Chińskie domki i fałszywy diament

2019-07-06 17:54:42(ost. akt: 2019-07-05 21:53:17)
Oszust podjechał pod hotel porsche cayenne z kierowcą

Oszust podjechał pod hotel porsche cayenne z kierowcą

Autor zdjęcia: pixabay.com

Porsche cayenne, diament i bajka o składanych, chińskich domkach. Razem posłużyło to oszustom do wyciągnięcia ponad 300 tysięcy złotych od braci B. spod Barczewa. Główny bajerant Grzegorz P. w sądzie śmiał się swym ofiarom w oczy.
Nieszczęście przedsiębiorcy spod Olsztyna wzięło się ze znajomości z niejakim Tomaszem S. Mężczyzna był kierownikiem parkingów przy olsztyńskim szpitalu wojewódzkim, a przedsiębiorca spod Barczewa miał kontrakt na odśnieżanie ich swoim sprzętem. To właśnie Tomasz S. skojarzył go z Grzegorzem P., który dla niepoznaki posługiwał się wówczas nazwiskiem Marwald.

Padła propozycja utworzenia spółki zajmującej się budową i sprzedażą domów. Krzysztof B. miał wnieść do niej działki w Klebarku, „Marwald” gotów był wziąć na siebie stawianie domów. Miała to być jakaś tania, chińska technologia opierająca się na składaniu domów z gotowych elementów. Siedem działek budowlanych po więcej niż 100 tysięcy złotych, do tego procent od sprzedaży domów, tyle miał zarobić przedsiębiorca.

Przynęta nie chwyciłaby, gdyby podczas pierwszego spotkania, na stacji benzynowej przy fabryce opon, mężczyzna dokładniej przyjrzał się kropce w kąciku lewego oka, jaką miał jego „wspólnik”.

Przedsiębiorcy takich tatuaży nie mają, raczej przestępcy.
Z biegiem czasu interes rzeczywiście zaczął się podejrzanie komplikować. Podczas kolejnych spotkań w Villi Pallas i Hotelu Wileńskim w Olsztynie „Marwald” próbował sondować, czy to przedsiębiorca nie wyłożyłby gotówki na zakup elementów do budowy. Na chińskie klocki potrzeba było niby 300-700 tysięcy. Przedsiębiorca nie miał takich pieniędzy, dał się jednak namówić na lipną sprzedaż domu ze sklepem, jaki miał na wsi.

Tomasz S., który cały czas odgrywał rolę głównego pośrednika, szybko znalazł kupca, niejakiego Dawida P. który siedział u niego w budce na przyszpitalnym parkingu i chętnie się zgodził na poważniejszą robotę.

To on wziął kredyt w banku, posługując się m.in. lipnym zaświadczeniem o zatrudnieniu w firmie jednego z braci B., na kupno domu ze sklepem. Tym sposobem pod koniec listopada na koncie Krzysztofa B. znalazło się 330 tysięcy złotych. O 20 tysięcy z tego poprosił od razu Tomasz S.

26 listopada 2012 roku przedsiębiorca z bratem z walizką pieniędzy w towarzystwie Tomasza S. pojechali do Warszawy, żeby sfinalizować powołanie spółki z „Marwaldem”. To było prawdziwe kino. Spotkanie odbyło się w Hotelu Intercontinental w centrum stolicy.

Oszust podjechał pod hotel porsche cayenne z kierowcą i czarował jak mógł. Powiedział, że formalności związane z utworzeniem spółki załatwią następnego dnia, ale o pieniądze poprosił od razu. Bracia spojrzeli po sobie z niepokojem, a wtedy „Marwald” pokazał im z daleka jakieś dokumenty i wypisał na zwykłej kartce papieru zastaw na porsche. Auto było na zagranicznych blachach, ale przedsiębiorca nie mógł być pewien niczego ponadto. Podpisał przyjęcie zastawu i oddał całą walizkę pieniędzy, ale nie widział nawet dowodu czy paszportu „Marwalda”, czyli jak się potem okazało, wielokrotnie karanego Grzegorza P. (wówczas 55-letniego).

A oszust wsiadł sobie do właśnie co zastawionego porsche i spokojnie odjechał z pieniędzmi, niby coś tam dalej załatwić. Bracia czekali na jego powrót w rosnącym napięciu, rozglądając się po ociekających luksusem ścianach hotelu.

Drugi akt komedii rozegrał się jakieś dwie godziny po zniknięciu „Marwalda”. Do hotelu z rozwianym włosem wpadł jego „kierowca”, gorączkowo tłumacząc, że szefa akurat zatrzymała policja i trzeba szybko szukać dla niego adwokata. Już wtedy przedsiębiorca zrozumiał, że dał się nabrać, jednak Tomasz S. jeszcze próbował mydlić mu oczy. Wcześniej była gadka, że „Marwald” zajmuje się także… handlem kamieniami szlachetnymi. W krytycznym momencie Tomasz S. zaprezentował braciom diament, półmilionowej podobno wartości. Po sprawdzeniu diament oczywiście okazał się potem zwykłym szkiełkiem. Tomasz S. wolał, żeby nie wydało się to w jego obecności, więc pod pierwszym z brzegu pretekstem też ulotnił się z hotelu.

Pozostawieni sami sobie bracia z ciężkim sercem wrócili do domu.

Przez kilka następnych dni próbowali skontaktować się z Tomaszem S., stawiać mu ultimatum za pośrednictwem jego pracownika Dawida P., który nadal siedział w budce na parkingu przed szpitalem. Bez odzewu. Po tygodniu Krzysztof B. złożył w olsztyńskiej prokuraturze wniosek o ściganie i opowiedział wszystko prokuratorowi.

Szybko się okazało, że miał do czynienia nie z „Marwaldem”, ale Grzegorzem P., oszustem, za którym ciągnęła się jeszcze nierozliczona sprawa wcześniejszego oszustwa, kiedy to występując jako pośrednik w handlu żywcem, jedną ręką kiwnął na kilkadziesiąt tysięcy hodowcę tuczników, drugą zaś właściciela rzeźni w Baniach Mazurskich, dokąd świnie miały trafić.

W sprawie spółki budowlanej Grzegorz P. grał głupiego. Mówił, że miał tylko „przekonująco koloryzować”, a za odegranie komedii dostał jedynie 10 tysięcy złotych. Najpierw próbował w sądzie świrować, a potem przekonywał, że organizatorem wszystkiego, także wynajęcia porsche cayenne z kierowcą w finale, był Tomasz S. Ten oczywiście twierdził coś zupełnie przeciwnego, choć przyznał się do wyższej stawki, 50 tysięcy za całą akcję. Nawet jeśli to prawda, to gdzie reszta? Czy za tymi dwoma stał może ktoś jeszcze?

Za oszustwo z "diamentem” Grzegorz P. „Marwald” został przez Sąd Okręgowy w Olsztynie skazany na 3 lata więzienia, a Tomasz S. na 2 lata w zawieszeniu na 5 lat i 15 tysięcy złotych grzywny. Tylko tyle może dlatego, że zgodził się na dobrowolne poddanie karze, oszczędzając sobie siedzenia na jednej ławie oskarżonych z „Marwaldem”.

Trochę usprawiedliwiał go również fakt, że przed sprawą zdążył spłacić przedsiębiorcy spod Barczewa, więcej niż połowę z 50 tysięcy, jakie zarobił na pośredniczeniu w interesie, który okazał się grubymi nićmi szytym oszustwem.

Stanisław Brzozowski

Komentarze (11) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. no tak... #2758314 | 37.8.*.* 6 lip 2019 18:08

    frajerów nie brakuje w tym kraju.

    Ocena komentarza: warty uwagi (13) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. UN #2758339 | 37.47.*.* 6 lip 2019 19:53

      zrobiony jak nastolatek

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    2. Ignacy #2758361 | 217.99.*.* 6 lip 2019 20:59

      Trudno uwierzyć w to opowiadanko jeśli zna się choćby w zarysie proces tworzenia spółek prawa handlowego oraz zasady wnoszenia kapitału zakładowego bądź aportu rzeczowego. Alby pismak jako pospolity "wypusknik" , nie mylic z absolwentem, chce za wierszówkę dorobić albo "biznesmen" spod Barczewa ma nierówno pod beretem. Nie ma kogo zatem żalować

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

      1. Elka $$ #2758371 | 86.248.*.* 6 lip 2019 21:23

        Frajer beheeee

        Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

      2. Lota #2758394 | 87.173.*.* 6 lip 2019 22:42

        Głupich nie sieją , oni sami rosną ,

        Ocena komentarza: warty uwagi (8) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (11)