Młodzi ludzie nie chcą pracować za najniższą krajową

2018-09-20 09:32:32(ost. akt: 2018-10-07 16:50:51)
zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: pixabay.com

Nie chcą nadgodzin, na rozmowie rekrutacyjnej stawiają wymagania i nie godzą się na pracę za najniższą krajową — młodzi pracownicy różnią się w podejściu do pracy od swoich rodziców. I nazywani są roszczeniowymi. Czy słusznie?
Pani Katarzyna z Olsztyna jest kierownikiem działu jednej z korporacji w Olsztynie. Nie może uwierzyć, że młodzi ludzie mogą mieć tak luźne podejście do pracy. — Na rozmowie rekrutacyjnej nie mówią, co mogliby zaoferować firmie, dać od siebie, ale na wstępie pytają o to, co im się należy. Chcą mieć kartę Multisport, dodatkowy pakiet medyczny i wiele innych dodatków. Na „dzień dobry” wyliczają swoje wymagania — opowiada. I dodaje: — Rozumiem, że czasy się zmieniły, że młodzi ludzie chcą więcej. Ale żeby tak na wstępie...?

Pamięta, jak jedna z jej podwładnych nie chciała przedłużenia umowy. Pani Katarzyna natychmiast spytała, co się stało. Czy może w jakiś sposób jej pomóc? — Jakie było moje zdziwienie, kiedy pracownica powiedziała, że nie przyjdzie już do pracy, bo ma ochotę pojeździć trochę po Europie. Jej znajomi mają wolne miejsce w samochodzie i szkoda, żeby miało się zmarnowało...
Pani Katarzyna przywołuje kolejną sytuację: kiedy wprowadzała nowego pracownika w swoje obowiązki, pierwszego dnia pracy spytała, czy ma może jeszcze jakieś pytania. — Chciał tylko wiedzieć, kiedy jest przerwa. A nie minęło jeszcze nawet pięć minut jego pracy – opowiada.

Na młodych pracowników narzeka znana podróżniczka Martyna Wojciechowska. Jej zdaniem tzw. millenialsi, czyli pokolenie urodzone w latach 80. i 90., są nie tylko roszczeniowi, ale i mają poważne problemy z adaptacją czy pracą zespołową. — "Niby wszyscy świetnie się prezentują, mają pasję, chęć do pracy, chcą się rozwijać — w CV znakomicie to wygląda, w rzeczywistości jest już jednak gorzej. U młodych dominuje postawa roszczeniowa. Millenialsi wiele oczekują i wiele chcą, ale nie potrafią się odnaleźć na rządzącym się swoimi prawami rynku" — taką wypowiedź podróżniczki cytuje jeden z portali.

Wojciechowska wytyka młodym jeszcze więcej błędów. Jej zdaniem, młodzi pracownicy mają problemy z adaptacją i pracą zespołową. Podróżniczka ceni ich za świetną znajomość technologii, ale uważa, że nie potrafią zaoferować nic więcej. Według niej najgorsze jest jednak to, że wymagają wygórowanych zarobków.

Jerzy Lisius, student geodezji i kartografii na Uniwersytecie Gdańskim przyznaje, że nie zauważył wśród znajomych roszczeniowej postawy. — Każdy z nich cieszy się, jeśli cokolwiek uda mu się zarobić — przekonuje. — Nawet, jeśli to jest najniższa krajowa.

Sam — mimo nauki — stara się dorobić. — Pracuję dorywczo i cieszę się z każdej wypłaty. Zawsze jest to co coś — zaznacza.
Zdanie Jerzego podziela jego partnerka Magdalena Chełmińska. — Nie spotkałam się z roszczeniową postawą wśród znajomych. Ale rozumiem, że dorośli ludzie muszą utrzymać dom, dzieci. I że jeśli włożyli ogromny wysiłek w zdobycie wykształcenia, to powinno im się to zwrócić — uważa.


Anna Małachowska z Włocławka, niebawem rozpocznie studiować fizjoterapię na OSW w Olsztynie. — Uważam, że w dzisiejszych czasach, kiedy ceny żywności i usług są tak wysokie, a mają jeszcze wzrosnąć, praca za najniższą krajową to wegetacja, a nie życie. Człowiek nie ma wtedy pieniędzy nie tylko na realizację pasji, ale i godne życie. Życie od pierwszego do pierwszego i liczenie każdego grosza nie jest moim marzeniem — mówi wprost. I dodaje: — Chciałabym żyć godnie. Realizować się. Spełniać marzenia. Dlatego w miarę możliwości staram się uzyskać płacę wyższą, niż ta minimalna. Poza tym kto nie ryzykuje, nie pije szampana. Zawsze proponuję wyższą stawkę. Najwyżej pracodawca się na nią nie zgodzi. Trzeba się cenić.


Nie tak dawno bardzo głośno było na temat wypowiedzi Jolanty Czernickiej-Siweckiej, prezes Zarządu Fundacji „Iskierka”. Jej wypowiedź „Młodzi są roszczeniowi. Chcą pracować 8 godzin, a później mieć czas dla siebie” wzbudziła kontrowersje. Wtedy Kamil Fejfer, analityk rynku pracy i twórca fanpage’a „Magazyn Porażka”, skomentował na swoim profilu na Facebooku: „Młodzi są roszczeniowi. Chcą jeść, pić i potrzebują snu. Kiedyś taki człowiek nigdy nie znalazłby pracy. Kiedyś zamiast wypłaty dostawało się przydziały cegieł do jedzenia, suchy beton do picia, a z poczucia przyzwoitości spało się po swojej śmierci i to dopiero dekadę od zgonu. Nikt nie narzekał”

Czy młodzi rzeczywiście są leniwi? — Młode pokolenie jest doświadczone. To często ludzie, którzy pracowali za granicą. Rynek jest otwarty. Jesteśmy członkiem Unii Europejskiej, a Strefa Schengen stoi przed nami otworem — odpowiada prof. Marek Sokołowski, socjolog z UWM. — Młodzi ludzie wiedzą, ile można zarobić, ile płaci się pracownikowi. Nie dziwmy się więc, że nisko płatnych prac nie chcą wykonywać. Zaczynają się cenić i wymagać.
Profesora Sokołowskiego dziwią słowa Martyny Wojciechowskiej. — Pani Martyna wypowiada się z pozycji celebrytki. Czy już nie pamięta jak to było, kiedy miała 20 lat? Teraz inaczej już ocenia rzeczywistość— twierdzi.
Socjolog zauważa, że obecnie mamy rynek pracownika, a nie pracodawcy. — Fachowców trzeba rezerwować sobie nawet dwa lata na przód. A młodzi? Chcą być piękni i bogaci — kwituje.


at

Komentarze (46) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. pkp #2596536 | 89.71.*.* 7 paź 2018 18:08

    Zawsze mnie ogarnia śmiech jak takie pierdoły czytam. Jak kandydat nie odpowiada to szukaj następnego. Jest jeszcze jedno wyjście, takie mało skomplikowane.. przedstaw w ogłoszeniu dokładne warunki jakie oferujesz i najpewniej unikniesz niepotrzebnych spotkań :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (28) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. ja_12400brutto #2599834 | 83.31.*.* 11 paź 2018 22:24

      Mogę wam powiedzieć dlaczego. Są młode osoby które nie chcą zarabiać 5 razy mniej niż za granicą. Znają język angielski i wiedzą że w Polsce to stanowisko nie jest warte wcale mniej niż na zachodzie. A polski pracodawca który jeździ Porsche Cayenne nie zamierza się przesiadać do tańszego auta i nie może zacząć nagle płacić więcej swoim ludziom czyt. niewolnikom za prace NO BO PO CO...

      Ocena komentarza: warty uwagi (25) odpowiedz na ten komentarz

    2. Milenials #2596975 | 213.184.*.* 8 paź 2018 09:44

      Podsumujmy sobie. Najniższa krajowa to około 1,5 na rękę. Dorzućmy jeszcze 300 zł pod stołem w ramach wielkoduszności i łaskawości naszego chlebodawcy. Kredyt za malutkie mieszkanie to około 1200 zł bez opłat lub około 1500 zł (z internet, prąd, gaz, telefon) Obniżmy wymagania i dajmy na to stancję w taniej kawalerce za 1300 zł ze wszystkimi opłatami. Dojazdy do pracy 80 - 110 zł (bilet miesięczny) Możemy zrezygnować i chodzić pieszo. Jeżeli to zrobimy to zostaje nam 500 zł na miesiąc, czyli życie za 16 zł dziennie. Jeżeli na obiady jeździmy do rodziców, to stać nas na kupienie sobie jakiegoś ubrania ze sklepu, lub nawet nowych butów! I to wszystko jeżeli nasz pracodawca da nam coś pod stołem!

      Ocena komentarza: warty uwagi (24) odpowiedz na ten komentarz

    3. Krzysztof #2596493 | 83.28.*.* 7 paź 2018 17:17

      Jako 45-latek,mogę powiedzieć,że kiedyś były ograniczenia w pracy za granicą-co było wykorzystywane przez pracodawców i faktycznie wielkie NIC się zarabiało,a pseudo-biznesmeni budowali wille i jeżdzili drogimi autami. Dzisiaj ,zaradni młodzi 20-latkowie nie są roszczeniowi,ponieważ mają coś do zaoferowania i otrzymują godną pensję w Polsce lub poza. Problemem są ludzie z wykształceniem czysto-fikcyjnym,posiądającym dyplom i nic pozatym,dwie lewe ręce do pracy i wysokie wymagania,bo tak. Niestety,ale trzeba mieć fach w ręku i wtedy można wymagać.Miałem przez ostatnie lata kilkunastu pomocników,którym podziękowałem-trzeba było palcem pokazywać,co trzeba robić i strach było zostawiać sam na sam z jakimiś elektronarzędziami. Dwóch odeszło po kilku latach i każdy otworzył własne usługi-co popieram i wspierałem .Zawsze będę powtarzał-likwidacja Technikum kierunkowych i zawodówek-doprowadziła do takiego właśnie rynku pracy,jaki mamy obecnie. Mam znajomych budowlańców i poniżej 5 tys netto na rękę nie pracują-wolą zrobić kilka fuch i poczekać na dobrą ofertę. W Polsce jest poprostu mało fachowców-większość wyjechała a ta reszta pozostała nie musi narzekać-mają pracy i pieniędzy pod dostatkiem. Nieudacznicy zawsze będą nieudacznikami - więc pozostaje pozycja roszczeniowa i życie na garnuszku rodziców.Jako ciekawostka -pracowałem przez prawie 5 lat za grosze i to za granicą-ale nauczyłem się swojego fachu,z którego będę korzystał do końca życia-bez narzekania na brak pracy i pieniędzy.

      Ocena komentarza: warty uwagi (22) odpowiedz na ten komentarz

    4. Bock #2596585 | 81.190.*.* 7 paź 2018 19:11

      Może są bardziej świadomi. To nie ich wina, że w tym kraju płacą grosze, za które ciężko wyżyć. Każdy powinien się cenić. Jeśli na wstępie płacili by ze 3 tys. na rękę, to i młodzi starali by się bardziej. Takie moje zdanie.

      Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      Pokaż wszystkie komentarze (46)