Olsztynianka Anika Kamińska o wyjeździe do Afryki: W Mali było już spokojniej, ale wciąż musieliśmy zachowywać dużą ostrożność [WYWIAD]

2018-01-15 19:00:51(ost. akt: 2018-01-15 13:23:24)
Anika Kamińska w Afryce

Anika Kamińska w Afryce

Autor zdjęcia: Sylwia Walczak

Z wykształcenia jest archeologiem, ale to, co ją naprawdę pasjonuje, to muzyka i taniec. Zorganizowała wyjazd do Afryki, żeby nauczyć się zachodnioafrykańskiego tańca. Spełnia swoje marzenia. Z tancerką Aniką Kamińską rozmawia Ewelina Zdancewicz-Pękala
— Taniec zachodnioafrykański. W Polsce mało kto o nim słyszał...
— Rzeczywiście nie jest to popularna forma tańca w Polsce. Cały czas walczę z wiatrakami i próbuję go tutaj rozpropagować. Wliczając mnie, w Polsce jest kilka osób, które promują taniec zachodnio-afrykański. Ale to na razie skromna grupka pasjonatów. Wynika to z faktu, że nie ma zbyt wielu Afrykańczyków mieszkających w Polsce. W związku z tym nie mamy kontaktu z ich kulturą. Historycznie też nie mamy relacji z Afryką. Dlatego w Polsce afro to nowość i rzadkość.

— A na czym polega ten typ tańca?
— Hm... To, co przychodzi mi na myśl jako pierwsze, kiedy myślę o tym tańcu, to: ekspresja i wolność ruchu. Dodatkowo naturalność, energia taneczna, która jest skierowana do ziemi, ale też czerpana z ziemi. Wiem, że to może brzmieć abstrakcyjnie, ale po dłuższej praktyce można to zrozumieć i odczuć. Zresztą jest to cecha charakterystyczna dla tańców z całego kontynentu afrykańskiego.

Ten "kierunek ruchu ku ziemi" wyróżnia taniec z czarnego lądu. Wiele osób, które mają większą wrażliwość duchową, odnajdują w tańcu zachodnioafrykańskim duchowe spełnienie. Na pewno trzeba powiedzieć, że jest to taniec stanowiący źródło wielu dzisiejszych tanecznych gatunków. Afro istniało, zanim pojawił się cały znany nam dziś taniec. W całym regionie Afryki Zachodniej wykształciło się wiele różnych stylów tańca, które tańczy się do bardzo zaawansowanych rytmów. Zawsze mówię, że Europejczycy poszli z rozwojem w melodie, a Afrykańczycy w rytm, choć melodie też mają piękne! W tych rytmach odnajdziemy źródła bluesa, swingu, jazzu i hip hopu! Poza tym zachodnioafrykański taniec odwołuje się do codziennych czynności. Mamy np. taniec młodych dziewczynek, który oddaje ich szybkość i zwinność. Mamy też taniec silnych mężczyzn, który odzwierciedla ich cechy; mężczyźni się popisują, pokazują swoją siłę.

Ale mamy też tańce starszych kobiet. Te są bardziej dystyngowane, delikatne i eleganckie. Zastosowanie danego tańca zależy więc od grupy społecznej i okazji, przy której jest tańczony. Każdy rytm, grany przez orkiestrę na bębnach djembe, dundun i innych, ma ze sobą związane konkretne kroki taneczne. W Afryce tańczy się na różnego rodzaju fetach. Każda okazja jest dobra do zorganizowania muzyki i tańca (śmiech). Są to śluby, wieczory panieńskie, zbiory plonów, połowy ryb, wyruszenie na polowanie, przybycie czarownika, festiwal silnych mężczyzn, obrzezanie mężczyzn i wiele innych. To okazje tradycyjne, ale trzeba też zaznaczyć, że w związku z dużą zmianą cywilizacyjną w dużych miastach te tańce się zmiksowały. I nie do końca już odpowiadają swoim okazjom.

Anika Kamińska w Afryce

— A jak ty trafiłaś na ten taniec? Dlaczego cię zainteresował?
— Pierwszy raz zobaczyłam go na Festiwalu Bębnów i Ognia w Malborku 10 lat temu i... wtedy wcale mi się nie spodobał. Widziałam go wtedy w wykonaniu białych kobiet. Podobały mi się grane tam rytmy (Anika specjalizuje się w grze na etnicznych instrumentach perkusyjnych z różnych stron świata — red.), ale jeśli chodzi o sam taniec, to nie załapałam wtedy tego bakcyla. Dopiero po kilku latach poszukiwań, zawsze wśród tańców o afrykańskich korzeniach, natrafiłam na warsztaty tańca w Warszawie z afrykańska tancerką Fantą Yayo. I wtedy już zakochałam się na dobre. Bo zobaczyłam ten, wtedy dla mnie niesamowity, styl, prędkość i żywiołowość ruchu tej Gwinejki.

— Miałaś się potem u kogo uczyć? Bo ta tancerka była pewnie w Warszawie z jednorazową wizytą?

— Zaczęłam intensywnie szukać i znalazłam specjalistkę i pionierkę w Polsce szczególnie tańców gwinejskich i malijskich — Wiolę Wojciechowską, która do dzisiaj jest moją nauczycielką. Zresztą Wiola jest Warmianką z Dobrego Miasta. Ona jako pierwsza wyjeżdżała do Afryki, żeby ten taniec poznać. A później to już szybko się rozkręciło. Zaczęliśmy zapraszać do Polski Afrykańczyków, organizować warsztaty. Potem ja sama wyjechałam do Afryki, żeby uczyć się na miejscu.

— Kiedy to było?
— W grudniu 2015 roku.

— Jak twoja rodzina zareagowała na wieść, że jedziesz do Afryki?
— Rodzice się przejęli i stresowali. Ja i tak musiałam odłożyć swój wyjazd o dwa lata, bo wcześniej w Mali wybuchła wojna domowa. Dopiero jak sytuacja się ustabilizowała, mogliśmy wyruszyć w naszą podróż. Pojechaliśmy najpierw w dwoje: ja i mój chłopak, później dołączyła do nas trójka przyjaciół. Cała nasza ekipa to pasjonaci muzyki, bębnów i tańca afrykańskiego. W Mali było już w tym czasie trochę spokojniej, ale i tak wciąż musieliśmy zachowywać dużą ostrożność.

— Nie bałaś się?
— Nie wiedziałam, czego się spodziewać, jechałam z otwartą głową. Trzeba było bardzo uważać na swoje zdrowie. Na to, co się je, pije, a przed wyjazdem przejść całą serię bardzo nieprzyjemnych dla ciała i dla portfela szczepień. Zrobiliśmy, co się dało, żeby zadbać o swoje bezpieczeństwo w Mali. Umówiliśmy się na miejscu z pewnym znanym muzykiem z Mali, który się nami bardzo dobrze opiekował. Rzeczywiście sprawował nad nami pieczę. Co ważne, nasz wyjazd nie był wyjazdem zorganizowanym, o wszystko na miejscu musieliśmy zadbać sami. Jeżdżenie z grupami jest łatwiejsze, ale nie dostarcza takich wrażeń. Szczególnie na naszym poziomie muzycznym i biorąc pod uwagę to, czego chcemy się nauczyć. Po prostu potrzebujemy prywatnych lekcji. Np. we Francji są organizowane wyjazdy nauki tańca do Afryki, ale, tak jak mówiłam, w Polsce jest to niepopularne. A z Francji jeździ się do Gwinei, Senegalu czy Mali całymi grupami.

Anika Kamińska w Afryce

— W Afryce dotychczas byłaś raz, prawda?
— Tak. Teraz planuję drugi wyjazd na dwa miesiące. Niestety wiąże się to ze sporymi kosztami. Jednak staram się często podróżować. Wcześniej byłam np. w Libii, ale to już z zupełnie innego powodu.

— Prywatnie?
— Pojechałam tam na wykopaliska archeologiczne, z wykształcenia jestem archeologiem.

— Archeolożka grająca na bębnach i tańczący zachodnioafrykański taniec. Nietypowe połączenie!
— Archeologia to moje marzenie z dzieciństwa. Jako dziewczynka wymarzyłam sobie, że chciałabym odkrywać skarby w zatopionych statkach i podwodne miasta. Ale, szczerze, nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że rzeczywiście będę to robić! Potem okazało się, że w Polsce nie ma zbyt dużo pracy dla archeologów podwodnych. Poza tym wiąże się to z pracą naukową, która do pewnego momentu mnie wciągała, ale jednak później moja żywiołowa natura skierowała mnie bardzie ku muzyce. Jeszcze chwilę po studiach wyjeżdżałam na wykopaliska, a później musiałam zdecydować: albo muzyka, albo archeologia. Wybrałam taniec i muzykę. Temu trzeba się poświęcić w całości, żeby robić to dobrze.

— Odnosisz sukcesy! Jesteś od nas, z Olsztyna!
— Tak, jestem rodowitą olsztynianką, choć jeszcze w liceum, 15 lat temu wyjechałam do Warszawy. Ale cały czas mam kontakt z Olsztynem! Bardzo kocham naturę, jeziora w tym mieście i staram się często do niego wracać. I teraz powzięłam sobie za cel, żeby spróbować w Olsztynie zorganizować warsztaty tańca zachodnio-afrykańskiego. Znalazłam osobę, która chce mi w tym pomóc — Magdalenę Faszczę, która prowadzi szkołę tańca Rytm. To bardzo otwarta, fajna osoba! Będziemy razem promować taniec zachodnio-afrykański warsztatami w Olsztynie już 20 stycznia. Na które oczywiście serdecznie zapraszamy!

Anika Kamińska
Z wykształcenia archeolog, pasjonatka podróży, ale przede wszystkim muzyk i tancerka tradycyjnego tańca Afryki Zachodniej. Specjalizuje się w grze na etnicznych instrumentach perkusyjnych z różnych stron świata. Tańca afrykańskiego uczyła się u znakomitych mistrzów afrykańskich baletów i od znanych tancerzy europejskich.

Od kilku lat zajmuje się popularyzacją tradycyjnej muzyki i tańca zachodnioafrykańskiego. Jest współorganizatorem Around The Rhythm Festival, założycielem, muzykiem i tancerką w zespole Moribaya. Gra także flamenco w zespole Madrugada, a także muzykę afrokubańską w projekcie Viaje Al Tambor.

Komentarze (12) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. ZONK #2418678 | 94.254.*.* 15 sty 2018 21:35

    Gratulacje wyboru miejsca.Bambustan wszyscy nacpani jak to u .....nuchow.

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz

  2. Olsztyniak #2418816 | 176.11.*.* 16 sty 2018 07:24

    W Polsce mieszka mało afrykaňczyków. Zaraszam zatem do Francji lub Włoch :D

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. Michael #2418843 | 88.156.*.* 16 sty 2018 08:38

    Artykuł fajny, cały przeczytałem ,ale najlepsze komentarze. Polacy cały czas w formie,ale myślę ,że ta dziewczyna liczyła się z tym ,że tak to będzie wyglądać od naszej strony i jest już na to uodporniona. Patrząc na to z innej strony i obecną sytuację w europie ja się cieszę ,że jesteśmy jacy jesteśmy bo na co dzień patrzymy na siebie wilkiem ,ale gdy przychodzi sytuacja ,że zagraża nam obca kultura to Polak za Polakiem stoi murem i tej cechy nie odbierze nam nikt.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  4. Zuri Aiodele #2419310 | 37.47.*.* 16 sty 2018 18:43

    28 cm wspoczynku . Co się jej dziwicie :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  5. stal one sylwester #2419349 | 217.99.*.* 16 sty 2018 20:00

    czarna stal 30 cm

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

Pokaż wszystkie komentarze (12)