Nie kupisz już wódki nocą? Rząd chce zadbać o naszą trzeźwość [FILM]

2017-11-09 19:22:37(ost. akt: 2017-11-09 14:05:14)
Nie kupisz wódki nocą? Być może będzie tak od stycznia. Rząd chce zadbać o naszą trzeźwość i zamierza ograniczyć handel alkoholem między 22 a 6 rano. Nowelizacja ustawy o wychowaniu w trzeźwości właśnie trafiła do Sejmu. Być może znikną nocne sklepy...
Polacy w PRL-u nie wylewali za kołnierz. Za nic mieli zakaz sprzedaży alkoholu w sklepach do godz. 13. Ludzie wtedy zaczęli pić jeszcze więcej, popisując się wyobraźnią w omijaniu przepisów. Dzisiaj też sobie nie żałujemy.

Statystycznie dorosły wypija butelkę wódki na tydzień, a młodzież jeszcze więcej. Obszerny raport OECD i Komisji Europejskiej nie pozostawia na nas suchej nitki. Znajdujemy się w niechlubnej europejskiej czołówce. A za chwilę grudzień: czas firmowych śledzików, studenckich jasełek i innych okazji do picia za społecznym przyzwoleniem. Być może to ostatnie „takie święta”. Bo od stycznia mogą pojawić się ograniczenia w sprzedaży trunków nocą.

— W naszym sklepie w nocy wcale nie jest niebezpiecznie. Przychodzą, kupują i wychodzą. Nie rozumiem, dlaczego miałby pojawić się zakaz sprzedaży nocnej — twierdzi pracownik całodobowego sklepu z alkoholem na olsztyńskim Zatorzu. — Ludzie i tak będą pić. Jak nie będzie sklepów, będą chodzić do „babci”. Ta wyciągnie spod łóżka flaszkę i tyle będzie z walki z alkoholizmem. Ale ból jest taki, że utarg będzie mniejszy.

— Ja w nocy nie kupuję alkoholu! Tylko w dzień czasami jakieś małe piwo — przyznaje Jadwiga Brzostowska, emerytka. — Ale może to i dobrze, że sklepy będą pozamykane nocą. Będą mniej pili… Chociaż, jak znam życie, i tak będą pili.
— Jeśli nie do sklepu, to na meliny będą chodzić — dodaje pan Roman z Zatorza. — Bo jak Polak chce się napić, to znajdzie wyjście z sytuacji.

— Wszyscy stracą na tym pomyśle. Po pierwsze sklepy, bo nie zarobią, a po drugie państwo, bo po godz. 22 jest największy popyt na alkohol, więc i jest zarobek z akcyzy — zauważa Marcin Grabowski, uczeń. — A po trzecie my, młodzi ludzie, nie będziemy mieli gdzie kupić. Nieraz słyszało się o instytucji babci. Pewnie wróci do łask.

— Jak zabrakło, zawsze leciało się do sklepu i nie było problemu — dodaje Jakub Samsel, uczeń. — Jesteśmy na nie!
— A ja jestem abstynentem, więc mi obojętnie, czy w nocy będzie zakaz — przyznaje Piotr Krzywojski. — Większość jest przerażona, ja na szczęście mogę spać spokojnie.

— Przy takich sklepach pijaki się kręcą i potem widzę potłuczone butelki po piwie w okolicy. W dzień takie rzeczy się nie dzieją — podkreśla Jagoda Łęczycka, emerytka. — Jak wiadomo, że przyjdą goście, alkohol można kupić w dzień. Po nocach nie trzeba chodzić…

Jak widać, zdania są podzielone. A i rząd uchyla prawną furtkę. Jak wynika z projektu, zakaz sprzedaży w nocy będzie zależał od decyzji samorządu, czyli gospodarza terenu, na którym funkcjonują sklepy z alkoholem. Samorządy będą mogły wprowadzić nocną prohibicję na swoim terenie lub nie. Obecne przepisy dają już możliwość regulowania sprzedaży alkoholu poprzez wyznaczanie odległości sklepów z alkoholem od miejsc chronionych — na przykład od szkół, a także regulowanie ich liczby w gminie.

A skąd pomysł na zakaz sprzedaży alkoholu nocą? Sugerują to, zdaniem posłów, statystyki. Według nich Polska należy do liderów pod względem liczby placówek handlowych oferujących alkohol. Szacuje się, że mamy jeden sklep na 300 mieszkańców, czyli czterokrotnie więcej niż sugerują to normy Światowej Organizacji Zdrowia.

— I dlatego to jest dobry pomysł. Jednak celem nowelizacji ustawy jest nie to, żebyśmy przestali pić. Chodzi o ograniczenie dostępności alkoholu — przyznaje Błażej Gawroński, dyrektor Miejskiego Zespołu Profilaktyki i Terapii Uzależnień w Olsztynie. — Wiem od policji, że przy sklepach sprzedających alkohol w nocy jest wiele zagrożeń bezpieczeństwa publicznego. A po zmianach, normalny człowiek, gdy będzie chciał kupić alkohol w nocy i zastanie zamknięty sklep, nie będzie się fatygował i szukał kolejnego w innej okolicy. Machnie ręką i wróci do domu. Alkohol nie będzie produktem pierwszej potrzeby. Ci jednak, którzy będą chcieli się napić, niestety pójdą dalej…



A może nie pójdą, bo znajdą bliżej „melinę”? Bo jeśli ograniczy się handel, rozwinie się szara strefa. Tworzenie takich przepisów może być ukłonem w stronę przemytników i melin. „Babcie” znowu będą miały wzięcie. Błażej Gawroński jednak widzi to inaczej.

— Polacy potrafią kombinować, ale meliny powstawały w latach, kiedy policja sobie nie radziła — dodaje dyrektor MZPiTU. — W tej chwili „babciom” nie będzie się chciało nastawiać karku na przestępstwa karno-skarbowe. Nawet nie wiadomo, czy będzie im się opłacał taki interes, skoro będzie można znaleźć legalny sklep w innej okolicy. Pytanie tylko, co z tym zrobią nasi radni i prezydent.

— Nikt nie zna tak swoich ulic jak samorząd — przyznaje Halina Ciunel, przewodnicząca Rady Miasta Olsztyna. — Przykład? Prezydent Sopotu ograniczył już punkty sprzedaży alkoholu na „Monciaku”, co przyniosło pozytywne skutki. W Olsztynie jednak nie widzę takiej potrzeby. Z zasady jestem przeciwna wprowadzaniu takich zmian. Czasy prohibicji już dawno minęły i wiadomo, jak to się skończyło. Nikt nie ma wątpliwości, że w takiej sytuacji wszystkie zakazy są do pokonania.
ar

Komentarze (58) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Aniolek #2370960 | 213.241.*.* 10 lis 2017 08:12

    Jestem za. Bez sensu jest to że alkohol można kupić nawet na stacji benzynowej. Poza tym przez 5 lat mieszkałem przy sklepie całodobowym na podgrodziu i zawsze będę przeciwny takim rozwiązaniom. Po 22 zbierają się tam "niedobitki" któzy piją do rana i wielokrotnie uszkadzali nam samochody na parkingu, krzyczeli, bili się i wymiotowali na chodnik.

    Ocena komentarza: warty uwagi (35) odpowiedz na ten komentarz

  2. lucek #2370944 | 82.214.*.* 10 lis 2017 07:39

    A czy Pani Ciunel zna naprawdę olsztyńskie ulice? Proponuję wybrać się latem w okolice żabek zlokalizowanych w budynkach mieszkalnych i otwartych do 23. Albo jeszcze lepiej niech ktoś otworzy tej pani żabkę pod oknem. Ciekawe czy szybko nie zmieni zdania. Obecnie nie ma problemu z podażą alkoholu i nic nie stoi na przeszkodzie, żeby mieć jego zapas w domu. Naprawdę nie ma potrzeby kupowania alkoholu po 22 i później stania pod oknami i darcia ryja. Wiem jest jeszcze możliwość odebrania koncesji na sprzedaż alkoholu w przypadku zakłócania porządku pod takim sklepem, ale m.Olsztyn jakoś się nie kwapi do odbierania koncesji mimo podstaw, bo z tego płynie kasa do budżetu.

    Ocena komentarza: warty uwagi (35) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. ubek #2370979 | 88.156.*.* 10 lis 2017 08:45

      " meliny powstawały w latach, kiedy policja sobie nie radziła",tak jakby teraz sobie radziła! Dwa radziwowozy na całe miasto w nocy,bydło robi co chce,ldzie nawet nie dzwonią,bo zanim policja przyjedzie,to już jest po wszystkim!

      Ocena komentarza: warty uwagi (34) odpowiedz na ten komentarz

    2. Świetny pomysł #2370800 | 188.146.*.* 9 lis 2017 21:00

      Nocne sklepy z gorzalką wieczorami zmieniają się w punkty towarzyskie meneli.

      Ocena komentarza: warty uwagi (34) odpowiedz na ten komentarz

    3. starfucker #2370922 | 94.254.*.* 10 lis 2017 05:37

      Widać jaka mentalność naszego narodu, wystarczy napisać, że w nocy wódy nie kupią i już po melinach by latali. Zapijaczony naród.

      Ocena komentarza: warty uwagi (33) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

      Pokaż wszystkie komentarze (58)