale poczułem też coś w rodzaju ulgi. Muszę przyznać, że krótko przed tym, jak Michał dokonał coming outu, zachowywał się nieznośnie. Teraz wiem, że nie umiał sobie poradzić z tym, co się z nim działo, czego doświadczał. Ale wtedy martwiłem się, że może ma jakieś kłopoty. Kiedy usłyszałem, że jest gejem, odetchnąłem, że nie dzieje się nic strasznego, a po drugie, że odkryłem, kim jest mój syn.

— Nie domyślał się pan wcześniej?
— Do myślenia dawały mi pewne nieuchwytne rzeczy. Ja sam wychowałem się w rodzinie zdominowanej przez mężczyzn, naturalne dla mnie były te tzw. męskie rozrywki. Jak miałem 10 lat, to dałbym się pokroić za to, żeby jak najwięcej spędzać na podwórku, bawić się z kolegami. Michał tego nie lubił. Nie interesowała go np. piłka nożna…

— Coming out syna był pierwszym takim doświadczeniem w pana życiu?
— Nie, miałem kolegę, który się przede mną wyoutował. Teraz jest moim najlepszym przyjacielem.

— Pana syn po swoim wyznaniu nie usłyszał „nie chcę cię więcej widzieć”, jak to dzieje się czasem w innych domach.
— Jakbym mógł? Przecież to moje ukochane dziecko, mój syn, którego znam, wiem, kim jest, to ja go wychowałem.

— Przyznanie tego przed innymi było łatwe?
— Jest takie określenie na ten moment, w którym dziecko mówi najbliższym o swojej orientacji homoseksualnej, że „wychodzi z szafy”. W chwili gdy z tej „szafy” wychodzi dziecko, to rodzic najczęściej się w niej chowa. Presja społeczna dotycząca tego, co pomyślą sąsiedzi, jest silniejsza od tego, co czuje się do własnego dziecka. Muszę przyznać, że bardzo szybko powiedzieliśmy o coming oucie Michała rodzinie i, na szczęście, z ich strony nie spotkało nic złego ani nas, ani jego. Nikt nie powiedział np. „jak go wychowaliście?”. Moja gotowość, by naprawdę głośno mówić o tym, że jestem tatą osoby homoseksualnej, pojawiła się u mnie około 1,5 roku temu, pod wpływem różnych wydarzeń, między innymi po naszym udziale w marszu równości w Białymstoku. Trafiliśmy tam w piekło zgotowane przez przeciwników marszu. Wtedy coś we mnie pękło. Miałem poczucie, że gdyby policja nas zostawiła tam samych sobie, to zostalibyśmy zlinczowani. I trudno było mi wtedy nie myśleć o tym, że taka zbrodnie z nienawiści już zostały tam na Podlasiu popełnione. W 1941 roku…

— To pewnie też wywołało jeszcze większy strach o syna. Zapytałam już, jak pan się czuje w ostatnich dniach. A Michał?
— Nie rozmawiamy z nim za dużo na temat tego, co się dzieje w ostatnich dniach, bo nie chcemy, żeby się na tym skupiał. Wystarczy, że żona i ja o tym w kółko myślimy i rozmawiamy ze sobą. Ale wiem, że ma dość. Dlatego z niepokojem myślę o nastolatkach, którzy właśnie odkrywają u siebie homoseksualność, bo wiem, że dla nich to może teraz być bardzo trudny czas.

— Okres dojrzewania sam w sobie nie jest łatwym czasem, a kiedy człowiek odkrywa swoją tożsamość i spotyka się przy tym z brakiem akceptacji, to może to być dla niego naprawdę dramatyczne doświadczenie. A pamiętajmy, że niektórzy z nich usłyszą od najbliższych osób „nie jesteś już moją córką”, „nie jesteś już moim synem”.
— I zostaną na przykład wyrzuceni z domu… Dlatego tak ważne było stworzenie specjalnego hostelu dla takich osób, w którym mogłyby się one zatrzymać chociaż na kilka dni, żeby nie trafiały na ulicę. Kiedy o swojej homoseksualności mówi rodzicom 25-latek, to jest w takim wieku, że nawet jeśli rodzice nie okażą mu wsparcia, będzie sobie w stanie znaleźć np. pracę. A co ma zrobić nastolatek? Mówi się czasem o tym, że w Polsce jest rekordowo dużo samobójstw wśród młodzieży, ale przemilcza się fakt, że część z nich związanych jest z prześladowaniami osób LGBT.

— Gdyby się o tym głośno powiedziało, to pewnie trzeba byłoby coś zacząć z tym robić… Państwo, jako osoby działające w stowarzyszeniu „My, Rodzice” skupiającym rodziców osób LGBT, próbujecie działać. Choćby drobnymi gestami.
— Okazuje się, że czasem wystarczy kogoś przytulić, by okazać mu ogromnie dużo wparcia. Dlatego członkowie naszego stowarzyszenia biorą udział w marszach równości. Czasem przytulamy kogoś i słyszymy, że jego rodzice nie zrobili tego od lat…

— Z myślą o samopoczuciu swoich dzieci dbacie też o to, żeby np. nie używać zwrotów typu „homoseksualista”.
— Tak. Dużo lepiej jest mówić po prostu gej, lesbijka albo osoba homoseksualna. Chodzi o to, że słowo „homoseksualista” wywodzi się ze specjalistycznego języka medycznego i ma podobną budowę do słów „kryminalista”, przez co nie kojarzy się najlepiej. Mam wrażenie, że przez częste używanie skrótu LGBT, zapominamy, że ten skrót opisuje OSOBY: Lesbijki, Geje, osoby Biseksualne i Transseksualne. Warto też pilnować tego, jak mówimy o korekcie płci. Bo mamy właśnie do czynienia z korektą, a nie ze zmianą.

— Decydując się na użycie słowa „korekta”, dajemy wyraz zrozumieniu, że dana osoba urodziła się np. kobietą w ciele mężczyzny i teraz potrzebuje wsparcia medycznego, żeby to „uzgodnić”.
— I dlatego też dobrze jest mówić o takim człowieku, że jest osobą transseksualną.

— Język to wyraz naszej świadomości. Pana świadomość zmieniła się po tym, jak syn dokonał coming outu? Rozmawiamy przed Dniem Ojca, więc zapytam też, czy zmienił się pan jako tata?
— Oczywiście. Jestem zupełnie innym człowiekiem. Poznałem trochę tego kolorowego, bardzo ciekawego świata, stałem się bardziej otwarty.

— O otwartości świadczy też akcja, którą możemy obserwować na profilu facebookowym stowarzyszenia „My, Rodzice”.
— To prawda, w ostatnich dniach dociera do nas wiele sygnałów wsparcia, a ludzie przesyłają zdjęcia, które podpisują np. „Mój syn nie jest ideologią”. W akcję włączyły się także osoby znane, np. Agnieszka Holland czy Paulina Młynarska, których córki są homoseksualne. Ja sam odbieram także telefony od znajomych, którzy chcą okazać swoje wsparcie. To daje nadzieję.

Daria Bruszewska-Przytuła

We wtorek jest Dzień Ojca. To wydanie "Gazety Olsztyńskiej" będzie dedykowane właśnie tatusiom.


Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl



Komentarze (17) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Jakieś pomieszanie pojęć #2935963 | 37.4.*.* 20 cze 2020 08:58

    Znam kilku gejów i w niczym mi nie przeszkadzają. Akceptuję ich dopóki oni mnie akceptują. I ta zasada dotyczy zresztą nie tylko gejów, ale wszystkich. Dlaczego pomieszanie pojęć? Bo każda ideologia to równocześnie ludzie. Nie da się tego oddzielić. Komunizm to ideologia i ludzie. Faszyzm to ideologia i ludzie. Nie rozumiem tego obrażania się i negatywnego wyolbrzymiania wypowiedzi, która miała troszeczkę inny kontekst niż obecnie zwolennicy LGBT to interpretują. Słusznie powiedział Krysztopa, że skoro prawicowy gej nie może należeć do ruchu LGBT to znaczy, że ten ruch jest ideologią, a nie pomocą dla gejów. I tu należałoby powiedzieć o tolerancji. Zwolennicy LGBT są bardzo agresywni w stosunku do wszelkich religii za wyjątkiem muzułmanów, ale żądają dla siebie z wielką agresją a jakże - tolerancji. Nie da się tego pogodzić. Poza tym nie do przyjęcia jest chęć tworzenia jednopłciowych par i chęć adopcji dzieci. Pierwsza rzecz nie wynika z moich przekonań religijnych ale z najzwyczajniejszego pragmatyzmu. Para jest dla prokreacji i dodatkowo w tym jest seks. Małżeństwo bez celu jakim jest prokreacja nie może być wspierana przez Państwo bo to nielogiczne. Jeśli chodzi o adopcję dzieci przez pary jednopłciowe to mamy do czynienia ze skrajnym egoizmem i próbą uzyskania zabawki do domu. Badania wykazały, że po pierwsze dzieci wychowywane w takim związku podlegają znacznie większemu atakowi seksualnemu niż w tradycyjnych małżeństwach (gdzie też to się zdarza). Dlaczego tak się dzieje? Gdyż dla całego ruchu LGBT (nie gejowskiego ogółem) seks jest mamoną. Po drugie badania nad dziećmi wykazały, że najbardziej harmonijny rozwój dzieci odbywa się w związku mężczyzny i kobiety. A chodzi w końcu w tym przypadku nie o dorosłych gejów, czy lesbijki ale o dobro i rozwój małego człowieczka jakim jest dziecko. I jeszcze jedno: gdzie się narodził ruch LGBT? Ano na zachodzie, czyli tam gdzie narodził się kolonializm, rozwój niewolnictwa, ludobójstwo, akceptacja eutanazji, gangi organami itd. Tylko chorzy, zepsuci i stęchli ludzie mogą z taką zaciekłością zwalczać innych ludzi podobnie jak wcześniej faszyści, czy komuniści. Mam pełną wewnętrzą zgodę i akceptację dla ludzi, którzy chcą żyć inaczej, ale nie wyobrażam sobie aby oni organizowali życie większości, a tego aktualnie się domagają. Obecnie nic nie można złego o nich powiedzieć, ale oni mogą wszystko! Jest dokładnie jak z Żydami, którzy według nich mogą wszystko, a my nie możemy nic.

    Ocena komentarza: warty uwagi (38) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. wot #2936014 | 83.9.*.* 20 cze 2020 10:11

      Wspaniali Rodzice. Szacunek!

      Ocena komentarza: warty uwagi (26) odpowiedz na ten komentarz

    2. starszy #2938276 | 83.31.*.* 24 cze 2020 04:54

      A ksiądz katolicki kim jest ? on nie lubi kobiet . A zakonnica nie lubi facetów . CZy to jest naturalne ?

      Ocena komentarza: warty uwagi (24) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. wolę LGBT #2938140 | 159.205.*.* 23 cze 2020 19:30

        Kto jest bardziej pożyteczny dla kraju i społeczeństwa? Para wykształconych, pracujących i płacących podatki gejów, czy para zwykłych niepracujących hetero żyjących na zasiłkach i 500 plus na dzieci? Jasne, że para gejów.

        Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

        1. Nek #2935941 | 178.36.*.* 20 cze 2020 08:23

          Super TATA

          Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz

        Pokaż wszystkie komentarze (17)