Pierwsze zadania warmińsko-mazurskich terytorialsów już za nimi

2019-03-02 08:01:59(ost. akt: 2019-03-02 10:54:18)

Autor zdjęcia: mat. prasowe

Blisko dwa tysiące żołnierzy obrony terytorialnej tworzy warmińsko-mazurską jednostkę, która w regionie działa od blisko dwóch lat. Ale terytorialsi nie tylko się szkolą, ale pomagają też w sytuacjach kryzysowych.
W skład 4. Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej wchodzą obecnie cztery bataliony lekkiej piechoty w Giżycku, Morągu, Braniewie, a także Olsztynie.

W tym roku rozpoczyna się dodatkowo tworzenie batalionu lekkiej piechoty w Ełku wraz z dwoma kompaniami wsparcia i saperów. W sumie w swoich szeregach jednostka ma ponad 1800 żołnierzy obrony terytorialnej.

— Żołnierze ci wywodzą się z różnych środowisk, wykonują różne zawody, mają różne pasje, zainteresowania i unikatowe umiejętności — mówi major Daniel Wrzyszcz, szef Sekcji Komunikacji Społecznej 4. Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej. — Wśród nich są uczniowie, studenci i nauczyciele, robotnicy, pracownicy biurowi, lekarze, pielęgniarki, dyrektorzy i prezesi firm, którzy rozpoczęli swoją przygodę z wojskiem w 4WMBOT. Tych dotąd obcych sobie ludzi połączyła miłość do Polski i gotowość niesienia pomocy lokalnej społeczności, mieszkańcom swojej małej ojczyzny — podkreśla major.
Statystyczny terytorials to osoba młoda — 70 procent żołnierzy Obrony Terytorialnej stanowią osoby poniżej 35 roku życia, natomiast średnia wieku terytorialsa to 32 lata.

Blisko 77 procent żołnierzy jest aktywnych zawodowo, a około 15 procent studiuje. Około połowa ma wykształcenie średnie, a blisko jedna trzecia wyższe. Co dziesiąty terytorials to kobieta.

Tyle statystyki.
— Wojsko zafascynowało mnie już w młodości, gdy odbywałem zasadniczą służbę wojskową — mówi starszy szeregowy Grzegorz Rapacki, mąż i ojciec trzech synów. — Teraz jest możliwość pogodzenia pracy zawodowej z tym, co mnie interesuje i pasjonuje. Dlatego wstąpiłem do Wojsk Obrony Terytorialnej.

Jak przyznaje pan Grzegorz, dostanie się w szeregi WOT nie było trudne. Wystarczyło stawić się w Wojskowej Komendzie Uzupełnień, aby złożyć podanie o przyjęcie. Następny etap to pomyślne przejście badań psychologicznych i lekarskich.

— Po otrzymaniu pozytywnej decyzji zostałem skierowany na szkolenie w trybie weekendowym, w moim przypadku były to cztery weekendy z rzędu — dodaje żołnierz. — Na początku sprawdzana była sprawność fizyczna poprzez bieg na 3000 metrów, pompki, brzuszki — po to, aby zweryfikować kondycję kandydata. Następnie wydano mundury i pozostałe wyposażenie. Szkolenie obejmowało również rozmowy dotyczące regulaminów, zasad oraz praw i obowiązków przysługujących żołnierzom WOT. Kolejne weekendy to zajęcia na strzelnicy i w terenie.

Starszy szeregowy Rapacki przyznaje, że na szkoleniu lekko nie było. — Ja jednak lubię wyzwania, zdobywanie nowych umiejętności i doświadczeń — stwierdza. — A to zapewnią mi nadchodzące szkolenia rotacyjne, które odbywać się będą podczas jednego weekendu w miesiącu. Będąc żołnierzem Wojsk Obrony Terytorialnej, mam poczucie, że robię coś nie tylko dla siebie, ale również dla swojej ojczyzny.

Rapacki dodaje, że chodzi też o małą ojczyznę, czyli region, w którym członkowie oddziałów WOT na co dzień żyją. Jak przypomina major Wrzyszcz, misją 4. Warmińsko-Mazurskiej Brygady Obrony Terytorialnej jest obrona i wspieranie społeczności lokalnych.

W czasie pokoju to zadanie realizowane jest między innymi w formie przeciwdziałania i zwalczania skutków klęsk żywiołowych, to także prowadzenie działań ratowniczych w sytuacjach kryzysowych. Natomiast w warunkach wojennych brygada stanowić ma wsparcie dla wojsk operacyjnych.

Pierwsze zadania warmińsko-mazurskich terytorialsów już za nimi.

Na przykład na początku tego roku pomagali w walce z afrykańskim pomorem świń dającym się we znaki hodowcom w regionie. Jak przyznaje w rozmowie z Gazetą Dorota Daniluk, zastępca warmińsko-mazurskiego wojewódzkiego lekarza weterynarii w Olsztynie, żołnierze terytorialni pomagali w odszukiwaniu padłych dzików na terenie powiatu olsztyńskiego i elbląskiego. Udało im się zlokalizować kilka ciał tych zwierząt, a to — jak podkreślają weterynarze — niezmiernie ważne w walce z tą chorobą, aby eliminować ze środowiska potencjalnie zarażone wirusem osobniki, nawet te już martwe.

Jak mówi major Wrzyszcz, w trakcie tych działań terytorialsi mogli doskonalić umiejętności związane z poruszaniem się w terenie, a więc musieli zmierzyć się ze znajomością topografii i nawigacji.

— W praktyce pomoc tych żołnierzy okazała się bardzo przydatna — podkreśla Dorota Daniluk.

Łukasz Razowski
l.razowski@gazetaolsztynska.pl



Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. zbyszek #2690839 | 89.228.*.* 2 mar 2019 09:38

    Kiedyś kto mógł migał się od wojska ale nie było żle służyłem i z kandydatami na księży, którzy nieli specjalne przywileje i z chłopakami co w wojsku robili zawody.Komu to przeszkadzało takie wojo.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. Wojtek #2690847 | 94.254.*.* 2 mar 2019 09:54

    Miałem okazję poznać terytorialsów. Świetni ludzie!

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. Terytorials #2691471 | 95.160.*.* 3 mar 2019 17:17

    Polecam wszystkim, którzy choć trochę myślą o tym, żeby założyć mundur żołnierza. Nie ma się czego bać, atmosfera jest rewelacyjna, szkolenie daje w kość, ale idzie przeżyć ;)

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  4. X #2691125 | 89.228.*.* 2 mar 2019 22:40

    WOT i WSIO !!

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  5. REAL #2691014 | 89.229.*.* 2 mar 2019 18:05

    "chodzi też o małą ojczyznę" - Nie e , chodzi o małe zarobki w wielkiej ojczyźnie

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (7)