Kobiety, które nie chcą mieć dzieci

2018-08-28 20:18:15(ost. akt: 2018-08-29 09:52:21)

Autor zdjęcia: pixabay.com

Są kobiety, które nie chcą mieć dzieci. Po prostu. Jednak bezdzietne z wyboru muszą liczyć się z krytyką ze strony społeczeństwa. Bo jak tu nie chcieć takiego słodkiego maluszka? Psychoterapeuta: zrozumiejmy i nie oceniajmy.
Na tym forum wszyscy są anonimowi. Mogą założyć sobie profil i napisać szczerze, tak jak czują. Bez obaw, że zostaną wyklęci. Forum nazywa się „Bezdzietni”. Dominują kobiety.

„Nie cierpię dzieci. Nie znoszę częstotliwości ich głosu. Nie wyobrażam sobie życia kilka lat w jednym domu z dzieckiem”; „Nie interesuje mnie macierzyństwo”; „Nienawidzę dzieci. Nie mam ochoty, aby monstrum siedziało w moim ciele, rozrywało mnie, a potem przez minimum 20 lat siedziało na karku”; „Bo mnie to kompletnie nie interesuje. Mam inne hobby, które nie wymaga posiadania dzieci”; „Dzieci mnie brzydzą (nie przewinęłabym)”; „Dzieci to jednak ciężka harówa i trzeba bardzo mocno chcieć mieć dzieci, żeby widzieć przewagę jasnych stron macierzyństwa nad przytłaczającą resztą. Ja tej chęci nie mam”; „Po prostu nie chcę. Bez żadnego dorabiania ideologii”.

Przy rodzinnym obiedzie nie padłyby takie słowa. Zapewne nie przeszłyby też przez gardło w gronie przyjaciół.

Temat bezdzietności z wyboru w Polsce budzi wiele negatywnych emocji. Zupełnie inaczej niż w Europie Zachodniej czy Stanach Zjednoczonych. Tam „no kidding” jest akceptowalne. Ba, już w latach 80. w Vancouver powstało pierwsze stowarzyszenie osób, które świadomie zrezygnowały z posiadania dzieci. Po wpisaniu w polską wyszukiwarkę Google frazy „nie chcę mieć dzieci” wyszukiwarka sugeruje nam podpowiedzi: „czy to grzech” albo „czy to normalne”.

Polska zajmuje jedną z najniższych pozycji we wskaźnikach dzietności na świecie — to dopiero 208. miejsce na 220 krajów. W Polsce wśród kobiet urodzonych w 1965 roku jest 15,5 procent bezdzietnych — tak wynika z badań przeprowadzonych przez Instytut Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej w Warszawie. To dwukrotnie większy odsetek niż wśród Polek, które przyszły na świat po drugiej wojnie światowej — w latach 1945-1955. Z tego okresu bezdzietnych pozostało około 8 procent kobiet.

Autorzy najnowszego raportu — Eva Beaujouan, Tomáš Sobotka i Zuzanna Brzozowska z Wittgenstein Centre w Wiedniu podkreślają, że tylko nieliczne kobiety z wyboru nie mają dzieci. Ich zdaniem najpierw odkładają macierzyństwo, a potem mają kłopoty z płodnością. Dzietność zmniejsza brak poczucia bezpieczeństwa w zatrudnieniu oraz niekorzystna polityka prorodzinna w wielu krajach, a także większe obciążenie kobiet niż mężczyzn w opiece nad dziećmi.

Na jednym z forów internetowych kobieta podpisana jako Anonimowa pisze: „Nie jestem wrażliwa nawet na płacz dziecka. Jest mi to obojętne, kiedy inne dziewczyny zalewają się łzami, słysząc o jakimś biednym, skrzywdzonym dziecku. Nie wyobrażam teraz być matką, przeraża mnie to, w ogóle nie czuję potrzeby. Najgorsze jest jednak coś innego. Założyłam sobie, że gdyby kiedyś nieplanowanie wyszło, nie czułabym nic do tego dziecka i nie chciałabym karmić go piersią, dla mnie to obrzydliwe. Nie mam pojęcia, skąd we mnie te przerażające uczucia i trochę się martwię, że mogę nie spełnić swojej roli względem faceta. W sumie on czasem też słucha mnie ze zdumieniem i zastanawiam się, czy zaraz nie ucieknie”.

Tym samym Anonimowa chce, żeby ktoś ją pocieszył i zapewnił, że wszystko jest w porządku. Takich postów jest wiele. Bo kobiety, nie mając wsparcia w otoczeniu, szukają go w wirtualnym świecie.

Niepokojące są wyniki badań Instytutu Statystyki i Demografii SGH przeprowadzone wśród ponad 600 Polek w wieku od 37 do 45 lat. Wykazały one, że 18 procent ankietowanych w naszym kraju kobiet nigdy nie chciało mieć dzieci, a 13 procent nie może mieć potomstwa z przyczyn biologicznych.

Czy to znaczy, że niż demograficzny się pogłębi?
— Przed laty był haniebny podatek bykowy — stwierdza profesor Marek Sokołowski, socjolog z UWM. — Stare byczki, czyli kawalerowie, mieli płacić podatek większy niż inni. To miało piętnować tych, którzy nie zawarli małżeństw. Staropanieństwo też było źle widziane. Nadal są małżeństwa, które nie chcą mieć dzieci. To wygoda życiowa. Decyzje o byciu rodzicem są coraz później podejmowane. Kobiety w Polsce decydują się późno rodzić, nawet jeśli to ma być dla nich zagrożeniem. Z kolei na przykład we Francji jest moda na to, żeby mieć dwoje czy troje dzieci szybko, w krótkim odstępie czasowym.

Profesor Marek Sokołowski zauważa też, że co jakiś czas ekonomiści wyliczają, ile kosztuje utrzymanie dziecka do 18. roku życia. — Są kwestie ekonomiczne, ale też jest rozluźnienie obyczajów. Młodzi ludzie patrzą na trud wychowania, na ekonomię. Kiedy zrobią sobie bilans zysków i strat, nawet programy socjalne typu 500 plus nie pomogą, jeśli chcą żyć bez ograniczeń. Nie można powiedzieć, że to zjawisko będzie się pogłębiało. Ale nie jest to dobra karta dla Polaków. I tak mamy duży niż demograficzny.

Paweł Bodzon, psychoterapeuta z Olsztyna, przyznaje, że zaskakujące jest wrogie nastawienie posiadających dzieci do bezdzietnych. — Bo o czym ma świadczyć to, czy ktoś ma dzieci, czy nie? I czy się na nie decyduje, czy nie? Albo czy tę decyzję udaje się zrealizować, czy nie — na przykład ze względów zdrowotnych? To jest wymiar społeczny i kulturowy — podkreśla Paweł Bodzon.

I dodaje: — W tym sensie trudno wprost potwierdzić psychologicznie tezę socjologiczną. I tu warto zadać pytanie: jaki miałby być powód takiego napiętnowania? Co jest motywacją, że ktoś nie ma dzieci, a ktoś ma jedno, dwóje czy sześcioro? To otwiera pole do wspólnego dialogu i rozumienia siebie wzajemnie, zamiast prostej weryfikacji „ja mam, a ty nie”, czyli to znaczy, że jesteś gorszy.

Psychoterapeuta zauważa, że wzorce kulturowe zmieniają się. To, co kiedyś było piętnowane, dzisiaj jest bardziej akceptowalne. — Zachęcam do dialogu i wspólnego zrozumienia, zamiast szybkiej oceny i lęku — podkreśla Paweł Bodzon.

at

Komentarze (40) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Baba #2566836 | 83.6.*.* 29 sie 2018 10:51

    Dziecko to wyzwanie- finansowe, emocjonalne... Rozumiem, jeśli ktoś nie chce to nie. Ja mam 2. Każdy dzień, to zarówno radość jak i chęć wystrzelenia siebie albo swoich pociech w kosmos. To duże wyzwanie też dla małżeństwa, brak czasu dla siebie i nie jest to kwestia organizacji, po prostu dzieci są zawsze nr 1. W tej chwili nie wyobrażam sobie bez nich życia. Znam i wiem, że są takie osoby, które nie chcą mieć dzieci, ich wybór, to że ja mam nie znaczy, że wszyscy muszą.

    Ocena komentarza: warty uwagi (23) odpowiedz na ten komentarz

  2. Sław jaro #2566619 | 94.254.*.* 29 sie 2018 06:52

    Ci co mają dzieci tak naprawdę najeżdżają na bezdzietnych bo im po prostu zazdroszczą swobody, wolności i wolnego czasu, robienia na co się ma ochotę w danym momencie a nie tego co muszą, odebrać dziecko z przedszkola, zawieźć starsze na język mongolski,potem na lekcje gry na puzonie. Bezdzietni mają ochotę wyskoczyć do kina, pubu, gdziekolwiek nie mają problemu. Pozdrawiam bezdzietnych, super sprawa.

    Ocena komentarza: warty uwagi (21) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

    1. Już 8 miliardów na świecie #2566677 | 79.184.*.* 29 sie 2018 08:04

      1/3 przymiera głodem, najwięcej zgonów z powodu braku wody, a debile w czambuł swoje. To ile ma być tych ludzi? 100 miliardów, żeby 90% umierało z głodu, bo 1/3 to za mało?

      Ocena komentarza: warty uwagi (18) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. Okiem dziecka #2566526 | 81.190.*.* 28 sie 2018 22:33

        Siedziałam kiedyś z dzieckiem w parku na ławce, dziecko jadło bułkę, więc przez chwilę siedziało spokojnie, machając tylko sobie nogami. Ławkę dalej, po przeciwnej stronie, siedziała pani po trzydziestce, czytała książkę. Co jakiś czas ktoś przechodził z dzieckiem w wózku albo za rękę, pani krzywiła się za każdym razem, gdy przeszkadzał jej głośny śmiech dziecka, krzywiła się przy tym, ewentualnie cmokała dwuznacznie. Taka rozmowa z moim dzieckiem:- Mamo, dlaczego ta pani tak się krzywi do dzieci i furczy?- Nie wiem, może nie lubi dzieci.- Dlaczego nie lubi dzieci? Dzieci są fajne.- Nie wiem, ma swoje powody, nie każdy musi lubić wszystkich, Ty też nie lubisz Ani, Karolinki i chłopca, który mieszka dwa bloki dalej.- Bo mnie denerwują!- No właśnie, może tę panią dzieci też denerwują- Wszystkie?- Wszystkie.- To dlaczego przychodzi tam, gdzie są dzieci? Nie idzie tam, gdzie dzieci nie chodzą.- Nie ma takich miejsc. Jest ładna pogoda, ta pani też chce wyjść na świeże powietrze, tak jak my, a nie ma takich miejsc, gdzie będzie ładnie, cicho, będzie można posiedzieć i nie będzie dzieci.-To powinni zrobić takie miejsce, wtedy ta pani sobie tam pójdzie, będzie miała spokój, będzie zadowolona i wszyscy będą zadowoleni. I nie będzie mnie denerwować, że furczy.- Tak, Kochanie, powinny być takie miejsca dla ludzi, którzy nie chcą patrzeć na dzieci, wtedy wszyscy byliby zadowoleni. I ta pani, i dzieci. Nikt by sobie nie przeszkadzał.- I wszyscy byliby zadowoleni!

        Ocena komentarza: warty uwagi (16) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (5)

        1. Dzieci najbardziej potrzebne #2566743 | 5.135.*.* 29 sie 2018 09:04

          są decydentom przy korycie, żeby wypracować im emeryturę, którą przez lata pobierania ekstra forsy sobie za to przyznają i na 500+, żeby ciemna gawiedź za te pińcet wybrała potem ich namaszczeńców do koryta. Reszta dostanie co najwyżej głodowe ochłapy i rosnące podatki, no bo przecież sobie nic więcej nie wypracowali.

          Ocena komentarza: warty uwagi (15) odpowiedz na ten komentarz

        Pokaż wszystkie komentarze (40)