Zbigniew Chojnowski: Prawdziwe wartości rosną latami [ROZMOWA]

2019-01-03 10:05:06(ost. akt: 2019-01-03 11:26:55)
Zbigniew Chojnowski

Zbigniew Chojnowski

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Za Herbertem powtarza, że w pracy akademickiej trzeba codziennie przekonywać siebie, by być wiernym. I, rzecz jasna, iść. Jego naukowa wędrówka trwa już 40 lat. A poetą jest jeszcze dłużej. O tym, dlaczego nie lubi słowa „sukces” i za co ceni przeszłość mówi profesor Zbigniew Chojnowski z UWM.
— Zbliżający się rok to dla Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego czas jubileuszu.
— Tak, w tym roku akademickim obchodzimy zarówno 20-lecie uniwersytetu, jak i 50-lecie istnienia Wydziału Humanistycznego. Przyznam, że jestem dumny z tego, że zalążkiem naszego wydziału była polonistyka. Ze środowiskiem akademickim Olsztyna jestem związany już 40 lat i jeszcze jako licealista, a później student, byłem zdziwiony, że WSP i kortowska ART istnieją obok siebie. To była duża strata. Dopiero połączone siły akademickie Olsztyna dały niesamowity efekt.

— W czym się on objawia?
— Wystarczy porównać listę publikacji naukowych sprzed 30, 40 lat z dzisiejszą, żeby zobaczyć, jak bardzo nam to posłużyło. W latach 70. zatrudnienie doktora czy docenta ratowało istnienie kierunku, a dzisiaj w kadrze mamy znaczny udział pracowników samodzielnych. Dzięki konsolidacji środowiska akademickiego Olsztyna i regionu staliśmy się bardziej podmiotowi, samodzielnie kreujemy tematy badawcze. Mamy też prężne wydawnictwo, które dba o profesjonalny poziom naszych publikacji.

— Kadra stanowi o sile uczelni?
— Tak, nie mam co do tego wątpliwości i nie miałem ich wtedy, kiedy pojawiła się koncepcja powołania uniwersytetu. Podkreślałem wówczas, że ważne jest, by kadrę tworzyli ludzie emocjonalnie związani z regionem, tu zdobywający kolejne stopnie naukowe.

— W dyskusjach dotyczących przyszłości uniwersytetów mówi się tymczasem o mobilności. Naukowcy mają być zachęcani do zmieniania miejsc pracy.
— Wydaje mi się, że takie postulaty nie uwzględniają naszej mentalności, naszego sposobu myślenia o miejscu pracy.

— Uczelnia zmieniła się także pod względem — tak to ujmijmy — architektonicznym.
— Warunki lokalowe uległy zdecydowanej poprawie. Zresztą, anegdotycznie przypomnijmy, że dawniej polonistyka mieściła się w biurach dawnego urzędu cenzury.

— W tym samym budynku, przy ul. Szrajbera, mieściła się też biblioteka.
— Tak, a teraz to serce uniwersytetu, czyli Biblioteka UWM, bije w Kortowie, jest zdrowe i piękne!

— Scalenie uczelni było ważne dla środowiska akademickiego, a jak wpłynęło na środowisko artystyczne Olsztyna?
— Pamiętam rozmowę z Erwinem Krukiem, który powiedział, że rozwój środowiska literackiego rzutuje na rozwój środowiska badawczego. I odwrotnie. Mimo że należę do tych dwóch światów, to muszę przyznać, że połączyć oba środowiska jest trudno. Są to jednak dwa płuca. Poloniści to ambasadorzy literatury regionalnej.

— Jednym z najbardziej aktywnych ambasadorów jest właśnie pan...
— Cieszę się, że mogę w różnych miejscach mówić o literaturze Warmii i Mazur. Badacz literatury powinien przynajmniej część swojej pracy poświęcać dziedzictwu regionu. Pokazywać, że mamy swoją literaturę, swoje osobowości twórcze, swoich bohaterów literackich, swój koloryt... Bez tego region blednie, staje się nie-miejscem.
Na działalność kulturalną nie można patrzeć tylko z punktu widzenia rynku, liczby uczestników, masowości. Prawdziwe wartości rosną latami.

Zbigniew Chojnowski

— I dojrzewają. Tak jak pana najnowsze publikacje.
— To prawda. Ukazujące się właśnie dwa tomy „Północnych miniatur krytycznych” to zbiór moich tekstów z prawie 40 lat. To rodzaj autobiografii intelektualnej, ale i kroniki dokumentującej kulturę literacką regionu oraz przemiany duchowości.

— Jeśli już o podsumowaniach mowa, to muszę zapytać o to, co jest dla pana sukcesem. W biznesie sprawa jest łatwa, bo przesądzają o nim cyferki, przysłowiowe zera na koncie. A w nauce? Litery przed nazwiskiem?
— Nie uważam się za człowieka sukcesu, bo słowo sukces ma dziś zupełnie inne znaczenie. Teraz odnosi się ono do ludzi, których się widuje regularnie w mediach. Kariera naukowa polega tymczasem na ciężkiej pracy, a sukcesem jest to, że trwamy w tym trudzie i kochamy to, co robimy. To codzienne przekonywanie siebie, że trzeba być wiernym i iść.

— Jak u Herberta.
— Owszem. Trzeba uwierzyć w to, co się robi. I widzieć w tym sens nie tylko intelektualny, ale i społeczny. Moi wykładowcy mieli w sobie zakorzeniony etos spod znaku Żeromskiego. Uprawianie nauki miało być pracą na rzecz dobra wspólnego. Wiem, że mojej pracy nie odbierają miliony, ale to praca dla milionów.

— To ważna lekcja dla początkujących naukowców.
— W humanistyce efekt pracy naukowej zwykle przychodzi późno. Dlatego ważna jest cierpliwość i... życzliwość środowiska. Zawodowego i rodzinnego.

— Na pana miejscu za sukces uważałabym także fakt oddziaływania na rzesze studentów.
— To prawda. Cieszy mnie, gdy spotykam w różnych miejscach absolwentów naszego wydziału. A martwi mnie myśl o każdym zmarnowanym życiu, czyli pogrzebaniu marzeń i energii młodych ludzi.

— Poza nauką jest też poezja. Jest pan też docenianym artystą.
— Utrzymuje się u niektórych pogląd, że nie można jednocześnie tworzyć literatury i o niej naukowo pisać. To fałszywe przekonanie. Moja wrażliwość poetycka pracuje na rzecz mojego literaturoznawstwa.

— Świat pana wierszy to także świat Warmii i Mazur.
— Tak. Nie ma ucieczki od siebie, nie ma więc ucieczki od regionu, bo ja jestem stąd. Tu się urodziłem, tu się wychowałem. A poezja to narzędzie w rozwoju mojego człowieczeństwa, języka, wyobraźni. To forma uprawiania humanistyki.

— Pańska poezja to też wnikliwa obserwacja rzeczywistości. Bardzo lubię frazę z wiersza „W ciemno”: „Ktokolwiek na zawsze zapomniał,/ Naśladuje ten świat”. Poezja ma ocalać od zapomnienia?
— Nie bez powodu przewodniczką muz jest Mnemosyne, czyli Pamięć. Współczesny świat zaprzecza, że pamięć jest potrzebna. Przekonuje się nas, że bez niej lepiej się żyje. Z uporem maniaka powtarzam więc, że rozwój musi uwzględniać przeszłość. Zresztą... tylko ona jest pewna. Dzięki niej mamy formę, wielorakie punkt odniesienia.

Daria Bruszewska-Przytuła


Więcej informacji o naszym uniwersytecie: >>> kliknij tutaj.

Obrazek w tresci


Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Joanna #2661451 | 188.125.*.* 12 sty 2019 17:20

    Serdecznie pozdrawiam Pana Profesora! Do dziś wspominam wspaniałe zajęcia z Panem! Absolwentka polonistyki z roku 1999.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  2. studentka #2656318 | 178.36.*.* 5 sty 2019 23:32

    Bedę Pana zawsze wspominać jako jednego z najlepszych wykładowców na UWM. Też jestem zdania, że przeszłość jest ważna i ciekawa, a jej znajomość potrzebna. Wszystkiego najlepszego w roku jubileuszu Uniwersytetu i dalszych sukcesów osobistych.

    Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz