Kierowca busa nie ustąpił miejsca karetce... Jak się okazuje takich przypadków jest więcej

2018-12-15 08:49:58(ost. akt: 2018-12-16 17:08:51)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Kierowca karetki na sygnale, który wiezie serce do przeszczepu, jedzie autostradą A4 lewym pasem. Przed nim znajduje się kierowca busa, który nie zjeżdża karetce z drogi, chociaż ewidentnie ma taką możliwość. Nagranie z tej sytuacji kilka dni temu ukazało się w internecie i wywołało ożywioną dyskusję.
Marek Zumkowski od dziesięciu lat jest ratownikiem medycznym. Pracuje w dziale ratownictwa Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Elblągu. Jak mówi, szokujące zachowania kierowców to chleb powszedni ratowników.

Ale dodaje: — To, że kierowcy nie ustępują drogi karetce, nie zawsze tak do końca jest ich winą. Jednak głośna muzyka w samochodzie, zamknięte szyby, włączona klimatyzacja, czasem rozmowa przez głośnomówiący telefon moą sprawić, że kierowca nie słyszy sygnałów wydawanych przez karetkę — wyjaśnia.

— Dodatkowo, w mieście dźwięk sygnałów odbija się od budynków i trudno zlokalizować, skąd karetka nadjeżdża.
Sam się o tym przekonał, gdy jechał prywatnym samochodem.— Zdarzyło mi się, że nie usłyszałem jadącej na sygnale karetki — mówi. — Podam elbląski przykład: karetka wyjeżdża z bazy przy ul. Orzeszkowej i skręca w prawo, a później jedzie w ul. Mickiewicza. Stojące tam budynki sprawiają, że często sygnał dźwiękowy karetki się rozprasza — dodaje.

Jednak podkreśla, że kierowcy samochodów – słysząc sygnał karetki – rzeczywiście czasem zachowują się dziwnie.

— Czasem wpadają w panikę, czasem zajeżdżają drogę. Niekiedy wszyscy kierowcy zjeżdżają do prawej strony, ale trafi się jeden, który zjedzie do lewej i tarasuje nam drogę. Co my wtedy robimy? Musimy poczekać, nic przecież nie wymyślimy — mówi Marek Zumkowski.

Jak więc powinien się zachować kierowca?
— Przede wszystkim musi zachować spokój, zero paniki. Jeśli ma taką możliwość, to niech zjedzie nam z drogi. Zdarza się, że gdy karetka dojeżdża do skrzyżowania, to kierowcy nie wiedzą, dokąd mają uciekać. Nie wszyscy wiedzą, że nawet gdy jest czerwone światło, można zjechać ze skrzyżowania i przejechać te kilka metrów na czerwonym. To jest sytuacja szczególna — przypomina.
Problemem jest nie tylko droga, ale i to, co zastają po dojechaniu do celu.

— Gnamy na sygnale, a na miejscu okazuje się, że zastajemy sytuację, która wcale tego nie wymagała — mówi. — Narażamy życie swoje i życie innych uczestników ruchu. Kierowca pogotowia przecież nie jedzie sam, jest odpowiedzialny za nas, za cały zespół ratownictwa. Musi jechać tak, aby nam się nic nie stało. Nasze bezpieczeństwo jest bardzo ważne, przecież martwy ratownik to żaden ratownik.

Niestety, nieuzasadnionych wezwań nadal jest dużo, szczególnie tych „alkoholowych”.

— Ktoś widzi na przystanku „pijanego i nieprzytomnego”, a okazuje się, że ten ktoś sobie siedzi, wracał z pracy, wypił i troszkę przysnął. Dużo jest takich zgłoszeń. My pędzimy na sygnale przez miasto, narażamy siebie i innych... Co sobie myśli wówczas ratownik? Zastanawia się, do czego służy pogotowie — mówi Zumkowski.

Jakie są więc zadania pogotowia ratunkowego?
— Wzywamy je do stanów nagłych. Gdy coś się nagle dzieje! Nie wczoraj, przedwczoraj, czy tydzień temu. Od tygodnia boli mnie noga, od tygodnia boli mnie gardło, od tygodnia mam gorączkę... Stan nagły to m.in. zatrzymanie krążenia, udary, zawały, ktoś się przewróci i złamie nogę, czy ją skręci. To są sytuacje losowe. Gdy ktoś chodzi przez tydzień z gorączką i potem wzywa pogotowie, to nie jest nagły stan. To nie jest kod pierwszy, czyli taki, który dyspozytor zakwalifikuje jako priorytet do wyjazdu ratowników — przypomina nasz rozmówca mężczyzna.

Szkopuł w tym, że dyspozytor pogotowie podejmuje taką decyzję na podstawie opisu sytuacji przedstawionej przez osobę wzywającą...
— To bardzo przykre, ale niektóre osoby wiedzą, jak wzywać pogotowie, żeby uzyskać ten kod pierwszy. Przyjeżdżamy do wezwania i słyszymy od osoby, która wezwała pogotowie: gdybym zadzwoniła i powiedziała prawdę, to karetka by nie przyjechała. A jak powiedziałam, że mi słabo, duszno i mam ból w klatce piersiowej, to karetka na pewno przyjedzie i to jak najszybciej — opowiada ratownik.

Dlatego pierwszą cechą, jaką powinien mieć ratownik, jest... cierpliwość.
— Cierpliwość i opanowanie — dodaje pan Marek. — Jest to praca z ludźmi i do tego stresująca. Doświadczenia nabywa się z czasem i to życie weryfikuje naszą wiedzę ze szkoły. Nasza praca nie wygląda jak w serialu „Na sygnale”. On daleko odbiega od rzeczywistości. Byłoby to zbyt piękne i zbyt kolorowe. Mamy sytuacje różne, czasem skrajnie trudne. Nie każdemu pacjentowi uda się pomóc, ale jeśli byśmy zastanawiali się, że jednej osobie nie dało się pomóc, to po wyjeździe rzuciłbym papierami i powiedział, to nie dla mnie praca. Tak nie można — mówi ratownik.

Trudna, stresująca i bez słowa „dziękuję”.
— Pacjenci nie dziękują. Dlaczego? Oni traktują to, jako nasz obowiązek. Naszym obowiązkiem jest uratowanie ludzkiego życia i koniec. Za to mi płacą, więc dziękować nie trzeba. Czasem jakaś starsza pani powie „dziękuję”. To zajęcie trzeba po prostu lubić. Dużo się w nim dzieje, każdy dzień jest inny — mówi ratownik.

Marek Zumkowski daleki jest od zbyt szybkiego wydawania wyroku na kierowcę, który nie zjechał z drogi karetce transplantacyjnej. A którego internauci chcieli w swoich komentarzach zlinczować.
— Trzeba dać mu szansę na wyjaśnienia. Łatwo jest zmieszać człowieka z błotem — kończy.

Anna Dawid


Komentarze (9) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. XXXX #2644874 | 95.40.*.* 16 gru 2018 14:19

    A MOŻE ŚWIADOMIE KIEROWCA BUSA ZOSTAWIŁ WOLNY PRAWY PAS BY KARETKA ROZPĘDZONA POJECHAŁA , A NIE ZMIENIAŁ PASY CO BY UTRUDNIŁO

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. *** #2644890 | 188.146.*.* 16 gru 2018 14:43

      Często kierowcy busów to po prostu bezczelne cwaniaki, nie raz podnieśli mi ciśnienie na drodze. Ten tutaj być może do nich należy. "Mistrzowie kierownicy" dopóki nie doprowadzą do nieszczęścia.

      Ocena komentarza: warty uwagi (9) odpowiedz na ten komentarz

    2. q-ku #2644902 | 195.136.*.* 16 gru 2018 15:09

      "torował" - w praktycznie każdym artykule w GO czytam byki lub dowody kompletnej ignorancji polonistycznej autorów. Ci ludzie są po dziennikarstwie??

      Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. Czytelnik #2644926 | 83.15.*.* 16 gru 2018 16:01

        Kierowcy nie obserwują otoczenia. Mam na myśli nie patrzą w lusterka.

        Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

      2. Słownik języka polskiego #2644938 | 176.221.*.* 16 gru 2018 16:22

        Pani Aniu, „nie ustąpił miejsca” jest również niefortunnym określeniem. Pojazdy były w ruchu.

        Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (9)