Pies ze schroniska na prezent? Nie!

2018-12-30 20:24:41(ost. akt: 2018-12-30 20:28:44)
Luna jest delikatna i kochana, jednak jak prawie każdy pies wzięty ze schroniska ma swoje problemy - podkreślają jej właściciele

Luna jest delikatna i kochana, jednak jak prawie każdy pies wzięty ze schroniska ma swoje problemy - podkreślają jej właściciele

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

O tym, że zwierzę nie powinno być prezentem, wciąż mówi wiele organizacji. Mimo to niektóre schroniska – ze względu na liczne zapytania o szczeniaki – na czas świąteczny zawiesiły adopcje. W Olsztynie nie było takiej potrzeby.
Na stronie tczewskiego schroniska dla zwierząt wciąż można zobaczyć przedświąteczne zdjęcie z ustawionymi na ławce i parapecie zwierzakami na prezent. Zwierzątkami pluszakami.

Czytamy: „W związku z licznymi telefonami, czy posiadamy do adopcji malutkie szczeniaczki na święta na prezenty dla waszych pociech, odpowiadamy... tak, mamy! Przedstawiamy jedyne w swoim rodzaju, puchate i mięciusie prezenciaki! Idealne czworonogi na prezent dla dziecka bądź innego członka rodziny. Bezproblemowe, łatwe w utrzymaniu, bez uczuć, można je schować do szafy, kiedy dziecko się znudzi”.


Sprawdziliśmy, czy w Olsztynie przedświąteczna atmosfera skłoniła więcej ludzi, niż zwykle, do zabrania ze schroniska kota lub psa.

— Przed świętami przebywały u nas dwa szczeniaki i teraz, dzień po świętach, nadal u nas są. Nie było wzmożonych zapytań. Jedna pani zadzwoniła w wigilijny poranek, pytając o młode pieski, więc zaprosiliśmy ją do nas po świętach. Ale już możemy z pełną odpowiedzialnością powiedzieć, że odwiedzający schronisko goście racjonalnie i z chłodną głową podchodzili do przedświątecznych adopcji, nie dając się ponieść fali pochopnej dobroczynności — mówi nam Anna Barańska, która kieruje olsztyńskim schroniskiem dla zwierząt.

To jednak nie znaczy, że wigilijny cud nie ma prawa się zdarzyć. Tuż przed świętami nowe domy znalazły dwa dorosłe psy.

— Ci ludzie już wcześniej odwiedzali te psy, zabierali je na spacery, w takich sytuacjach nie ma sensu i potrzeby, aby blokować możliwość zabrania psa akurat na święta — podkreśla Anna Barańska. — Natomiast jeśli liczba grudniowych adopcji nagle by wzrosła, niewykluczone, że musielibyśmy podjąć takie kroki jak w Warszawie czy Tczewie.

Wiele mówi się również o tym, że przybywa zwierząt, które trafiają do różnorakich fundacji tuż lub kilka tygodni po świętach. Nietrafiony żywy prezent przez kilka pierwszych dni cieszy nawet tych, którzy na dłuższą metę nie mogą i nie chcą sobie pozwolić na czworonoga. Problemy zaczynają się później.

— U nas takim przełomowym i niezbyt miłym momentem jest Wielkanoc. To wtedy zaczynamy zbierać „pierwsze plony” grudniowych podarunków. Słodkie, nieporadne psie dzieci po trzech miesiącach zamieniają się w niesforne nastolatki. Robi się trudniej. Robi się też cieplej — zaczynamy myśleć o wyjazdach i wtedy mamy do czynienia z pierwszą falą porzuceń — tłumaczy Barańska.

Irena Gryckiewicz i Sławomir Cieżyńki to małżeństwo z Olsztyna. O tym, że adopcja psa to nie bułka z masłem i trzeba się nad nią dobrze zastanowić, w przeciągu dwóch ostatnich miesięcy mieli okazję przekonać się już dwa razy. Tyle razy uciekła im adoptowana schroniskowa Luna.

Do adopcji przygotowywali się solidnie i długo. Mimo to — jak mówią — nie byli w stanie przewidzieć i przygotować się na wszystko.

— Gdy przed rokiem zaświtał w naszej głowie pomysł, aby uszczęśliwić domem jakiegoś biedaka ze schroniska, zaczęliśmy się do tego rzetelnie przygotowywać — czytać poświęcone psom publikacje, oglądać „psie” programy. Lunę z domu tymczasowego odbieraliśmy jako teoretycznie świadomi i wyedukowani ludzie — opowiada pani Irena.

Życie jednak okazało się bardziej skomplikowane niż programy telewizyjne.

— Pierwsza walka rozpoczęła się w momencie zakładania smyczy. Moja delikatna i niepozornie wyglądająca psinka uczyniła z domu istne pobojowisko, próbując uniknąć zapięcia. Była wszędzie — nawet na meblach. Mój kot w swojej 16-letniej karierze nie spowodował nigdy takiego rozgardiaszu — opisuje kobieta.
Gdy suczka przyzwyczaiła się wreszcie do smyczy i spokojnie dała się wyprowadzić na dwór, pojawiły się kolejne komplikacje. Luna bała się każdego nagłego hałasu i napotkanego po drodze psa.

— Stresowały i w popłoch wpędzały ją nawet dzwony kościelne. A za chwilę potrafiła ze strachu skamienieć na widok zbliżającego się w jej stronę „kolegi”. Pierwsze spacery nie należały do najprzyjemniejszych, zresztą do tej pory nigdy nie wiemy, czego się po niej do końca spodziewać — mówi właścicielka Luny. — Gdy jest na długiej smyczy, zdarza się jej nagle, bez powodu, zacząć biec w nieznanym kierunku.

Małżeństwo przeżyło dwie ucieczki Luny. Pierwsza skończyła się szybko. Suczka oddaliła się z identyfikatorem i po kilku godzinach została przyprowadzona przez sąsiadów z osiedla. Za drugim razem zerwała się z szelek. Nie było jej dwa dni, została potrącona przez samochód.

— Szukaliśmy jej po całym mieście do północy, a następnego dnia od szóstej rano. Towarzyszył temu niesamowity stres i zmęczenie. Luna to wspaniały, bardzo oddany nam pies, którego pokochaliśmy i nie wyobrażamy sobie życia bez niej. Trzeba jednak dobitnie zaznaczyć — to pies z przeszłością i problemami. Wychowywanie i socjalizowanie jej wymaga dużej pracy. Nie wiemy, czy kiedykolwiek uda nam się ją spuścić ze smyczy, czy oswoimy jej lęki. Dlatego apelujemy: Pies ze schroniska? Tak, ale musimy być przygotowani na wszystko.

Pies ze schroniska jako prezent? Nigdy w życiu! — stwierdza pani Irena.
ts

Komentarze (4) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Scher #2652439 | 37.47.*.* 31 gru 2018 09:39

    Serio? Wy w schronisku w Olsztynie pytacie się o takie rzeczy? przecież tam się nikt nie pyta o to gdzie idzie pies, tam liczy się wydanie psa czy kota - nic ponad to

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  2. a ja inny problem widzę #2652285 | 37.8.*.* 30 gru 2018 21:25

    którego schroniska nie chcą zauważyć. Dlaczego w okresie przedświątecznym, albo i przed komunijnym nasila się propaganda zachęcająca do adopcji? Akurat w tym czasie lepiej jest milczeć. Zachęcacie tak naprawdę do prezentów, a nie do adopcji. Później jest płacz... Nie prowadźcie w okresach świątecznych takich akcji, bo nie jest dobre.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Falisty #2652273 | 37.8.*.* 30 gru 2018 21:05

    Adoptowany pies ze schroniska - szczególnie ten dorosły, jest bardziej oddany nowemu właścicielowi niż inny. Oczywiście pies to nie rzecz, więc różnie bywa, ale moja wersja pokrywa się z prawdą w ponad 70%

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. Kociara #2653287 | 82.139.*.* 1 sty 2019 19:45

      Ja mam kota z Olsztyńskiego schroniska. Tyle czasu minęło a ja dalej go nie rozumiem...

      odpowiedz na ten komentarz