Bronimy się przed upadkiem

2020-06-01 14:44:15(ost. akt: 2020-06-09 07:55:10)

Autor zdjęcia: Edyta Kocyła-Pawłowska

Jak się kręci interes? To pytanie zadaliśmy drobnym przedsiębiorcom. Strach przed utratą dochodu był duży, ale teraz, kiedy już wrócili do pracy, odetchnęli z ulgą.
W Lubawie na każdym rogu znajdziemy mniejszą lub większą firmę. Niektóre zatrudniają tylko właściciela, inne - setki pracowników. Każde z tych przedsiębiorstw w różnym stopniu dotknęła pandemia koronawirusa. Tym razem przyglądamy się niewielkim przedsiębiorstwom.
– Strach był duży – mówi pan Jarek. Jego firma jest autoryzowanym przedstawicielem producenta okien, czyli częścią większej grupy. Mimo to nie wiadomo było, czy sytuacja nie skończy się gorzej. Czyli bankructwem. – Na początku pandemii ludzie nie myśleli o wymianie okien. Bali się utraty pracy i dochodu i nie było mowy nawet o planowaniu inwestycji – uważa pan Jarek. – Mieliśmy zamknięte, jak większość lokali, ale na drzwiach wisiała kartka z numerami telefonów i, o dziwo, wkrótce telefony zaczęły dzwonić. Było tych rozmów oczywiście mniej, za to pojawiło się więcej maili z zapytaniem o ofertę. Inwestycje, które od zimy są w realizacji, były kończone. Generalnie na rynku jest obecnie mniej klientów, tak więc próbujemy się bronić przed upadkiem.
W tej firmie pracują dwie osoby.
>>>>Kwiaty również się nie sprzedawały, zatem pani Alina na samym początku zamknęła kwiaciarnię na tydzień. – Naprawdę nic się nie działo. A teraz pracuję sama. Pracownica ma dwójkę małych dzieci i sprawuje nad nimi opiekę. Uczennica była na wolnym, ale już niedługo wraca - cieszy się właścicielka kwiaciarni, bo klientów ma coraz więcej, więc i pomoc się przyda. Mówi, że pisała wnioski o pomoc, ale jeszcze niczego nie dostała: – Ani odpowiedzi, ani pieniędzy. Pisałam o 5 tysięcy zł pożyczki bezzwrotnej - nic. Jedynie do ZUS-u mogłam składek nie opłacić. Ale jestem na rencie, to i tak mała składka.
Jest jedną z niewielu osób, z którymi tego dnia rozmawialiśmy, a która optymistycznie patrzy w przyszłość. – Chyba będzie dobrze, przecież nie możemy się poddawać – uśmiecha się. W Dniu Matki klientów było tylu, że nie wiedziała, w co ręce włożyć. – Chyba ludzie nauczyli się miłości przez ten czas, jak z rodzinami w izolacji siedzieli – śmieje się. A na dowód, że jest lepiej, rozmowę przerywa nam klientka, pytająca o białe skrzyneczki do kwiatów. Żegnamy się i idziemy dalej. Tuż obok niewielki punkt dorabiania kluczy ma pan Edmund. Kiedy do niego zaglądamy, akurat rozwiązuje krzyżówkę. – Już po 11-stej, a tylko jednego klienta miałem – mówi. Ponad dwa miesiące punkcik był zamknięty. – Siedziałem w domu i się zastanawiałem, co dalej. Nie martwiłem się za bardzo o pieniądze, bo mam emeryturę.
Nie musiał się też martwić o utrzymanie pracowników, bo nikogo nie zatrudnia.
>>>>Umiarkowanie zadowolona jest pracownica sklepiku papierniczego. – Mieliśmy otwarte cały czas, tylko dużo krócej - mówi pani Iwona. Przychodzili rodzice, bo zdalne nauczanie również wymagało posiadania długopisu, kleju czy zeszytu. – Najgorsze były godziny dla seniorów – opowiada nasza rozmówczyni. – W ogóle im nie pasowały, to raz, a dwa, że też mamy uczniów były niezadowolone, bo nie mogły zrobić zakupów.
Pani Iwona, która w sklepie jest na zastępstwie (bo szefowa w domu z małym dzieckiem), ma swój własny biznes - solarium. Solarium, które od 3 miesięcy jest zamknięte. – Klienci dopytywali, ale nie mogłam mieć otwartego. Fryzjer czy kosmetyczka ma o wiele większy kontakt z klientem niż obsługa takiego punktu usługowego, jak mój – mówi pani Iwona. – A dezynfekcję prowadzę cały czas, niezależnie od koronawirusa.
Na szczęście już 6 czerwca pani Iwona będzie mogła otworzyć swój biznes, tyle że klienci będą wchodzić do kabiny w rękawiczkach.
>>>>W wielu nieoczywistych miejscach można kupić maseczki i rękawiczki. W kiosku, kwiaciarni, sklepie budowlanym. Również u pani Żanny, która w normalnych czasach sprzedaje po prostu ciuchy. A dziś w części lokalu nawet nie zapala światła...
– Musimy jakoś dać radę. Trochę jest ciężko, żeby cały czas uważać, każdy klient musi mieć zdezynfekowane dłonie – opowiada właścicielka, która pochodzi z Armenii, ale już 23 lata mieszka w Polsce. Nie ma za wielu klientów, nawet książkę zdąży poczytać. Sklep był zamknięty ponad trzy tygodnie. Pani Żanna czeka na przelew tzw. postojowego, czyli 2080 zł.
Jak widać, sytuacja tylko z pozoru wraca do normalności. Prawdopodobnie długo jeszcze będziemy odczuwać skutki zamrożenia gospodarki.


Edyta Kocyła-Pawłowska
e.kocyla@gazetaolsztynska.pl


Czytaj e-wydanie


Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


W piątkowym (5 czerwca) wydaniu m.in.


Za te pieniądze trudno jest przeżyć
Coraz częściej słychać głosy, że za te pieniądze nie da się żyć. Pieniądze, które są wypłacane rodzicom jako zasiłek opiekuńczy przez zakład Usług Społecznych na dzieci do lat 8.

Marta Chełchowska Maturzyści czasów pandemii
Marta Chełchowska i Olaf Serafin. Są młodzi, ambitni i mają za sobą udział w ogólnopolskiej olimpiadzie „Zwolnieni z teorii”. Oboje skończyli XII LO w Olsztynie, a w poniedziałek napiszą egzamin maturalny. O swoich sukcesach i planach na przyszłość rozmawiają z Darią Bruszewską-Przytułą.

Marek Behan, kierownik sekcji ds. szczepień ochronnych w Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w OlsztyniePrzeciwnicy niech zamilkną
— Ludzie czasem potępiają szczepionki, choć kompletnie nie wiedzą, o czym mówią. Dopiero, gdy ofiarami pandemii staną się znajomi i członkowie rodzin — przychodzi otrzeźwienie — mówi Marek Behan, epidemiolog, kierownik sekcji szczepień ochronnych Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Olsztynie.




Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. przykre #2931550 | 109.95.*.* 9 cze 2020 10:54

    Pandemii nie zatrzyma się przez ludzi, którzy nie noszą maseczek w żadnych sklepach nie dezynfekują rąk chociaż preparaty są dostępne. Nie uważając na nic nawet metr odległości. I jak to ma się skończyć? Ludzie sami się wybijają powoli a skutecznie bo na głupotę nie ma lekarstwa. Dopóki w mieście nie umrze kilka osób to reszta nie będzie się bać.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz