Motywacja zaczyna się w nas

2018-12-11 14:04:52(ost. akt: 2019-01-03 14:38:57)
Co cię motywuje? — spytałam dziś rano obu swoich kolegów. — co sprawia, że dzwoni alarm, budzisz się i taki, na wpół wyrwany ze snu, z głową jeszcze gdzieś tam, daleko, w objęciach Morfeusza — jednak podnoszą się, by za jakieś półtorej godziny siadać naprzeciwko mojego biurka.
Kolega #1

— Z dnia na dzień chcę być po prostu lepszy — odpowiada bez wahania. — Chcę się rozwijać, uczyć nowych rzeczy, poznawać ciekawych ludzi. Moje wielkie szczęście polega na tym, że kocham to, co zawodowo robię, przynosi mi to wiele satysfakcji i rano, kiedy wstaję wyrwany w połowie z bardzo błogiego snu — nic mnie nie przygniata na powrót do poduszki. Nic mnie nie zniechęca, nie stresuje i nie odrzuca na starcie. Staram się każdego wieczoru stworzyć listę spraw na następny dzień. To się tak ładnie nazywa: ustanowić swoje cele. Oczywiście, nie oszukujmy się…! Nie zawsze uda mi się je sprecyzować. I nie zawsze dam radę wszystkie kolejnego dnia osiągnąć. Ale staram się i może tym bardziej cieszy mnie każdy odhaczony punkt na tej liście. No, i wiadomo: czekam na podwyżkę, bo moim zdaniem tego rodzaju motywacji nigdy nic nie przebije…! — śmieje się.

Kolega #2

— Ech, sama myśl, że znów spędzę z wami 8 godzin już dodaje mi skrzydeł — śmieje się także drugi kolega. — A tak poważniej: bardzo lubię swoją robotę. Nie mógłbym wymarzyć sobie lepszej. A to też jest super-motywator. Podoba mi się nasza współpraca, atmosfera jakiejś dyskusji, dążenia do celów, kreatywności — nie piętrzenia schodów, a szukania rozwiązań, choćby najbardziej nieprawdopodobnych…! Lubię nasze burze mózgów, bo, prócz tego, że zawsze stworzymy coś konstruktywnego — uważam, że one scalają nasz mały zespół, hartują go jakby. W takich chwilach, gdy na spokojnie szukamy jakiegoś wyjścia z sytuacji — mam wrażenie, że też ćwiczymy nasza dyscyplinę i umiejętność współpracy na wypadek sytuacji stresowych. No, i nie oszukujmy się: mam rodzinę i co jakiś czas trzeba im dać coś zjeść…!

Ja

Na końcu zadałam pytanie o codzienną motywację samej sobie.
Nie ma co mówić: zawodowo robić coś, co się kocha — to jest rzeczywiście wielkie szczęście! Jakub B. Bączek zawsze powtarza, że marzenia się spełnia. Samodzielnie. Konsekwentnie. A czasem wbrew wszystkim i wszystkiemu. Jakiś czas temu uwierzyłam Kubie w te słowa i proszę: jestem najlepszym przykładem, że jego dewiza sprawdza się w działaniu na 100 proc.! oczywiście, kredyt hipoteczny też jest jakimś dodatkowym impulsem.
A jeśli mowa o pieniądzach — wiadomo: tych nigdy za dużo. Gdyby jednak ktoś dziś zaproponował mi dwa razy tyle, ile dziś zarabiam, ale warunkiem byłby powrót do pracy i zespołu, w którym tkwiłam (bo powiedzieć, że pracowałam — to stanowcza przesada) jeszcze rok temu: podziękowałabym gromko, stanowczo, a możliwe, że i niegrzecznie. Wysoka pensja jest fajna, ale z tym zastrzeżeniem, że zarabiając — nie sprzedajemy cząstki siebie. Nie rozmieniamy na drobne własnej wiedzy i osiągnięć. Nie tracimy bezpowrotnie swoich ideałów. Bo naprawdę: pieniądze to jeszcze nie wszystko…!
mmb

Obrazek w tresci

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. gadać byle gadać #2655437 | 195.136.*.* 4 sty 2019 18:12

    Spróbuj mądralo bez pieniędzy, chociaż roczek, może dwa i wtedy pogadamy.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz