Ks. Kamil Wyszyński z Olsztyna: Na Tik-Toku przekazuję młodzieży sens Ewangelii

2020-05-24 08:11:00(ost. akt: 2020-05-22 12:39:19)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Ks. Kamil Wyszyński z parafii św. Józefa, żeby nadążać za młodymi, bez których nie może żyć, korzysta np. z Tik-Toka. I pokazuje, że nie taki poważny ksiądz, jak go malują. Darii Bruszewskiej-Przytule ks. Kamil tłumaczy, po co tańczy w internecie.

— Może się wydawać, że to pandemia zmusiła księży do odkrycia mediów społecznościowych jako narzędzi do kontaktu z wiernymi, ale to nieprawda...
— Oczywiście. Wielu księży od dawna korzysta z social mediów, ma tam swoje profile. Czymś bardzo fajnym dla nas było to, że młodzież zadaje nam za ich pośrednictwem różne pytania, a my dzielimy się odpowiedziami. Nie jest to łatwe, bo nasze odpowiedzi na Instagramie mogą mieć po 30 sekund...

— Zakładam, że na żywo, w czasie katechezy w szkole, także słyszy ksiądz sporo trudnych pytań.
— Młodzi ludzie często pytają o dowody wiary, o to, gdzie powinni ich szukać. Albo przyznają, że się zbuntowali, obrazili na Pana Boga... Trudno jest też tłumaczyć młodzieży, że miłość jest fundamentem związku, kiedy np. ich rodzice właśnie się rozstają. Jestem jednak przekonany, że trzeba do takich spraw podchodzić indywidualnie. A ponieważ młodzież często woli zadać pytanie anonimowo, sprawdza się to, że organizuję live'y na Tik-Toku i czekam na ich pytania. I chyba są zadowoleni, że ktoś w ogóle próbuje im odpowiedzieć. Kiedy spotykam się z pytaniami, na które nie znam odpowiedzi, to szukam pomocy u innych — np. u małżeństw, które mogą opowiedzieć o relacjach i bliskości. Zresztą siłą i darem Kościoła jest to, że są w nim ludzie, którzy mogą dawać świadectwo: bo się nawrócili, bo zerwali z uzależnieniem itd.

— Kiedy na Tik-Toku zobaczyłam nagranie, w którym wskazuje ksiądz ulubionego świętego, to pomyślałam: wszystko jasne. Jan Bosko był przecież tym, który zajmował się młodzieżą, o której część duchownych po prostu zapomina.
— Bardzo się cieszę, że pani to zauważyła. Każdy potrzebuje idola, to chyba normalne. I ja nie ukrywam, że od początku mojego kapłaństwa staram się podążać drogą, którą wyznaczył Jan Bosko. Uważam go za ideał w kontekście pracy z młodzieżą. Kiedy więc na początku mojego kapłaństwa Pan Bóg postawił przede mną zadanie pracy z młodzieżą, bo byłem jedynym wikariuszem w parafii, postanowiłem czerpać wzorce właśnie z Janka, jak go nazywam, Bosko. On nie zaczynał rozmowy z młodzieżą od nakazu modlitwy, tylko brał piłkę i szedł na boisko z młodymi, by w tę piłkę pograć. Budował relację. I ja też tak robię. Chcę młodym ludziom pokazać, że jestem normalny, że mam do siebie dystans. Wierzę, że wtedy będę mógł dotrzeć do ich serc i opowiedzieć im o Panu Bogu.

— To znaczy, że te media społecznościowe służą także zbudowaniu wizerunku, tego, jak to ksiądz ujął, „normalnego” księdza? A nie takiego, którego trochę się boimy, bo to on w konfesjonale zdecyduje o naszym rozgrzeszeniu?
— Tak naprawdę to nie wiem, skąd wziął się ten wizerunek księdza, którego należy się bać. Zawsze byłem dość blisko środowiska kościelnego, bo byłem ministrantem i lektorem, i nigdy nie czułem strachu przed księżmi. Wydaje mi się, że taki wizerunek księdza jest w głowach osób, które są dalej od Kościoła, które go nie rozumieją. Jestem natomiast przekonany, że coraz więcej księży wie doskonale, że ich rolą nie jest czekanie w kościele na wiernych, ale wychodzenie do nich. Jesteśmy więc w mediach społecznościowych, bo tam są ludzie, tam możemy ich spotkać. I udowadniamy, że księża nie są sztywniakami.

— Podobnie działał Karol Wojtyła, który pływał z młodymi kajakami i chodził po górach...
— Nie możemy się jednak z nim porównywać, bo każdy ksiądz jest dany na swój czas i musi umieć się w nim odnaleźć.

— A ksiądz się nie bał, że nie będzie nadążał? Jesteśmy w tym samym wieku, mam poczucie, że nieźle orientuję się w social mediach, a Tik-Tok jest dla mnie wciąż nierozpoznanym gruntem.
— Ja też się musiałem tego nauczyć. I dlatego słucham młodzieży, która podpowiada, czy idę w dobrym kierunku. Musiałem te media zrozumieć, żeby je „wyczuć”. Zasadą Tik-Toka jest powielanie trendów, więc skoro widzę, że hiszpańscy księża robią coś fajnego i docierają do milionów wiernych, to korzystam z tego i robię coś podobnego.

— Na przykład?
— Skaczę po schodach w rytm muzyki.

— I ten filmik ma 1,5 miliona wyświetleń. Ma ksiądz też taki, którego nie powstydziłyby się szafiarki, bo w dynamicznie zmontowanym nagraniu pokazuje się ksiądz w kilku odzieniach.
— A konkretniej w ornatach. Oczywiście naśladuję innych, ale staram się też tworzyć wspólnie z młodzieżą nowe rzeczy.


— A młodzież ma ksiądz naprawdę fajną...
— To prawda. Dlatego nie wyobrażam sobie bez nich życia. Oprócz tego, że zajmuję się młodzieżą w całej diecezji, w parafii świętego Józefa mamy też dwie wspólnoty Młodzi Józef. W jednej grupie są młodsi, a w drugiej trochę starsi, tacy w wieku 17+.

— I z którymi jest trudniej?
— Z młodszymi. Starsi wiedzą, czego chcą, a młodszym się dopiero pokazuje wartości.

— Nie ułatwia im ksiądz życia, bo z tymi wartościami w kieszeni jeszcze trudniej odnaleźć we współczesności.
— Na szczęście mogę im pokazać ich rówieśników, którzy tymi wartościami żyją i są najlepszym dowodem na to, że można. Że nie trzeba się wstydzić chodzenia do kościoła czy uczestnictwa w spotkaniach wspólnoty. To młodzież prowadzi młodzież do Pana Boga. I to jest super.


— A ksiądz tę drogę do Kościoła miał ułatwioną?
— Moi bliscy byli wierzący, ale ja sam się buntowałem, nie słuchałem ich. Na szczęście Pan Bóg postawił na mojej drodze wspólnotę, dzięki której przekonałem się, że młodzi mogą żyć inaczej, kierować się wartościami. To dlatego wiem, jak taka wspólnota jest potrzebna.

— By ją zbudować, trzeba skracać dystans?
— Oczywiście. I dlatego pod takim hasłem Warmińskie Duszpasterstwo Młodzieży prowadziło rekolekcje wielkopostne w internecie.

— A teraz ten dystans skracacie nie tylko między księżmi a wiernymi, ale i między ziemią a niebem.
— Tak, chcemy, by program Sięgnąć Nieba przygotował nas do spotkania z Panem Jezusem w Eucharystii. Poświęcimy sześć tygodni na to, by pokazać młodzieży, o co chodzi we mszy świętej i by uczynić ją zrozumiałą dla młodych.

— No właśnie: msza. Nie boi się ksiądz, że kościoły, które na skutek przepisów opustoszały w czasie pandemii, pozostaną puste i po niej?
— Ja się raczej martwię o młodzież niż o starszych, dlatego od września chcemy wystartować w Warmińskim Duszpasterstwie Młodzieży z hasłem, że młodzi wracają do Kościoła. To będzie wielkie wyzwanie, ale chcemy pokazać siłę Kościoła warmińskiego. I ją pokażemy. I będziemy się tym chwalić wszędzie, także w social mediach. Wiem, że to nie będzie łatwe, ale uda nam się. Udowodniliśmy, że tak naprawdę nie zamknęliśmy Kościoła, że w tym trudnym czasie nie zostawiliśmy ludzi, przede wszystkim tych młodych, samych sobie, że szukaliśmy sposobów, by mieć z nimi kontakt — choćby w mediach społecznościowych.
Internet to jest taki Matrix, w którym siedzi młodzież. I zadaniem księdza jest wejść do tego Matriksa i wyciągnąć młodych do realnego świata. Pandemia skłoniła mnie do tego, by w ten Matrix się zanurzyć jeszcze bardziej, ale tylko po to, by pokazać, że żywy, prawdziwy Kościół jest poza nim. I sukcesem dla mnie jest to, że młodzi ludzie mówią mi dzisiaj, że jak pandemia się skończy, to oni przyjdą się ze mną spotkać w kościele.

— A na co powinien Kościół stawiać w świecie po pandemii?
— Na wyjście do ludzi. Trzeba im pokazać, że Pan Bóg nadal jest i nadal funkcjonuje. I że nic się nie zmieniło w Kościele. Za chwilę będzie Boże Ciało i musimy się zastanowić, jak je zorganizować. Sądzę, że wiara nie ucierpi, bo ludzie tęsknią za Kościołem. Świadczą o tym np. łzy jednego z mężczyzn, ojca i męża, który po długiej przerwie w końcu mógł przyjść na mszę.

— A gdyby Pan Jezus żył dzisiaj, to miałby konto na Instagramie i Tik-Toku?
— Pan Jezus na pewno chciałby dotrzeć do wszystkich ludzi na całym świecie. I to robił, bo przecież nie siedział w jednym mieście, tylko wędrował. Więc pewnie gdyby wiedział, że ludzie korzystają z takich rzeczy, to miałby i kanał na YouTube, i profile na Instagramie czy Tik-Toku. Słowa Pana Boga są cały czas te same. My, korzystając z social mediów, nie zmieniamy ich. Przekazujemy je tylko w innej formie. Ostatnie tygodnie nauczyły mnie więc, że media społecznościowe można wykorzystać także do tego, żeby w 15 sekund przekazać młodzieży sens Ewangelii.

Daria Bruszewska-Przytuła


Akcja #sięgamyNIEBA


Czytaj e-wydanie


Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w czwartek i piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl


W weekendowym (23-24 maja) wydaniu m.in.


Staram się żyć po swojemu
Ewelina Jay ze Szczytna to kobieta, która ma wiele pasji. Spełnia swoje marzenia i realizuje wyznaczone cele. Wie, że nie zawsze jest łatwo ale nigdy się nie poddaje. — Życie z pasją staje się pełniejsze i szczęśliwsze, a więc ja wciąż poszukuję działań, które dadzą mi energię — mówi.

Maciej Musiałowski gra Tomka w filmie „Sala samobójców. Hejter”
Jestem człowiekiem, którego nie ominął hejt
– Byliśmy przerażeni widząc, jak nasz film wyprzedził prawdziwą tragedię – mówi Maciej Stuhr, odtwórca roli polityka Pawła Rudnickiego w filmie „Sala samobójców. Hejter”. Z aktorem rozmawia Joanna Sławińska.

Barbara KułdoBędę to robiła, dopóki starczy sił!
Jak to jest ratować bezdomne zwierzęta w czasie pandemii? Interweniować, kiedy dzieje się im krzywda w domach? Wie to doskonale Barbara Kułdo, inspektor Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i wielka miłośniczka braci mniejszych, walcząca o ich dobro od 17 lat. — Oczywiście, że interweniować! Pandemia mnie nie odstrasza — odpowiada.