Nadzieja umiera ostatnia. Niestety, nie było szans na ratunek dla Tomasza Mackiewicza [RAPORT, FILM Z AKCJI]

2018-02-02 16:00:54(ost. akt: 2018-02-02 21:05:49)

Autor zdjęcia: Polski Himalaizm Zimowy 2016-2020 im. Artura Hajzera/Facebook

Nie cichną dyskusje związane z tragicznymi wydarzeniami na Nanga Parbat. Na facebookowym fanpage'u Polskiego Himalaizmu Zimowego 2016-2020 im. Artura Hajzera udostępniony został raport z akcji ratunkowej Elizabeth Revol i Tomasza Mackiewicza. Niestety, polskiego himalaisty nie udało się uratować.

Skardu, 29.01.2018 roku
W dniu 27.01.2018 roku około godziny 13:30 z bazy pod K2 w Pakistanie, dwoma śmigłowcami EC350, został podebrany Zespół Ratunkowy w składzie Jarosław Botor (kierownik zespołu) Denis Urubko, Adam Bielecki, Piotr Tomala. Zabrano również niezbędny ekwipunek, odpowiednio dobrany z uwzględnieniem różnych wariantów rozwoju akcji ratunkowej na Nanga Parbat /sprzęt biwakowy,
8 butli tlenowych, rozbudowany sprzęt medyczny, worek Gamova, wyżywienie i gaz na cztery dni dla sześciu osób, sprzęt wspinaczkowy. Ratownicy zostali przetransportowani do Skardu z międzylądowaniem w bazie wojskowej w Payu na tankowanie.

W Payu podjęto rozmowy z pilotami o możliwości wykonania lotu poszukiwawczego Elizabeth Revol i Tomasza Mackiewicza w okolicy obozu trzeciego na Nandze Parbat /ok. 6500 m.n.p.m./ w celu podebrania poszukiwanych za pomocą technik linowych. Wstępnie piloci wyrażają chęć i zgodę a w Skardu technicy do jednego ze śmigłowców montują atestowany zaczep linowy.

Około 15:40 zespół w pełnym wyposażeniu wspinaczkowym /kaski, kombinezony puchowe, osobisty sprzęt wspinaczkowy/ startuje ze Skardu w stronę bazy pod Nanga Parbat z międzylądowaniem w bazie wojskowej na tankowanie.
Po dotarciu ok godziny 17:00 w okolice masywu Nangi Parbat i odnalezieniu z powietrza bazy, podjęto próbę wylądowania w obozie pierwszym na wysokości około 4900 m.n.p.m. i zdesantowaniu Zespołu oraz sprzętu ratunkowego. Po kilku nieudanych próbach wysadzono z każdego ze śmigłowców po jednej osobie z częścią sprzętu w bazie głównej i na cztery podejścia, po około 20 minutach, niezbędny sprzęt i czterech ratowników zdesantowano w obozie pierwszym pod Nangą Parbat. Śmigłowce odlatują, i nie wracają co jest jednoznaczne z tym, że nie ma możliwości wykonania technik linowych ze względu na późną porę dnia.

Dwóch najlepiej zaaklimatyzowanych alpinistów czyli Denis Urubko i Adam Bielecki wyruszają w ścianę drogą Kinshofera ok. 17:30. Startują na lekko z jedną butlą tlenową, dwoma apteczkami, płachtą biwakową, liną połówkową, 50 metrami liny 5mm., kartuszem z gazem, 6-cioma śrubami i wspinaczkowym sprzętem osobistym.

Tymczasem Piotr Tomala i Jarek Botor rozbijają obóz I. Zespoły utrzymują ze sobą stały kontakt radiowy oraz satelitarny z bazą pod K2 oraz Zespołem koordynującym w Polsce /Janusz Majer, Robert Szymczak/. W godzinach nocnych Zespół w obozie I otrzymuje informacje, że Elizabeth Revol schodzi w stronę obozu drugiego na drodze Kinshofera.


Elizabeth Revol ma odmrożone ręce i lewą stopę. Następnie opisuje, w odpowiedzi na pytania Adama Bieleckiego stan Tomasza Mackiewicza, którego po zejściu ze szczytu, pozostawiła zabezpieczonego w śpiwór w szczelinie (namiocie?) na wysokości ok 7280 m.n.p.m. jako bardzo ciężki: odmrożone ręce, nogi, twarz, niezorientowany w czasie i przestrzeni, nie było z nim już żadnego kontaktu, ślepota śnieżna, brak możliwości samodzielnego przemieszczania się.
Po tych informacjach i kontakcie radiowym oraz telefonicznym Zespół podejmuje decyzje o odstąpieniu od próby dotarcia do Tomasza Mackiewicza i skoncentrowaniu się na ratowaniu zdrowia i życia Elizabeth Revol. W związku z powyższym Zespół postanowił zabiwakować w obozie II /Orle Gniazdo/ do rana.
Po czterogodzinnym biwaku w bardzo trudnych warunkach atmosferycznych /silny wiatr, temp. -35C/, rozpoczęto etap opuszczania Revol drogą Kinshofera przy ciągłej i bezpośredniej asekuracji, do podstawy ściany ok. 5000 m.n.p.m. Resztę drogi do obozu I pokonała o własnych siłach.

W międzyczasie Zespół wspomagający, w obozie I na bieżąco zdając relacje z sytuacji w ścianie, ustalił z Krzysztofem Wielickim godzinę przybycia śmigłowców ratunkowych na 12:00, zabezpieczył sprzęt i przygotował do szybkiej ewakuacji ratowników i poszkodowanej z obozu I.

Śmigłowce przyleciały ok. 13:00 i podjęły z jedynki Piotra Tomalę i Jarka Botora ze sprzętem i wysadziły w bazie głównej pod Nanga Parbat na wys.4000 m celem odciążenia helikopterów. Następnie po trzydziestu minutach oczekiwania, ok 13:30 z obozu I zostali podjęci Elizabeth Revol, Denis Urubko i Adam Bielecki.
Po ponownym lądowaniu śmigłowców w bazie głównej pod Nanga Parbat, podebraniu Piotra Tomali, Jarka Botora oraz całego sprzętu, śmigłowce Askari Aviation przetransportowały poszkodowaną i ratowników do oddalonej o 20 minut lotu bazy wojskowej gdzie Elizabeth Revol została przekazana zespołowi śmigłowca wojskowego i przetransportowana do szpitala w Islamabadzie. Zespół ratowników został przetransportowany do Skardu ok godziny 16:00 i blisko po 28 godzinach działania zakończył akcję.

Kierownik Zespołu Ratunkowego
Ratownik Medyczny
Jarosław Botor





Komentarze (14) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Yoe #2432114 | 37.248.*.* 2 lut 2018 16:16

    Trzeba byc durniem, zeby zaplacic cene najwyzsza w takich warunkach, i zostawiajac trojke dzieci tylko po to, zeby wejsc na szczyt .

    Ocena komentarza: warty uwagi (16) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (5)

    1. Rety #2432121 | 31.0.*.* 2 lut 2018 16:24

      Jak można się uśmiechac wiedząc że kolega zamarza na górze...

      odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      1. www #2432146 | 89.228.*.* 2 lut 2018 17:20

        Coś nie wierzę tej Francuzce

        Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

        1. TV Reporter. #2432149 | 81.190.*.* 2 lut 2018 17:25

          To Madia zrobiły wielki Szum . Normalne jest że nie wchodzi się się po wyżej 5000 tyś m. Posłuchajcie audycji z dziś w Trójce. " Godzina prawdy " Tam jest wypowiedz Himalaisty który był tam wcześniej i opowiedział o tych Desperatach.

          Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (2)

          1. dsada #2432210 | 88.156.*.* 2 lut 2018 19:08

            szkoda czlowieka, ale nie da sie ukryc ,ze w pewne sporty wpisane jest pewne ryzyko. Tak samo jak jezdza samochodami po zamarznietym jeziorze, wiadomo ,ze szkoda jak taki utonie w 20letnim audi, ale jednak nikt nie kazal takiemu wjezdzac na jezioro. Tak wiec reasumujac zginal czlowiek, jest to przykre, ale zeby pisac tyle artykulow na ten temat to juz przesada

            Ocena komentarza: warty uwagi (7) odpowiedz na ten komentarz

          Pokaż wszystkie komentarze (14)