Nasze dziecko jest cudem z 15 sierpnia

2019-08-15 20:00:00(ost. akt: 2019-08-14 14:25:28)
Pani Ewelina postanowiła, że dziecko, które się narodzi, zawierzą Bogu i Matce Boskiej. 15 sierpnia zdarzył się cud...

Pani Ewelina postanowiła, że dziecko, które się narodzi, zawierzą Bogu i Matce Boskiej. 15 sierpnia zdarzył się cud...

Autor zdjęcia: Arch. prywatne

Pani Ewelina długo czekała na upragnione dwie kreski na teście ciążowym. Kiedy lekarz potwierdził, że zostanie matką, była szczęśliwa. Niestety podczas jednej z wizyt lekarz powiedział, że dziecko prawdopodobnie urodzi się chore.
Państwo Ewelina i Krzysztof mieszkają w powiecie braniewskim. Są dobrym małżeństwem. Wychowali trójkę dzieci: dwóch synów i córkę. Mają też dwóch wnuków, którzy są ich szczęściem. Lubią spędzać wieczory w ogrodzie, gdzie często wspominają swoje dzieciństwo, młodość, ślub i wspólne życie. I często wracają do tego, co przydarzyło im się ponad 30 lat temu.

— Bardzo chcieliśmy mieć z mężem potomstwo — opowiada pani Ewelina. — Przez pierwsze dwa lata nie udało mi się jednak zajść w ciążę. Lekarze mówili, że nic mi nie jest, że może to stres. W końcu jednak się udało. Cieszyliśmy się wszyscy, a mąż już od pierwszych dni zaczął się zastanawiać, czy to będzie chłopiec czy dziewczynka i wymyślać imiona dziecku. Ja modliłam się, żeby było zdrowe. Bo co może być dla matki najważniejsze. Dbałam o siebie, uważałam. Mąż nie pozwalał mi prawie nic robić. Oszalał ze szczęścia!

Pani Ewelina postanowiła, że dziecko, które się narodzi, zawierzą Bogu i Matce Boskiej. 15 sierpnia zdarzył się cud...
Niestety, jak to bywa w życiu, nie wszystko dzieje się tak, jak byśmy tego chcieli. Pani Ewelina nie czuła się w ciąży zbyt dobrze. Po kolejnych badaniach jeden z lekarzy zaprosił ją do gabinetu na rozmowę. Kobieta do dziś wspomina ją ze łzami w oczach.

— Powiedział mi, że mam dużą torbiel, która jest umiejscowiona tak, że może powodować ucisk na dziecko — opowiada. — Byłam przerażona, a on dodał, że najprawdopodobniej dziecko urodzi się chore. Zasugerował, że może warto coś z „tym” zrobić. Łzy leciały mi ciurkiem po twarzy. Wiedziałam, że lekarzowi chodziło o aborcję.

Pani Ewelina opowiedziała mężowi, co zasugerował jej lekarz. Przez całą noc nie spali. Rozmawiali o tym, co powinni zrobić.
— Wiedziałam, że nie będę w stanie poddać się aborcji — podkreśla. — Zabić dziecko? Dziecko, którego tak pragnęliśmy? Wiedziałam, że urodzę. Powiedziałam to mężowi, który przytulił mnie i powiedział, że cokolwiek się stanie, zawsze będzie przy mnie i przy naszym dziecku. Że jest dumny z tej decyzji.

Każdy dzień małżonkowie spędzali na żarliwej modlitwie i wspieraniu się. Pani Ewelina postanowiła, że dziecko, które się narodzi, zawierzą Bogu i Matce Boskiej. Wierzyli, że cokolwiek się stanie, oni powitają dziecko i wychowają w miłości. I tak trwali do dnia porodu.


— Termin miałam wyznaczony na 18 sierpnia, ale bóle porodowe złapały mnie trzy dni wcześniej. 15 sierpnia w święto Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny na świecie pojawiła się Maria — wspomina pani Ewelina. — Do szpitala zabrałam przygotowaną torbę z ubraniami i różaniec. Modliłam się cały czas. Z porodu niewiele pamiętam, ale gdy usłyszałam płacz dziecka, byłam najszczęśliwszą matką na świecie. Lekarz pokazał mi córkę. Zauważyłam, że jest bardzo opuchnięta ale najważniejsze, że żyła. Pamiętam, że lekarz uśmiechnął się do mnie i powiedział, że wszystko jest w porządku. Byłam taka szczęśliwa. Łzy płynęły mi po twarzy, ale nie wstydziłam się ich. Tłumiony przez te kilka miesięcy strach i obawa o życie dziecka odeszły z pierwszym krzykiem naszej córeczki.
Maria była bardzo słaba, ale walczyła o życie. Lekarz prowadzący oznajmił im wreszcie, że dziecko jest zdrowe, a opuchlizna była spowodowana jedynie zatruciem ciążowym. Do domu wróciliśmy w trójkę.

Nauczyliśmy nasze dzieci, że czasem najważniejszą decyzję trzeba podjąć, kierując się sercem.

— Byliśmy najszczęśliwszą rodziną na świecie. Patrzyliśmy na naszą córkę i radość wypełniała nasze serca — przyznaje pani Ewelina. — Dziękowałam Bogu, że dał mi dziecko. I to zdrowe dziecko. Co by było, gdybym się wtedy zdecydowała na aborcję? Zaufałam Bogu, nie lekarzowi i co dzień patrzę z dumą na swoją córkę. Ona ma takie dobre serce. Ma w sobie tyle empatii, że czasem myślę, że mogłaby obdarować nią cały świat. Kiedyś podjęliśmy z mężem dobrą decyzję, Bóg nam pobłogosławił, a córka odwdzięcza nam się każdym gestem, uśmiechem i dobrym słowem... Nasi synowie zawsze się śmieją, że Marysia to nasze oczko w głowie, jednak wiedzą, że wszystkich kochamy tak samo. Nauczyliśmy też nasze dzieci szacunku do ludzi i życia. I tego, że czasem najważniejszą decyzję trzeba podjąć, kierując się sercem.

Joanna Karzyńska

Komentarze (9) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Krzysztof Piotrowski #2777423 | 5.173.*.* 15 sie 2019 20:33

    Pani Joanno ?! Wyjątkowo pochlebnie chcę się wyrazić o Pani artykule.Ostatnio w GO ciężko doszukać się czegoś wartościowego. Dziękuję bardzo za potężny ładunek emocjonalny zawarty w Pani reportażu.Serdecznie pozdrawiam.

    Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

  2. ABC #2777512 | 213.184.*.* 16 sie 2019 08:04

    30 lat temu i test ciążowy? - NIEPRAWDOPODOBNE

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  3. Teściowa #2777497 | 193.243.*.* 16 sie 2019 07:08

    Wreszcie dobry artykuł. Piękne świadectwo!!! ALLELUJA! PAN BÓG JEST i DZIAŁA!

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  4. odp. #2777588 | 83.9.*.* 16 sie 2019 10:27

    Ale tą naturę stworzył BÓG - bo wszystko jest w ręku Boga, życie, śmierć i wieczność.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  5. Aga #2777496 | 89.228.*.* 16 sie 2019 07:02

    Wspaniały, budujący artykuł.,przeczytany na początek dnia.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (9)