Dziecku stała się krzywda w olsztyńskim autobusie. Internauci zareagowali... falą hejtu

2019-09-18 07:12:00(ost. akt: 2019-09-18 07:45:01)

Autor zdjęcia: Archiwum GO/ Archiwum prywatne

Dobrze tak dzieciakowi! Tak stwierdzili internauci po tym, gdy dziecko uderzyło głową w biletomat w olsztyńskim autobusie. Sprawę nagłośniła w internecie jego matka, za co wylała się na nią fala hejtu, chociaż to nie ona jechała z synem tamtego dnia.
Czy jesteśmy bezpieczni w komunikacji publicznej? To pytanie powraca co jakiś czas do świadomości pasażerów. Zwłaszcza w kontekście ostatnich wydarzeń z Olsztyna.

Przypomnijmy. Bernard Czeczko upadł w autobusie komunikacji miejskiej tak dotkliwie, że zmarł po kilkunastu dniach w szpitalu. Z policyjnych notatek, raportu kierowcy MPK i zeznań świadków wypadku w autobusie linii nr 117 wynika, że pan Bernard upadł, kiedy chciał kupić bilet w autobusowym biletomacie. Chwilę wcześniej wsiadł do miejskiego czerwoniaka na przystanku koło Teatru im. Stefana Jaracza. Z informacji uzyskanych od rzecznika prasowego Miejskiego Przedsiębiorstwa Komunikacyjnego wynika, że kierowca po kilkunastu przystankach postanowił sprawdzić, co się dzieje ze starszym pasażerem. Po karetkę zadzwonił jeden z pasażerów. Wyjaśnieniem okoliczności wypadku i śmierci pana Bernarda zajmuje się też policja i prokuratura.

Niedawno w innym autobusie wydarzyło się kolejne przykre zdarzenie. W biletomat - po gwałtownym ruszeniu spod przystanku - uderzył głową 3-letni chłopiec.

Internet wydał wyrok
Hejt jest zjawiskiem szeroko opisywanym od wielu lat. To, co się stało po publikacji tej przykrej historii może posłużyć za materiał źródłowy do prac naukowych na ten temat. Bo to kolejny przykład, gdy za ogół cierpi jednostka. A konkretnie... matka. I dziecko. Choć z synem jechał ojciec. Pani Karolina (imię zmienione, choć internauci wiedzą już, jak nazywa się nasza bohaterka. Ale nie będziemy dokładać cegiełki do internetowego hejtu — red.) na początku nie chciała się nawet zgodzić na rozmowę. Ale postanowiła walczyć o dobre imię swojej rodziny.

— Wszystko wydarzyło się w niedzielę. To była trasa z ul. Antonowicza do Inter Marche. Mieli iść na piechotę, ale syn powiedział mężowi, że chce jechać autobusem. Bardzo to lubi. A raczej lubił. Mąż blokował wózek i trzymał syna za rękę, gdy kierowca gwałtownie ruszył —wyjaśnia. — Później kierowca powiedział do niego "myślałem że usiedliście".

Pani Karolina regularnie jeździ komunikacją miejską. I wyraźnie podkreśla, że nie ma pretensji do wszystkich kierowców, bo na ogół jeżdżą bardzo dobrze i bezpiecznie. Ale przypadków braku wyobraźni jest niemało.

— Nie nagłośniłabym sprawy, gdyby nie ci kierowcy miejskich autobusów, którzy pokazują że można jeździć bezpiecznie — przyznaje pani Karolina. — Miałam nawet tak skrajne sytuacje, gdy kierująca autobusem kobieta wysiadła i stwierdziła, że nigdzie nie pojedziemy, dopóki inni nie ustąpią nam miejsca (w autobusach są specjalnie wyznaczone miejsca dla kobiet z dziećmi — red.). Nie raz widzę, że kierowcy patrzą w lusterko wsteczne czekając aż pasażerowie się czegoś złapią itd. I jesteśmy na miejscu zgodnie z rozkładem jazdy. Czyli się da — dodaje.

Gdy ludzie w internecie przeczytali o zdarzeniu... fala hejtu wylała się głównie na matkę dziecka.

Dostaję wiadomości na Facebooku czy Instagramie, w których ludzie piszą, że powinni mi odebrać dzieci, albo że ojciec dusi dziecko na zdjęciu, na którym trzyma główkę syna. A to zdjęcie zrobiłam po to, żeby pokazać je lekarzowi, jak ten uraz wyglądał od razu po wypadku — wyjaśnia pani Karolina. — Poza tym przeczytałam, że „jestem wyrodną matką", albo że "ja usiadłam, a dziecko latało po autobusie” — wylicza. — Zrobiłam błąd przyznając się w sieci, że to mój syn. Ale nie wytrzymałam. Znajomi powiedzieli mi, że zdjęcie krąży po portalach wyśmiewających "madki" (prześmiewcza nazwa funkcjonująca w internecie — red.), albo wyśmiewających patologie w rodzinie.

Sama przyznaje, że nie dziwi się, że takie zjawiska są wyśmiewane bo...
— Nie raz widzę, że niektórzy rodzice mają w nosie swoje dzieci, które stoją na siedzeniach, a matka np. patrzy w telefon — podkreśla. — Ale ludzie nie czytają nawet co się stało. Wiem, że można jeździć dobrze, nie raz spotkałam się z kulturą jazdy w komunikacji miejskiej, ale nie można pomijać takich przypadków, jak nasz. Dla mnie najbardziej przykre jest to, że komentują to mężczyźni, albo nastolatki, które wyzywają nas, albo naszego synka. Piszą, że szkoda, że to nie ja się uderzyłam, albo żebym umarła. Ludzie uwielbiają czyjeś cierpienie. To straszne.

Kto jest odpowiedzialny za pasażera?
Faktem jest, że kierowca autobusu musi pilnować rozkładu. Ale nie tylko tego...
— Nie oczekiwałam, żeby pilnował mojego dziecka — podkreśla pani Karolina. — Chciałabym tylko jakiegokolwiek zainteresowania. To mogło się skończyć gorzej.
Na razie pani Karolina nie zgłosiła skargi, bo usłyszała, że za przewóz odpowiada prywatny przewoźnik. Ale jak to jest z odpowiedzialnością? Spytaliśmy. Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu czeka jeszcze na oficjalną skargę.

— Ubolewamy, że młody pasażer ucierpiał podczas podróży komunikacją miejską, ale bez podstawowych informacji, trudno się odnieść do okoliczności tego konkretnego zdarzenia — nie ukrywa Michał Koronowski, rzecznik ZDZiT w Olsztynie. — Każdy kierowca zdaje zarówno egzamin na prawo jazdy uprawniające do prowadzenia autobusów, jak również kurs na przewóz osób. To nie są łatwe egzaminy, a kandydat musi wykazać się zarówno odpowiednią wiedzą, jak i umiejętnościami.
Przypominam, że organizatorem transportu zbiorowego na obszarze gminy Olsztyn jak również obszarze gmin ościennych, z którymi zawarte zostały stosowne porozumienia jest jednostka organizacyjna gminy, czyli ZDZiT w Olsztynie, który w imieniu gminy odpowiada za rozkład jazdy, dystrybucję i kontrolę biletów oraz rozpatruje skargi i wnioski pasażerów dotyczące organizacji przewozów jak i świadczonych usług przez operatorów — wyjaśnia. — Każda skarga powinna być zatem kierowana do ZDZiT. Zgodnie z umowami przewozowymi, operator (obecnie jest ich trzech: dwóch autobusowych i jeden tramwajowy) zobowiązany jest m.in. do rozpatrywania skarg pasażerów dot. jakości świadczonych usług (za pośrednictwem ZDZiT).

Jak mówi nam Michał Koronowski, operator zobowiązany jest do ubezpieczenia w zakresie odpowiedzialności cywilnej z tytułu wykonywanych usług przewozowych w pełnym zakresie odpowiedzialności wobec pasażerów, w szczególności z tytułu niewykonania lub nienależytego wykonania usług przewozowych oraz szkód osobowych i rzeczowych powstałych w związku z wykonywaniem usług przewozowych (w tym także szkód komunikacyjnych).

— Warto również zaznaczyć, że pasażerów podróżujących środkami olsztyńskiego transportu zbiorowego obowiązują przepisy porządkowe związane z przewozem osób, bagażu i zwierząt środkami lokalnego transportu zbiorowego — przypomina rzecznik. — Ostatni punkt tego regulaminu jasno wskazuje, że: „Skargi i wnioski oraz reklamacje w sprawach związanych z realizacją przewozów przez przewoźnika rozpatruje Zarząd Dróg, Zieleni i Transportu w Olsztynie”. Natomiast w rozdziale „Przepisy ogólne” wymienione są sytuacje, za które przewoźnik nie odpowiada, a które mają bezpośredni wpływ na bezpieczeństwo przejazdu, tj. m.in. „jazdą pasażera bez trzymania się przeznaczonych do tego uchwytów lub poręczy”. Nie twierdzę, że tak było i w tym przypadku — bo tę kwestię rozstrzygnąłby zapis z kamer — ale należy mieć świadomość, że taki przepis obowiązuje — nie ukrywa Koronowski.

Każda zgłoszona sytuacja/skarga pasażera jest rozpatrywana indywidualnie i w oparciu o zgromadzony materiał.

Do tematu wrócimy.
Paweł Jaszczanin


Internet jak zwykle wie, co się stało. Matka nie upilnowała, mimo że nawet nie było jej na miejscu. Obserwuję strony wyśmiewające patologiczne zachowania, ale w tym przypadku wstyd mi za społeczeństwo. To, że niebezpieczna jazda w autobusach komunikacji miejskiej się zdarza, to fakt. Dlatego wolę samochód. Ale gdy czytam, że „dobrze tak gówniakowi” to tutaj dostrzegam prawdziwą patologię.

Od autora:

Komentarze (50) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. mega #2793019 | 81.190.*.* 18 wrz 2019 20:53

    Najgorzej, jak kierowca autobusu chce coś pokazać innym na drodze. Zapomina, że wiezie ludzi.

    Ocena komentarza: warty uwagi (41) odpowiedz na ten komentarz

  2. Powiem wam o tych internautach #2792705 | 192.40.*.* 18 wrz 2019 11:21

    To zwykła zawiść niedojrzałych 18+, którzy nie załapali się na rozdawnictwo socjalistów 300+ 500+ (niby niewiele pieniędzy, ale do zazdrości wystarczy). Nie za bardzo wiedzą co zrobić ze swoim życiem. Zarażeni "cyfrozą zakaźną" - całymi dniami w smartfonie. Niby chcą buntu, chcą rewolucji, ale nie bardzo wiedzą jakiej, jak również brak też im autorytetów - bo jakiekolwiek autorytety odrzucają. Poza tym brak im jaj, aby się buntować więc upatrzyli sobie słabszych - "dałnów", "madki", "bombelki". Są też w dużej mierze pożytecznymi idiotami umiejętnie kierowanymi przez grupy mające na celu potęgowanie polaryzacji społecznej (dziel i rządź). Przegrane pokolenie, pozbawione ideałów, autorytetów i celów. Przegrywy. Smutne to, ale tak jest.

    Ocena komentarza: warty uwagi (26) odpowiedz na ten komentarz

  3. nina #2792558 | 213.184.*.* 18 wrz 2019 07:58

    po pierwsze dziecko "wózkowe" powinno siedzieć w wózku, bo tam jest najbezpieczniejsze.wiem, że czasem niełatwo wytłumaczyć dziecku, że tak ma być.po drugie rodzice często stoją z dzieckiem na ręku, bo żaden debil nie ustąpi miejsca.ani chłop ani baba ani młode ani stare.mi nikt nigdy nie ustąpił ani jak byłam w 9 m-cu ciąży ani jak później jeździłam już z dzieckiem.NIKT.dlatego weźcie się odczepcie od rodziców, bo najłatwiej jej oceniać sytuację, gdy nie ma się pojęcia.pozdrawiam wszystkie mamy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz

  4. 3 majmy się :-) #2792869 | 88.156.*.* 18 wrz 2019 15:51

    Przecież kierowcy nie będą czekać aż pasażerowie się ustabilizują po wejściu do tramwaju lub autobusu ? Są uchwyty, są poręcze. Chwytasz i trzymasz. Za dziecko jest odpowiedzialny rodzic a nie kierowca.

    Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. WarmiAnka #2792826 | 88.156.*.* 18 wrz 2019 14:45

      Nie tak dawno temu byłam świadkiem jak do autobusu weszła dwójka chłopaczków w wieku 7-8 lat. Prawdopodobnie jechali ze szkoły do domu - tornistry i godzina 15. Usiedli na rozkładanych fotelach okob biletomatu. Na kolejnym przystanku jeden z nich odczekał aż pasażerowie wysiąda i wyskoczył z autobusu i szybko wskoczył z powrotem. Autobus ruszył, na kolejnym przystanku sytuacja się powtórzyła. Na następnym również, z tym że kierowca jako jedyny zareagował - wysiadł z kabiny i objechał gówniarzy i ich "zabawę" Gdyby się coś stało któremuś z chłopców - nikt by nie zostawił suchej nitki na kierowcy. Dzisiejsze mamuśki w ogóle są "oporne" na myślenie które zakłada możliwość wypadku.

      Ocena komentarza: warty uwagi (17) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (50)