Skandal! Urodziła w aucie. Poród przyjęli dziadkowie

2018-02-13 12:00:06(ost. akt: 2018-02-13 12:21:38)
Zdjęcie jest ilustracją do treści

Zdjęcie jest ilustracją do treści

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

Pani Wiesława jedzie z córką do szpitala w Dobrym Mieście. Ale nikt nie interesuje się stanem zdrowia ciężarnej. Lekarz radzi, żeby jechać do Olsztyna. Chwilę potem rodzi się dziecko. Na tylnym siedzeniu auta. W lesie i w mrozie.
To najważniejsza noc w ich życiu. A jednocześnie najgroźniejsza. Późnym wieczorem 7 lutego córce pani Wiesławy odchodzą wody płodowe. To znak, że zaczyna się poród. Dlatego trzeba jak najszybciej jechać do szpitala.

— Przeżyliśmy piekło na ziemi. Horror! — opowiada Wiesława Rafałowicz z Lubomina. — Gdy córka dzwoni o godzinie 23.27, że rodzi, natychmiast po nią jedziemy. Kierujemy się na szpital w Olsztynie, ale okazuje się, że poród już się zaczął. I to, co przeżywamy później, nie mieści się w głowie. Zajeżdżamy do szpitala w Dobrym Mieście, gdzie było bliżej. Zatrzymujemy się na podjeździe dla karetek, tuż przy drzwiach.

Córka siedzi na tylnym siedzeniu i krzyczy, bo akcja porodowa jest w toku. Mąż biegnie do szpitala, ja za nim. Prosimy, aby wezwać karetkę. Pielęgniarka, która jest na izbie przyjęć, przyjmuje nas ze stoickim spokojem. Ja krzyczę, że córka właśnie rodzi. Prosimy znowu o karetkę. Słyszymy, że w szpitalu nie ma żadnej. Pielęgniarka nawet na mnie krzyczy: „Ale nie ma karetki!”.


Wybiegam więc z samochodu i mówię do tego lekarza: dlaczego to tak długo trwa, gdzie ta karetka? Mąż znowu zdenerwowany: co mamy robić? A lekarz: „Jedźcie do Olsztyna”. Do końca życia tego nie zapomnę... Nie interesuje się stanem córki i wysyła nas do innego szpitala oddalonego o 25 kilometrów! Przerażeni wsiadamy do samochodu i ruszamy w stronę Olsztyna. Nie mamy innego wyjścia i myślimy, że zdążymy.
Zaraz po wyjeździe ze szpitala, o godz. 23.54, pani Wiesława dzwoni z samochodu na numer alarmowy 112. Znowu prosi o karetkę. Jest zrozpaczona i przerażona.


Córka prze, a ja nie mam pojęcia, co robić. Wiem, że nie dojedziemy i to jest okropne. Córka leży, drzwi otwarte i dziecko wychodzi na świat. Buźka cała we krwi, oby się nie dusiło! Biorę dzieciątko na rękę i ruszam nim, żeby zapłakało. Jest, odzywa się. Ale co dalej? Nie mamy ręczników, niczego. Z tego wszystkiego nie myślimy, że jest torba przygotowana przez córkę na poród.
Mąż zdejmuje kurtkę, ja opatulam nią dziecko i mocno do siebie przytulam. Żeby tylko nie umarło! Przecież wszystko może się stać. W brudnym samochodzie, na mrozie… Jesteśmy w szoku, w amoku. A karetki cały czas nie ma. Raptem córka mówi, że trzeba odciąć pępowinę. Ale jak? Czym? Zębami? Kolejny dramat. Mąż znajduje koszulkę, urywa ramiączko i zawiązuje na pępowinie.


To samo pytanie zadajemy dyrekcji szpitala.
— Do izby przyjęć zgłosił się mężczyzna, który prosił o zadysponowanie karetki. Mówił, że w pobliżu, w samochodzie jest kobieta ciężarna — odpowiada Mariusz Szubert, dyrektor Zespołu Zakładów Opieki Zdrowotnej w Dobrym Mieście.
I dodaje: — Karetkę można wezwać poprzez System Ratownictwa Medycznego i tak też zrobiliśmy. Pielęgniarka izby przyjęć zadzwoniła pod wskazany numer, żeby wezwać karetkę. Po chwili rozmowy przekazała słuchawkę zgłaszającemu mężczyźnie, aby ustalić miejsce pobytu ciężarnej. W międzyczasie wezwano lekarza izby przyjęć, który przeprowadził rozmowę z mężczyzną proszącym o pogotowie. Trudno mi powiedzieć, jak przebiegała rozmowa lekarza z mężczyzną, który był mocno zdenerwowany. Personel podkreśla, że prosił tylko o karetkę. W tej kwestii wszystkie procedury zostały wykonane prawidłowo. Nasza karetka była na wyjeździe. Wezwana została inna, która była najbliżej. Aspekt organizacyjny nie zawiódł. Można postawić pytanie, czy mimo wszystko nie zabrakło ludzkiego podejścia. Zastanawiam się, czy nie zabrakło w tej sytuacji empatii, takiego ludzkiego odruchu, aby sprawdzić, co dzieje się z rodzącą.

Szpital w Dobrym Mieście nie ma porodówki.

— Nie ma oddziału położniczego ani ginekologicznego — dodaje dyrektor. — W swojej strukturze posiadamy izbę przyjęć, oddział chorób wewnętrznych oraz nocną świąteczną opiekę zdrowotną. I w tym zakresie jednostka udziela świadczeń zdrowotnych. Chcemy jednak wyciągnąć z tego zdarzenia wnioski. Rozmawiam z personelem i uczulam, że procedury to nie wszystko, że do każdej sytuacji trzeba podchodzić indywidualnie.
ar

Komentarze (140) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. kot prezesa #2439231 | 77.253.*.* 13 lut 2018 12:30

    Wystarczyło przyjąć kobietę pod dach placówki, którą utrzymujemy my, podatnicy i potraktować kobietę PO LUDZKU. W głowie się nie mieści, by pracując w służbie zdrowia nie mieć odruchów ludzkich i odrobiny życzliwości. Policja potrafi eskortować auto ,w którym rodzi kobieta, a tu- prowincjonalny ośrodek i tacyż ludzie....

    Ocena komentarza: warty uwagi (53) odpowiedz na ten komentarz

  2. zbulwersowana #2439214 | 46.171.*.* 13 lut 2018 12:10

    To co że nie ma porodówki ! Ani oddziału ginekologiczno-położniczego ! Ale lekarz to lekarz! i pielęgniarka tak samo! Chyba wiedzieli bardziej co robić w takie sytuacji niż dziadkowie i sama rodząca kobieta ! Człowiek ma obowiązek udzielenia pomocy innym ! A tu nie udzielono niestety wręcz wysłano tych ludzi na warunki niewyobrażalne!człowiek by sie dusił to tez by nie udzielono pomocy bo ktos krzyczał ze chce karetke? a Dyrekcja szpitala zawsze się wytłumaczy oni nawzajem sobie ręce myją w każdym szpitalu ! Nie zostawiać tak tego ! Niech w końcu ktoś reaguje na to co się dzieje w służbie zdrowia !

    Ocena komentarza: warty uwagi (52) odpowiedz na ten komentarz

  3. szok !!!1 #2439449 | 88.156.*.* 13 lut 2018 16:25

    Ludzie w SZOKU wołali O POMOC, a dyrekcja teraz się tłumaczy, ze tylko chcieli karetke, o tak sobie, pewnie do wożenia kartofli !!!! A tępaki łykają takie durne tłumaczenia.

    Ocena komentarza: warty uwagi (50) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)

    1. !!!!! #2439484 | 89.228.*.* 13 lut 2018 16:55

      Lekarz który nie udziela pomocy ludziom w szoku powinien odpowiadać tak samo jak za nieudzielenie pomocy ludziom poszkodowanym w wypadku.

      Ocena komentarza: warty uwagi (47) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

      1. Monla66 #2439372 | 31.0.*.* 13 lut 2018 14:41

        Co za tłumaczenia dyrektora. Nie mamy porodowki. Tzn nie pomożemy połamanemu bo nie mamy chirurgi. Zawał to też nie do nas bo kardiologia w Olsztynie To tylko cichy kącik dla lekarzy przed emeryturką

        Ocena komentarza: warty uwagi (44) odpowiedz na ten komentarz

      Pokaż wszystkie komentarze (140)