Olsztyńskie dzieci bawią się przy śmietniku

2018-09-07 13:02:19(ost. akt: 2018-09-08 14:49:28)
Po ślizgawce został tylko ślad. Zdemontowano ją, bo stanowiła zagrożenie bezpieczeństwa

Po ślizgawce został tylko ślad. Zdemontowano ją, bo stanowiła zagrożenie bezpieczeństwa

Autor zdjęcia: Fot. AT

To powinno być bezpieczne i czyste miejsce do dziecięcych zabaw. Jednak plac zabaw przy ulicy Żurawskiego w Olsztynie woła o pomstę do nieba. Dzieci bawią się przy śmietniku, wśród niedopałków papierosów i odłamków szkła.
Wreszcie ktoś ją zabrał. Stała tu od kilku dobrych dni. Stara, zdezelowana wersalka. Przy tym śmietniku można znaleźć wszystko: od połamanych krzeseł po zardzewiałe pralki. Jest też dużo szkła, jak gdyby ktoś specjalnie rozbił tonę butelek. Odłamki są wszędzie. Nawet na trawie, po której biegają dzieci.

Śmietnik wtapia się w podwórko na olsztyńskim Pieczewie, które trudno nazwać placem zabaw. Mieści się przy ulicy Żurawskiego — za blokami o numerach 17 i 19. Często można tu spotkać amatorów picia pod chmurką. Przesiadują na ławkach, palą papierosy. Rano można natknąć się na porozrzucane pety i kapsle.
Do niedawna smutny krajobraz ratowała ślizgawka. Mogła być konkurencją dla starej huśtawki z zardzewiałymi łańcuchami. Takiej, którą notorycznie brudzą gołębie, bo nie ma zabezpieczeń, tak jak na innych podobnych urządzeniach. Ale ślizgawka nieoczekiwanie... zniknęła. Został po niej tylko ślad.
Karuzela jest w całkiem dobrym stanie, ale ile można bawić się na jednym urządzeniu? Jest ich naprawdę niewiele.

— Mieszkam tu od pięciu lat, ale nie chodzę na ten plac z synem — mówi nam pani Marzena. — Po prostu ze śmietnika strasznie śmierdzi. Nie wytrzymuję tego. Uważam, że śmietnik jest za blisko placu zabaw. Kiedy syn bawi się z dziećmi, ja chciałabym posiedzieć na ławce, poczytać książkę. Ale w takich warunkach nie da rady.

Piaskownica też nie wygląda najlepiej. Często można natknąć się w niej na niedopałki papierosów albo odłamki szkła. Nie wiadomo też, czy zwierzęta nie załatwiają do niej swoich potrzeb. Wygląda tak jakby piasek w niej nie był często wymieniany.

— Najgorsze jest to, że nie ma tu ogrodzenia — skarży się pani Beata, jedna z mieszkanek ulicy Żurawskiego. — Na innych placach jest furtka i tabliczki z napisami „Zakaz gry w piłkę” albo „Zakaz wprowadzania psów”. Starsi chłopcy, którzy lubią pokopać piłkę, albo właściciele czworonogów jakoś te zasady respektują. A na ten plac może przyjść każdy.

Plac tonie w śmieciach rzucanych wprost na trawę. — Nie będę się tu bawić — oznajmia sześcioletnia Ania. — Tu jest brzydko i można skaleczyć nóżki.

— Katastrofa — kiwa głową pani Wiesława, babcia trzyletniej Leny. — Przecież to podwórko jest w opłakanym stanie. Ciężko mi, ale zabieram wnuczkę na inny plac, koło urzędu pocztowego na Pieczewie. Tamten też nie jest ogrodzony, ale przynajmniej jakoś wygląda. A tu strach dziecko zabrać. Nie ma mowy, żeby pobiegało bosymi stopami po trawie. Od razu natknęłoby się na szkło — dodaje.
Dla równowagi między Jarotami a Nagórkami rozciąga się ogródek jordanowski. Nowoczesny plac zabaw jest rajem dla maluchów. Dzieci mają wiele urządzeń do wyboru. Zamiast twardego chodnika jest bezpieczna i elastyczna nawierzchnia. Plac jest strzeżony przez ochroniarza. Tuż za placem znajdują się toalety. Jest też zadaszone miejsce, w którym można zjeść posiłek. Do tego miejsca przyjeżdżają olsztynianie ze wszystkich osiedli. Jest czas na zabawę, szaleństwo w komfortowych warunkach i integrację mieszkańców i ich dzieci. W ogródku jordanowskim stanęła też huśtawka dla niepełnosprawnych dzieci.

— Często tam jeździmy — mówi pani Katarzyna, mama trzyletniego Franka. — I nie oczekujemy, że wszędzie będą tak luksusowe place. Ale taki jak ten przy ulicy Żurawskiego powinien być dawno odnowiony. Trochę wstyd, żeby w tych czasach było takie straszydło. Nie jest tu ani ładnie, ani bezpiecznie.
Jak się dowiedzieliśmy, powstał plan remontu placu zabaw przy Żurawskiego, który ma polegać na wymianie i uzupełnieniu urządzeń. Ślizgawka została zdemontowana, ponieważ była niebezpieczna dla najmłodszych. Ma się odbyć kolejne postępowanie przetargowe, bo w pierwszym nie udało się wyłonić wykonawcy.

Z naszych informacji wynika też, że, niestety, szanse na postawienie ogrodzenia są małe. W grę wchodzą sprawy techniczne. Zbyt mała jest odległość od bloków mieszkalnych oraz parkingu. Usłyszeliśmy ponadto, że najważniejsze jest bezpieczeństwo mieszkańców. I że ich potrzeby na pewno nie są ignorowane.
AT

Komentarze (19) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. kams #2575826 | 8 wrz 2018 15:23

    Tak kiedyś władza myślała

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  2. stomilowiec #2575834 | 95.160.*.* 8 wrz 2018 15:33

    Powinno być więcej placów zabaw i boisk dla dzieciaków

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Gosia #2575836 | 83.9.*.* 8 wrz 2018 15:33

    Na Starówce pod strasznym śmietnikiem ze stadem szczurów i dzikich kotów jest przedszkole, restauracja oraz hotel i nikomu (Sanepid..!) to nie przeszkadza...

    Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz

  4. GiT #2575837 | 89.228.*.* 8 wrz 2018 15:34

    a kto te pety i szkło tam rzuca ????? na pewno nie jest to materiał naturalny będący tam od tysiąca lat!!!!!!! kultura mieszkańców......to ktoś teraz musi wydawać kasę na debili i brudasów....i odgrodzić teren żeby buraki nie lazły????

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  5. mmm #2575866 | 82.139.*.* 8 wrz 2018 16:13

    z Żurawskiego wystarczy przejść przez lasek i już jest plac ogrodzony na Jeziołowicza.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-10) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (19)