Teatr Jaracza: Stop nienawiści

2019-11-22 12:19:08(ost. akt: 2019-11-22 12:25:54)

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

— W teatrze narasta atmosfera strachu spotęgowana niezrozumiałymi decyzjami, które są podejmowane i uzasadnione w sposób, który budzi sprzeciw — mówi Zbigniew Marek Hass, twórca Policealnego Studium Aktorskiego przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie, jego wieloletni dyrektor, reżyser, pedagog i nauczyciel akademicki.
— W środowiskach związanych z olsztyńską kulturą wiele mówi się o tym, że źle się dzieje w naszym teatrze. Dlaczego pan, z takim dorobkiem i doświadczeniem już, ani nie kieruje, ani nie uczy w stworzonej przez siebie szkole?
— Stawia mnie pan w trudnej sytuacji, ale pora przerwać milczenie i powiedzieć wprost: ani w samym teatrze, ani w Policealnym Studium Aktorskim nie dzieje się dobrze. Nowa dyrekcja dała się poznać jako mocno autorytarna. Z mojej perspektywy mogę powiedzieć, że nie rozumiem i nie zgadzam się z opartą na bezpodstawnych zarzutach decyzją, pozbawienia mnie funkcji kierownika Studium, a następnie skreślenia z kadry uczącej zawodu młodych adeptów sztuki aktorskiej.

— Dodajmy, wykładowcę z 35-letnim stażem pedagogicznym w uczelniach artystycznych, UWM i Studium Aktorskim i odpowiednim dorobkiem naukowym.
—Tak. Ważniejsze jest jednak to, że pracę zarówno w szkole, jak i samym teatrze tracą lub odchodzą doświadczone osoby, które przecież nie angażowały się w żadne spory. Narasta atmosfera strachu potęgowana niezrozumiałymi decyzjami, które są podejmowane i uzasadnione w sposób, który budzi sprzeciw. Jak zafascynowani aktorstwem młodzi ludzie mają się uczyć w atmosferze nagonki na ich nauczycieli…to jest kolejny dramat.


Sytuacja w teatrze nie jest ciekawa


— Pana dorobek zarówno aktorski, reżyserski, jak i dydaktyczny budzi uznanie. Która z wystawionych sztuk jest panu szczególnie bliska?
— Każda z nich. Gdybym jednak którąś musiał wyróżnić, to byłby to „Ocean Niespokojny”. To była rock opera stworzona przez rosyjskiego kompozytora Aleksieja Rybnikowa. Tytuł do niej na polską prapremierę w Teatrze Rozrywki w Chorzowie wymyśliła na moją prośbę Agnieszka Osiecka. Kiedy zacząłem pracę w Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie, to była też moja pierwsza sztuka tu właśnie wystawiona.
W samym teatrze, tu w Olsztynie, przepracowałem prawie 30 lat, więc takich ukochanych spektakli jest naprawdę sporo. Ale najbardziej dumny jestem ze Studia Aktorskiego, które tworzyłem, prowadziłem, w którym uczyłem zastępy przyszłych wspaniałych aktorów.

Jeszcze niedawno na stronie teatru można było dowiedzieć się, że Policealne Studium Aktorskie przy Teatrze im. Stefana Jaracza w Olsztynie założył Zbigniew Marek Hass. Teraz już nie można. Jego nazwisko zniknęło.

— Kiedy mówi pan o Studium, to w pańskim głosie słychać smutek. A przecież jeszcze niedawno mówiono, że Studium będzie zamiejscowym wydziałem samej Akademii Teatralnej w Warszawie...
— Tak. Była taka szansa. Co ważniejsze to była również inicjatywa Akademii w uznaniu dorobku, wysoko ocenionego programu, poziomu nauczania i znakomitych wykładowców. Niestety na ten moment została zaprzepaszczona. Zagwarantowane przez Ministerstwo Kultury środki na ten cel zostały wydane gdzie indziej. Nie chcę rozwijać tego tematu. Mam nadzieję, że może jeszcze taka możliwość ponownie się kiedyś pojawi. Tu jednak trzeba determinacji w działaniu, umiejętności korzystania z szans, które się pojawiają. Gdzieś w tym momencie, u nowej dyrekcji tego zabrakło. Nie chcę wyjść na człowieka, który wszystko, co negatywne przypisuje nowym władzom teatru, ale trudno pozbyć się smutnej refleksji dotyczącej decyzji przez nią podejmowanych.

— Sytuacja w teatrze nie jest ciekawa. Teatrem zainteresowała się Państwowa Inspekcja Pracy. Jedna ze zwolnionych pracownic już wygrała sprawę w sądzie.
— To jest szerszy problem. Dotyczy naprawdę dużej grupy pracowników teatru, którzy skarżą się na złe traktowanie. Jeżeli ktoś miał wcześniej o to pretensje do poprzedniej dyrekcji, to liczył, że wybór nowego dyrektora to zmieni. W mojej ocenie tak się jednak nie stało. Na zmianie zyskała niewątpliwie grupa pracowników bliska nowej dyrekcji. Pozostali zwrócili się o pomoc do Urzędu Marszałkowskiego i do Państwowej Inspekcji Pracy. To, co opowiadają mi koledzy, o tym co dzieje się w pracy, naprawdę nie jest optymistyczne.


Nasz teatr był, jest i będzie we mnie


— Aktorstwo i sam teatr, to silne emocje dla każdej pracującej tam osoby. To często rodzi problemy, ale też tworzy silne więzi. Nie brakuje ich panu?
— Oczywiście, że brakuje. I to bardzo mocno. Tym bardziej, że w naszym Teatrze pracują wspaniali ludzie, którzy poświęcili mu i samemu aktorstwu całych siebie, często bez reszty. Wiadomo, że w takich sytuacjach, jest jak na okręcie, na którym każdy wykonuje najlepiej jak tylko umie swoje obowiązki. To tworzy wzajemne zaufanie, tak bardzo potrzebne w pracy aktorskiej. Brakuje mi też bardzo widzów olsztyńskiego teatru, bo Teatr im. Stefana Jaracza, to nie tylko zespół tu pracujący, ale przede wszystkim wspaniali odbiorcy. Widownia, której może pozazdrościć Olsztynowi niejeden inny teatr. Kto raz poznał smak pracy dla takich odbiorców, ten już zawsze za tym tęskni.

— Zbliża się pana benefis. Czy to oznacza, że 50-lecie pracy twórczej będzie pan obchodził ze złamanym sercem?
— Tak, mam złamane serce, ale nie chodzi tu o miłość do olsztyńskiego teatru. To takie ukłucie w sercu, które spowodowały konkretne osoby. Jednak z mojej strony, to miłość, która ciągle trwa. Nasz teatr był, jest i będzie we mnie.

— Czego pan życzy Teatrowi im. Stefana Jaracza w Olsztynie?
— Przede wszystkim, mądrości, wiary w swoje wielkie możliwości twórcze które mogą się rozwijać w partnerskiej współpracy i bez przemocy oraz zawsze tak wspaniałej widowni jaką ma. Pełnych sal podczas spektakli i możliwości ciągłego rozwoju wszystkim członkom teatralnego zespołu.

Rozmawiał Stanisław Kryściński


Komentarze (18) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Pan banan #2835929 | 88.156.*.* 15 gru 2019 15:42

    Uczniowie.studium. Wracajcie do wynajetych przez rodziców mieszkań i przestańcie się udzielać. Jak to jest mieć 30 lat i być na utrzymaniu rodziców?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. melpomena #2823306 | 185.220.*.* 23 lis 2019 20:13

    Już za dyrekcji ex szefa, wojującego skrajnego lewicowca Teatr stał sie tubą propagandową i żródłem hejtu oraz niennawisci. Nienawisci z którą walczą -proszę poczytać co p.K wypisywał w sieci o nielubianych przez siebie osobach .Obecnie Teatr chyba się niewiele polepszył, chyba bo po obscenicznych sztukach obejrzanych parę lat temu wielu osobom odeszła ochota na powrót do tej instytucji "kultury".

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  3. Wspomnienie.. #2823189 | 88.156.*.* 23 lis 2019 15:28

    Nie wiem o co chodzi z ta wewnętrzną mową nienawiści w teatrze..ale jako zwykła mieszkanka Olsztyna chciałabym aby częściej były wystawiane takie widowiskowe spektakle jak wspomniały "Ocean Niespokojny". Widziałam go kilkanaście razy jako młoda dziewczyna i do dziś pamiętam jakie wzbudzał emocje..Proszę, gdyby była taka możliwość o ponowne wystawienie, chciałabym przyjść z całą rodziną :)

    odpowiedz na ten komentarz

  4. Teatromanka #2823016 | 31.0.*.* 23 lis 2019 10:36

    Zastanawia i to mocno dlaczego p Marek Hass slowem nie spomniał o tym jak zostal doslownie wyrzucony z teatru przez poprzenika ci co wiedza mocno sie dziwią przywołuję "skończ waść wstydu oszczędź" tym wywiadem tylko sie pan ośmiesza

    Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

  5. Onegdaj #2822762 | 89.39.*.* 22 lis 2019 21:03

    Lewicowy Teatr Jaracza walczy z mową nienawiści - hehe - PIEKŁO ZAMARZŁO.

    Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (18)