Nadszedł czas pogrzebać kabarety

2017-12-15 12:00:00(ost. akt: 2017-12-15 12:01:41)
Tomasz Kwiatkowski w pubie Ceglana już był. Jego występ z Błażejem Krajewskim obejrzy komplet widzów.

Tomasz Kwiatkowski w pubie Ceglana już był. Jego występ z Błażejem Krajewskim obejrzy komplet widzów.

Autor zdjęcia: Łukasz Ostapowicz

Choć nie każdy jeszcze wie co to jest ten stand up, to przyciąga on coraz większą publiczność. Piątkowy występ Tomasza Kwiatkowskiego i Błażeja Krajewskiego w pubie Ceglana jest już dawno wyprzedany. My rozmawiamy z tym pierwszym.
Która to już twoja wizyta w Mrągowie? Mieszkający w pobliżu Ceglanej mrągowianie donieśli nam, że już tu kiedyś byłeś.
— Jakieś pół roku temu byłem w Mrągowie z występem właśnie w Ceglanej. Dobra, może trochę dalej niż pół roku. Nie umiem chronologii i nie rozumiem upływu czasu. Wiem tylko, że kiedyś już tu byłem i to będzie mój drugi raz. Ale ostatnio nie było nawet blisko wyprzedania biletów.

Tym razem jednak powracasz w roli... no właśnie - gwiazdy wieczoru?
— Jest nas dwóch w planie na ten wieczór. Błażej Krajewski i ja. Nie oszukujmy się, wiem że radze sobie nieźle, ale zdecydowanie ludzie w większości przyjdą na Błażeja.

Twój program na piątek będzie całkiem nowy czy jednak zahaczysz o to, co już tutaj było?
— Będą rzeczy, które już w Mrągowie były, ale będą też zupełnie nowe. W ogóle od ostatniej wizyty u was napisało mi się bardzo dużo żartów.

Sporo występujesz - miewasz jeszcze czas na pisanie nowego programu?
— To jest praca 24/7, czyli 24 godziny przez siedem dni w tygodniu. Nie ma innego wyjścia, niż pisanie. Zawsze się znajdzie chwila. Czy to w drodze, czy w hotelu po występie.

A co z czasem na „bycie gwiazdą”? Albo chociaż na czerpanie korzyści z tzw. życia.
— Bycie gwiazdą? Myślę, że jak pójdzie naprawdę dobrze, to za dziesięć lat moje nazwisko może będzie znaczyło cokolwiek. Teraz nie ma czasu na zabawę w normalne życie. Prowadzę życie w drodze, bez ustanku w sumie. Czasami jest kilka dni przerwy - zazwyczaj wtedy odpoczywam, gram, czytam i raczej się nie kontaktuje z nikim. Jeśli już to tylko z dziewczyną, która rozumie, że potrzebuję tego czasu dla siebie.

Z tego można rozumieć, że jesteś bardzo aktywny. Stand up zajmuje ci tyle czasu czy masz jeszcze pracę, dom, psa, którego trzeba wyprowadzić na smyczy?
— Pracę rzuciłem, dom stałby ciągle pusty, a psa nie miałby kto wyprowadzić. Funkcjonuję w drodze. Nawet teraz, kiedy rozmawiamy czekam na transport na występ.

Przy naszym spotkaniu w maju odniosłem wrażenie, że jesteś takim raptusem. Lepiej ci w drogę nie wchodzić, a już na pewno nie przeszkadzać podczas występu.
— Nie znoszę jak mi ktoś przerywa występ, to prawda. No i mam trochę nie wyparzoną gębę, przez co zebrałem kilka razy „w czapę”.

Ale przez to jesteś charakterystyczny na scenie. No i ta broda...
— No mam tą japę dziwną, to prawda.

A mnie się spodobało to, że jesteś szczery. Często do bólu.
— Osobiście nie przepadam, kiedy ludzie każą mi się czegoś domyślać, więc sam też nie pozostawiam miejsca na domysły.

Nie uważasz, że szczerość na scenie to jest w ogóle domena stand upu?
— Myślę, że tak powinno być. Na scenę wychodzi Tomasz Kwiatkowski. Nikt inny. Nie przepadam za kryciem się za jakąś postacią.

Czyli w kabarecie nie mógłbyś grać? Tam czasami dzieją się różne scenki, często nawet w przebraniach.
— Bardzo dawno temu grałem w szkolnych kabaretach i przedstawieniach. W Polsce chyba większość z nas gdzieś tam liznęła kabaretu. Czy to na zajęciach, czy chwilowej fascynacji. Ale to już zamierzchłe czas. Nadszedł moment żeby pogrzebać kabarety żywcem.

A to możliwe - ostatnio w Reszlu Abelard Giza grał dwa razy jednego wieczora i obydwa występy były wyprzedane co do krzesła. Teraz w Mrągowie na wasz występ też już chyba nie ma biletów.
— Rzeczywiście, podobnie jest w innych miastach na naszej trasie. Tak jak jednak powiedziałem, wiem że faktorem przyciągającym uwagę jest raczej Błażej.

Skąd takie zainteresowanie stand upem?
— Chyba głównie chodzi o to, że to jest po prostu zabawne i coraz więcej osob dostrzega wyższość stand-upu nad innymi formami komediowymi. Chociaż oczywiście i w tej dziedzinie czeka nas jeszcze bardzo dużo pracy, bo wszyscy się poruszamy nadal trochę po omacku.

To chyba dobry moment na pytanie o twoje inspiracje. Masz jakiegoś swojego guru?
— Nie mam. Podziwiam parę osób, ich warsztat i poczucie humoru, ale nie mam „guru”. Ja w ogóle nie mam autorytetów.

Mówisz jednak, że kogoś podziwiasz. To już coś.
— Ale bardziej w sensie, że jakoś szczególnie doceniam. Bardzo lubię a nie, że stawiam na piedestale.

To tak bez zdradzania szczegółów powiedz co wydarzy się w piątek w Ceglanej?
— Rozpiernicz zrobimy (śmiech).

Twoje zdanie o Błażeju? To nie jest chyba wasz pierwszy wspólny występ...
— Występujemy razem, ale nie wspólnie. Każdy zaprezentuje swój własny program. Cóż mogę rzec - prześmieszny człowiek i jeden z topowych obecnie graczy, Nie bez powodu.

rozmawiał Marek Szymański

Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. kruk #2398571 | 83.3.*.* 15 gru 2017 12:58

    Tytuł trochę nie fortunny Kto ma kogo pogrzebać. Czy poezja śpiewana wyprze np.bluesa Oby nie ;)) Bo co ma jedno do drugiego ?

    odpowiedz na ten komentarz