Ludzie za język ginęli, a nam się dziś nie chce poprawnie pisać

2017-06-21 08:10:00(ost. akt: 2017-06-26 09:43:45)
Renata Rozbicka

Olsztyn- UWM Wydział Humanistyczny - Renata Rozbicka - prodziekan

Renata Rozbicka Olsztyn- UWM Wydział Humanistyczny - Renata Rozbicka - prodziekan

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Czy z naszym językiem jest coraz gorzej? Po co osobom skupionym na dyscyplinach ścisłych studia humanistyczne? Jaka jest współczesna kondycja językowa Polaków? Z dr Renatą Rozbicką, prodziekan Wydziału Humanistycznego UWM, rozmawia Agnieszka Porowska
— Jest pani jedną z ambasadorek akcji „Lubię polski”. Co panią skłoniło do przyjęcia tej roli?
— Jestem humanistą i przedstawicielką Wydziału Humanistycznego, który jest najbardziej predysponowany do tego, by promować język ojczysty. A z poprawnością językową mamy dziś sporo problemów. Zwłaszcza użytkownicy nowych mediów często posługują się językiem niepoprawnym, popełniają masę błędów. Uważają, że to jest w porządku, że tak należy.
Dlatego trzeba promować dbałość o język ojczysty. Jest on przecież częścią naszej tożsamości. Bez dbałości o poprawność językową nasza kultura będzie zdecydowanie uboższa.
W tej akcji ważne jest również to, że promujemy poprawność językową, biorąc pod uwagę potrzeby naszych studentów, którzy mają problemy np. z dłuższymi wypowiedziami, z pisaniem prac zaliczeniowych i dyplomowych. Mam jednak nadzieję, że ta akcja zainteresuje wszystkie grupy wiekowe i przekona, by na co dzień przykładać uwagę do tego, jak piszemy i jak mówimy.

— A mówimy coraz gorzej. Dlaczego?
— Wpływ na to ma internet i telefonia komórkowa. Używamy sms-ów i innych komunikatorów. Posługujemy się skrótami. Wielu ludziom po prostu nie chce się formułować poprawnie zdań, nie chce się zapisywać całych wyrazów. Skróty funkcjonujące w przestrzeni medialnej, w mowie pisanej przechodzą do języka potocznego.

— Jesteśmy bardzo zaganiani...
— Tak, ale szybki komunikat możemy budować, posługując się pełnym wyrazem i pełnym zdaniem. Dzisiaj mamy narzędzia, które intuicyjnie podpowiadają nam jakiś wyraz, który możemy wprowadzić. Myślę, że pośpiech nie jest przeszkodą.

My również promujemy tę naszą wspólną akcją za pomocą nowych mediów. Mamy nadzieję, że uda nam się dotrzeć do użytkowników nowej przestrzeni medialnej, że uda się ich zachęcić do tego, aby starali się pisać poprawnie. Nawet dla ich własnego dobra, żeby później łatwiej było im w pracy i podczas pisania różnych prac i pism urzędowych. To same korzyści.

— Uniwersytet Warmińsko-Mazurski promuję teraz ideę kierunku humanistycznego jako drugiego kierunku. Wybieramy kierunek techniczny, a jednocześnie studiujemy np. polonistykę. Po co inżynierowi poprawny polski? Nie wystarczy, że zbuduje most?
— Na Wydziale Humanistycznym kładziemy duży nacisk na kompetencje miękkie, czyli współpracę w grupie, zdolności oratorskie, organizacyjne i oczywiście językowe.

Dziś powstają bardzo różne zawody, które łączą wiedzę humanistyczną z wiedzą ścisłą. Umiejętności miękkie są niezwykle potrzebne. Np. taki specjalista od reklamy... On musi znać nie tylko swój produkt i rynek pod względem ekonomicznym, ale również poprawnie posługiwać się językiem polskim. Poza tym w każdym zawodzie jest potrzeba wypełniania lub przygotowywania jakiejś dokumentacji. Całe życie musimy składać podania, które są kierowane do urzędników. I wtedy jakąś formę należy zachować.

Ludzie zapominają, że nasz język jest naszą wizytówką. Urzędnik na podstawie tego, co dostanie do rąk, tworzy sobie na nasz temat jakiś obraz. Może nas zignorować, może przyspieszyć sprawę właśnie dzięki temu, jak nas za pośrednictwem naszego języka odbierze.

— Wydział Humanistyczny prowadzi teraz 13 kierunków i wciąż się rozwija. Czy od przyszłego roku akademickiego możemy liczyć na co nowego?
— Ciekawą alternatywą dla neofilologii może być lingwistyka w biznesie. Kierunek, który będzie kształcił nie tylko w obszarze nauk ekonomicznych, ale również bardzo duży nacisk będzie kładł na język angielski oraz niemiecki i rosyjski, w zależności od wyboru grupy.

Mamy też nowy kierunek, który jest dedykowany osobom rosyjskojęzycznym: komunikacja międzykulturowa w Europie. Biorąc pod uwagę liczbę kierunków i specjalistów, których mamy na Wydziale Humanistycznym, to grzech nie włączyć się w tego typu akcję. Będzie to z pożytkiem dla nas i całego społeczeństwa.
Musimy kultywować naszą tożsamość, pamiętać o tradycji i historii, pamiętać o języku ojczystym. W czasie zaborów ludzie za to oddawali życie, a nam się nie chce dbać o język. Kaleczymy go, nie patrząc na to, jak wielką wartość ze sobą niesie.

— Sądzi pani, że anglicyzmy zaleją język polski?
— Jest spore niebezpieczeństwo. „OK” stało się wyrazem tak naturalnym, że nawet przez myśl niektórym nie przejdzie, że to naleciałość. Należy więc robić wszystko, żeby język angielski nie zdominował języka polskiego. Są oczywiście nieliczne wyjątki, np. dla słowa weekend nie znajdziemy polskiego odpowiednika. Ale większość słów je ma.

Mieszkamy w globalnej wiosce, mamy jeden wspólny, wszechobecny internet, więc tym bardziej musimy się czymś wyróżniać. Musimy mieć jakieś cechy, które będą pokazywały, że jesteśmy Polakami.

Cieszy, że język angielski zna coraz więcej osób, że młodzież już się nim swobodnie posługuje, ale muszą być jakieś elementy, które powodują, że społeczeństwa różnią się między sobą, chociażby językiem właśnie.

— Rozmawiałyśmy o codziennym języku zwykłych ludzi. A czy język mediów jeszcze trzyma poziom?
— Zajmuje się prasą i mam trochę pretensji do dziennikarzy. Zaczynają niebezpiecznie zbliżać się do języka potocznego. Najgorszym problemem jest wulgaryzacja języka mediów. Widać to zwłaszcza w telewizji. I to czasie, gdy dzieci, młodzież mają swobodny dostęp do telewizora. Przekleństwa wpisały się do programów codziennych. Nawet w telewizji śniadaniowej padają słowa wulgarne.

— Po co?
— Żeby zwrócić uwagę, wzmocnić przekaz. Bo to przecież nic nie wnosi do merytorycznej sfery informacji.
W języku prasy też mamy już sporo uproszczeń. Dziennikarze nie doczytują pewnych rzeczy, nie mają pełnej informacji lub błędnie pewne rzeczy interpretują. Czasem nieprecyzyjnie się wyrażają, co powoduje, że odbiorca może odebrać przekaz w różny sposób. A informacja powinna być jasna i dobitna. Każdy powinien wiedzieć, co dziennikarz ma na myśli.

— Język cały czas ewoluuje...
— Gdybyśmy przejrzeli prasę z początku XX wieku, to język wyglądał trochę inaczej. Inna była pisownia. Trudno mówić o poprawności językowej, jeśli chodzi o tamte czasy, bo nie było jasno sformułowanych reguł, które by ją regulowały.
Mimo to z językiem było trochę lepiej. Nie było jeszcze zjawiska tabloidyzacji mediów. Dbałość o przekaz, o treści publikowane w mediach była zdecydowanie większa. Sytuacja zmieniła się, kiedy pojawił się boom na tabloidy i prasę sensacyjną, która nie przywiązuje wagi do tego, jak komunikat jest zbudowany. Komunikat ma się odwoływać nie do intelektu, a do emocji. Język w jakiś sposób dostosował jest też do odbiorcy, przestał być dla elit.

Ma to swoje dobre i złe strony. Złe są takie, że dziennikarze przestali się silić na używanie zwrotów zaczerpniętych z języka literackiego, a poszli w kierunku prostego słownictwa. Po to, żeby osoba niewykształcona mogła również te treści zgłębić i szybko je sobie przyswoić.

— Są słowa, których pani nie znosi?
— Nara, siema... Zniknęło cześć i dzień dobry. Nadużywane jest słowo „witam”. Jeśli zwracamy się do kogoś oficjalnie, nie powinniśmy zaczynać takiej korespondencji od „witam”. Ono wnosi brak dystansu i szacunku. Pewnego rodzaju nonszalancję i spoufalenie. W relacjach między studentem a profesorem też możemy usłyszeć „OK” zamiast „tak”, „dobrze”, „zrozumiałem”.

— Jak poprawiać sprawność językową?
— Czytać! Czytanie powoduje, że w naszym umyśle pewne sformułowania się zapisują. Zapamiętujemy też pisownię pewnych wyrazów. Jeśli dużo czytamy, łatwiej będzie nam poprawnie mówić i pisać.

— A co czytać?
— Cały kanon literatury klasycznej. Te podręczniki, które rekomendują nauczyciele w szkołach w połączeniu z lekturami. Książki są nie tylko po to, aby przenosić się do dawnych epok i badać, jak wtedy ludzie żyli. Z książek nie tylko uczymy się historii, ale również czerpiemy wiedzę o języku.

— Jak uchronić dzieci przed zalewem internetowej nowomowy? Ograniczyć dostęp do nowych mediów?
— Nie uchronimy dzieci od korzystania z różnych urządzeń mobilnych. Zakazując tego, zrobilibyśmy im krzywdę, w jakiś sposób uwstecznili. W końcu komunikatory stały się częścią naszej rzeczywistości.
Trzeba zwracać uwagę na pozytywne cechy nowych mediów. Dają przecież wiele możliwości: dyskusja, wymiana opinii, stały dostęp do informacji. Mogą mieć również cel edukacyjny. Mamy mnóstwo ciekawych gier, które uczą logicznego myślenia, języka ojczystego i języków obcych. Mamy wiele programów komputerowych, które poprzez zabawę kształcą.
Internet i nowe media to dużo pozytywów i tyle samo negatywów. Warto o tym pamiętać. I nie zapomnieć o książkach!

Dr Renata Rozbicka
Pracownik Instytutu Dziennikarstwa i Komunikacji Społecznej UWM. Prodziekan Wydziału Humanistycznego. W kręgu jej zainteresowań badawczych jest analiza przekazu medialnego na podstawie prasy współczesnej oraz wcześniejszej.


Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. cde #2277457 | 178.235.*.* 2 lip 2017 22:00

    A najgorsze to, że uważamy to za prawidłowość a zwrócenie uwagi na nieprawidłowość jest agresją.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz