Edukacja seksualna znów dzieli. Ekspertka KEP: "Propozycja zajęć (...) wg standardów WHO jest nastawiona ideologicznie"

2019-08-26 20:02:57(ost. akt: 2019-08-26 19:12:58)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Przemysław Getka

Niektóre samorządy zdecydowały o sfinansowaniu zajęć dotyczących edukacji seksualnej lub antydyskryminacyjnej. Kontrowersje wzbudziła nie tyle hojność władz dbających o uświadamianie młodzieży, ile obawa przed treściami, jakie będą przekazywane.

W sprawę zaangażowali się biskupi, apelując do rodziców o „czujność i roztropność”. W dokumencie zatytułowanym „Stop Deprawacji Dzieci i Młodzieży!” biskup Marek Mendyk przypomniał, że opiekun może nie wyrazić zgody na udział dziecka w szkolnych zajęciach dodatkowych. Załączono także wzór stosownego oświadczenia.

Kiedy opublikowaliśmy na naszej stronie internetowej informację o apelu biskupów, w komentarzach zawrzało. Pojawiły się głosy, że takie zajęcia są młodzieży potrzebne, bo o seksie czerpią wiedzę z nieodpowiednich źródeł. Wielu osobom nie spodobał się też fakt, że Kościół, sam borykający się przecież w ostatnim czasie z problemem pedofilii wśród księży, zabiera głos w takiej sprawie. Niektórzy pisali o hipokryzji, inni wytykali szukanie problemów tam, gdzie ich nie ma i nieczystość myśli. Dla jeszcze innych była to okazja, by przypomnieć, że dzieci nie muszą uczestniczyć także w religii. Nie brakowało też głosów, że to „nie jest sprawa księży”.

Prostą odpowiedź na zarzut, że Kościół niepotrzebnie miesza się w takie kwestie, ma Sebastian Polakowski, katecheta z Olsztyna: — Kościół się nie wtrąca, tylko robi swoje, czyli prowadzi do zbawienia człowieka również w wymiarze jego płciowości — podkreśla Polakowski. I dodaje: — Kościół nie jest od tego, żeby wchodzić do sypialni, ale od tego, żeby przygotowywać tych, którzy do niej wejdą.

Zdaniem katechety zamieszanie wokół edukacji seksualnej może brać się już z samego nazewnictwa. — „Edukacja” jest nieszczęśliwym słowem w tym kontekście — zauważa Sebastian Polakowski. — Sugeruje to, że ktoś będzie do czegoś przyuczany. Czy to ma oznaczać, że ktoś będzie kogoś uczył, co i jak ma robić w sypialni? — pyta retorycznie. I proponuje, by nie „edukować”, ale „wychowywać”. Zdaniem olsztyńskiego katechety ważne jest bowiem, by przestrzegać młodych ludzi: „uważajcie, co robicie”. I nie chodzi o to, by mnożyć zakazy, a seksualność ukazywać jako coś złego, ale by uczyć empatii i szacunku.
Wpływ na krytyczne podejście do tematu edukacji seksualnej ma chyba fakt, że tak naprawdę nie wiemy, czego ona będzie dotyczyć, a obawy dotyczą przede wszystkim najmłodszych.

Sprawdziliśmy więc, co w tej sprawie mówią zalecenia WHO. Po pierwsze, w edukacji ma się liczyć podejście holistyczne, które „opiera się na rozumieniu seksualności jako wymiaru człowieczeństwa (...). Takie podejście pomaga im w przeżywaniu swojej seksualności oraz partnerstwa w sposób satysfakcjonujący i odpowiedzialny. Te umiejętności są też niezbędne w celu ochrony przed potencjalnymi czynnikami ryzyka” — czytamy w dokumencie.

WHO podkreśla też, że edukację trzeba rozpocząć przed 4 rokiem życia. Wtedy też dzieci mają zdobyć podstawową wiedzę o ludzkim ciele i narządach płciowych czy o ciąży i porodzie. Pojawia się też zapis dotyczący wspierania pozytywnego nastawienia w stosunku do własnej płci biologicznej i społeczno-kulturowej. Edukatorzy mają też przekazać przedszkolakom informacje na temat „radości i przyjemności z dotykania własnego ciała” oraz „masturbacji w okresie wczesnego dzieciństwa”.

I choć osoby na co dzień zajmujące się edukacją seksualną, jak mantrę powtarzają, że przedszkolaki nigdy na takich zajęciach nie będą się uczyć masturbacji, to właśnie tego typu zapisy wzbudzają najwięcej kontrowersji. To one przedostają się do świadomości dorosłych o wiele szybciej niż inne zalecenia WHO.

— Edukacja seksualna uczy, jak być asertywnym, podejmować odpowiedzialne decyzje, jak reagować na przemoc seksualną, jak chronić się przed infekcjami przenoszonymi drogą płciową — podkreślają tymczasem edukatorzy z grupy Ponton. I dodają: — Osoby, które wykorzystują seksualnie dzieci (...) liczą, że dzieci, ich ofiary, będą zawstydzone, nieuświadomione i milczące.

Sebastian Polakowski mówi, że zapoznał się z opracowaniami dotyczącymi realizowanej już edukacji seksualnej w Niemczech i przyznaje, że jest nimi zaniepokojony. Jego zdaniem tamtejsi edukatorzy posuwają się za daleko, a seksualność zostaje sprowadzona do kwestii technicznych i przestaje mieć cokolwiek wspólnego z płciowością. Podkreśla też, że nie dopuściłby do tego, żeby jego dzieci były uczone o seksualności w sposób, który stałby w sprzeczności z jego kodeksem etycznym. Tym bardziej że, jego zdaniem, niektóre działania związane z edukacją seksualną są zbyt bliskie seksualizacji.

Polakowski daleki jest jednak od radykalnych rozwiązań i podkreśla, że trzeba pilnować, by na fali sprzeciwu wobec edukacji seksualnej nie wylać dziecka z kąpielą. — Byłoby bardzo źle, gdyby zlikwidowano na przykład obecne dzisiaj w szkole wychowanie do życia w rodzinie — tłumaczy katecheta.

Co ciekawe, Agata Kozłowska z grupy Ponton, chyba nie żałowałaby, gdyby WDŻ został zlikwidowany. W komentarzu dotyczącym nowej podstawy programowej WDŻ, podkreśliła, że w zapisach słowo „rodzina” pojawia się 173 razy, a „seks” — 2 (jako cyberseks oraz uzależnienie od seksu). — W obecnym kształcie, podstawa programowa w naszej opinii może negatywnie wpłynąć na życie, a w szczególności seksualność, młodych osób” — napisała Kozłowska.

Poprosiliśmy rzecznika KEP, aby wyjaśnił nam, co jest powodem niepokoju biskupów w związku z edukacją seksualną. Z tymi pytaniami ksiądz Paweł Rytel-Andrianik odesłał nas jednak do dr Anety Rayzacher-Majewskiej, która jest konsultorką Komisji Wychowania Katolickiego Konferencji Episkopatu Polski. Jej zdaniem... — Propozycja zajęć z edukacji seksualnej wg standardów WHO jest nastawiona ideologicznie i pozostaje w służbie konkretnych środowisk, które od najmłodszych lat starają się wpajać dzieciom własne idee i postawy, kwestionując wartości i postawy związane z tradycyjnym modelem rodziny i religią — zauważa Aneta Rayzacher-Majewska.

Konsultorka KEP dodaje też: — Niepokojące są konkretne treści i postawy proponowane w standardach — nie jest np. uczciwe szerzenie wiedzy wśród dzieci 6-9-letnich na temat „wpływania na własną płodność” - z jednej strony ze względu na wiek, z drugiej zaś na jednostronne ukazywanie zagadnienia, bez uświadomienia konsekwencji, jakimi są późniejsze problemy z płodnością. Od najmłodszych lat (0-4) wpaja się dzieciom różne rodzaje związków, a przez wszystkie lata edukacji dziecko czy młodzież są nieustannie zachęcani do eksperymentowania, do przekraczania kolejnych granic, jakby jedyną czy nadrzędną wartością był „dobrostan” czy przyjemność — podkreśliła.

Daria Bruszewska-Przytuła


Na stronie gazetaolsztynska.pl zapytaliśmy naszych czytelników, czy posłaliby swoje dzieci na zajęcia z edukacji seksualnej. Ponad 3/4 z nich zadeklarowało taką gotowość.
Póki co w Olsztynie jednak takie zajęcia nie będą finansowane przez samorząd. Powód? — Nasze możliwości są mocno ograniczone koniecznością sfinansowania skutków reformy edukacji oraz zmianami finansowymi wprowadzonymi przez rząd – powiedział nam Patryk Pulikowski.

Od autorki:
Spór, z którym mamy do czynienia, bierze się przede wszystkim z naszej skłonności do popadania z jednej skrajności w drugą. Byłam kiedyś na spotkaniu poświęconym problematyce seksualności osób z niepełnosprawnościami. Jedna z pań biorących udział w dyskusji powiedziała wówczas, że jej zdaniem rodzice takich osób (chodziło przede wszystkim o niepełnosprawności umysłowe) wypierają często świadomość tego, że ich dzieci są istotami seksualnymi i mają także takie potrzeby do zrealizowania. Pomyślałam wówczas, że taki problem mają niemal wszystkie matki i ojcowie. Nawet ciąża córki czy synowej nie jest przez nich odbierana jako następstwo seksu...
Może więc zamiast kruszyć kopie o to, czy w szkołach nie zdeprawują nam dzieci, powinniśmy zadbać o to, żeby z pakietem najważniejszych informacji i zapewnieniem o wsparciu, także w tematyce seksualnej, nasze dzieci wychodziły z rodzinnego domu? Wtedy niestraszne im będą żadne „rewelacje”.
Tych, którzy oblewają się właśnie pąsem, uspokajam: nie wierzę, że nastolatkowie będą chcieli własnych rodziców pytać o sprawy techniczne. Oni też wolą zakładać, że Maryja nie była jedyną, której przydarzyło się niepokalane poczęcie.

Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. do jpr #2782358 | 185.220.*.* 27 sie 2019 09:49

    Tego chcesz dla swoich dzieci? Chcesz pozwolić by już dzieci w wieku 0-4 w publicznych przedszkolach z publicznych pieniędzy zachęcano do masturbacji lub prano mózgi, że mają możliwość wyboru swojej płci a dzieciom w zerówce pokazywano jak zakładać prezerwatywę? Nie staraj sie być jeszcze głupszy niż autorka powyższego artykułu, zapoznaj się z rzeczonymi standardami - standardy WHO to pedofilska DEPRAWACJA A NIE EDUKACJA.

    Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. Jpr #2782340 | 5.172.*.* 27 sie 2019 09:17

      Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. Jeżeli zawsze będziemy unikać odpowiedzialności za wytłumaczenie dzieciom tematów tabu, to zawsze będą kolejne pokolenia chowane w niewiedzy. Skąd wy czerpaliście wiedzę o tym co to jest prezerwatywa i jak ją nałożyć, co to są upławy, śluz i tym podobne. A teraz skoro sami musieliście w dużej mierze zdobywać wiedzę po kątach robicie to samo swoim dzieciom. Bo wstyd bo nie ten wiek. Doszukujecie się demonów tam gdzie ich nie ma. Kościół jest od wiary i z nauką nigdy nie żył w zgodzie. Chroniąc dzieci przed nauką chowacie je w ciemności i braku wiedzy. A później ten brak wiedzy odbija się w ciążach, gwałtach. Tego chcecie dla swoich dzieci ?

      1. Afera Jeffrey Epsteina w USA #2782283 | 31.212.*.* 27 sie 2019 07:48

        Miliarder Jeffrey Epstein pokazał jak krowie na rowie do czego potrzebne są " wyedukowane" seksualnie dzieci, to świeża sprawa, wrzuccie w Google i poczytajcie

        Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

        1. Pedofile nauczaja #2782276 | 31.212.*.* 27 sie 2019 07:35

          Pedofile pod przykrywką edukacji dobierają się do dzieci. Żadne wytyczne whi nie są tu usprawiedliwienie, bo promują to zdegenerowane do cna tzw elity, wystarczy zapoznać się z niedawna afera miliardera Epsteina w USA

          Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz

        2. Kto #2782260 | 178.235.*.* 27 sie 2019 07:05

          LGBT.. temat się skończy po wyborach tak jak wszystko czym na krótką metę operuje lewica.

          Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

        Pokaż wszystkie komentarze (6)