Odkrywcy języka do piór!

2017-05-19 16:06:34(ost. akt: 2017-05-19 16:08:52)
Tysiąc znaków — dużo czy mało? Tyle ma wynosić objętość tekstu, który będą tworzyć uczestnicy naszej akcji. Żaden wyraz, z wyjątkiem spójników i przyimków, nie może się powtarzać. Ruszamy z kampanią „Lubię polski”.
Można stworzyć liczący tysiąc znaków tekst, nie używając powtórzeń? "Gazeta Olsztyńska" i Fundacja Instytut Badań i Edukacji Społecznej sprawdzą to w praktyce. Do udziału w zabawie zapraszamy uczniów klas V, VI i VII szkół podstawowych, a także klasy II i III gimnazjum. Zadanie? Stworzenie właśnie liczącego tysiąc znaków tekstu, czyli około pół strony znormalizowanego maszynopisu. Ale jest też utrudnienie. Żaden wyraz, z wyjątkiem spójników i przyimków, nie może się powtarzać.

Według prof. Zbigniewa Chojnowskiego, literaturoznawcy, nie będzie to proste, choć możliwe do zrobienia:
— Kiedy wypowiadamy się na co dzień, na ogół dzieje się to z udziałem powtórzonych form. W wypowiedzi pisemnej jest łatwiej, bo można do niej wrócić i ją poprawić, ale nadal jest to wyzwanie — mówi. — Jeżeli jednak weźmiemy pod uwagę, że nasz język jest bogaty, a Polacy pomysłowi, można przypuścić, że nie jest to zadanie niewykonalne.

Powierzamy je uczniom szkół podstawowych i gimnazjów, bo... — ...mają w sobie mechanizm wynalazcy, odkrywcy języka, żyją w świecie tropienia słów — komentuje Mariusz Sieniewicz, prozaik i felietonista. Dlatego oprócz sięgania po "Słownik Synonimów", można też wykorzystać własną kreatywność.
Wszystkie teksty, które spełnią kryteria, zostaną opublikowane na naszej stronie internetowej. Najlepsze także w drukowanym wydaniu "Gazety Olsztyńskiej" i "Dziennika Elbląskiego". Najaktywniejsze szkoły zostaną dodatkowo wyróżnione tytułem ambasadora kampanii „Lubię polski”.
O czym pisać? Oczywiście o języku i literaturze. Na przykład o tym, czy sms może zastąpić rozmowę? Albo czy lubimy komunikować się skrótami: ASAP, YOLO, IMO, BTW? Jak języki obce wpływają na polszczyznę, a jak zmienia ją Facebook, Twitter, Snapchat? A może sięgniemy po dawny język polski, wyrazy, których już nie używamy, po wagusa czy baczmagi? I skoro już mowa o staropolszczyźnie, to koniecznie też po naszą małoojczyźnianą, warmijską godkę. Piszmy, jak poszerzać zasób słów. Piszmy o ulubionych lekturach, bo „czytam, więc jestem”. Piszmy o inspirujących bohaterach literackich, o tym, czy lekcje polskiego są nam potrzebne. Piszmy o tym, co nas w języku złości, co porusza, co inspiruje.

Naszą akcję wspierają prof. Zbigniew Chojnowski z UWM, Mariusz Sieniewicz, pisarz, Irena Telesz-Burczyk, aktorka, i Stefan Brzozowski, wykonawca piosenek literackich.
Muzyk nie kryje, że w jego przypadku fascynacja językiem polskim przyszła późno. To przykład dla tych, którzy nadal uważają, że z polskiego nie będą orłami.

— Nie miałem ulubionej lektury szkolnej. W podstawówce fascynowała mnie energia, która rozpierała mnie od środka, grałem w piłkę, palanta, interesował mnie ruch fizyczny — wspomina. — Świadomość tego, jak wiele można osiągnąć słowami, pojawiła się w szkole średniej. To pani Misiuro pokazała mi, że słowa mogą wyrażać piękne rzeczy, które odczuwałem w środku.

Każdy z nas ma swoje tempo rozwoju. Refleksja, posługiwanie się literaturą pojawia się później, gdy dowiadujemy się, że słowa mogą nas przenieść i w czasie, i w przestrzeni, poprowadzić nas przez zakamarki, w których nigdy się nie znajdziemy. Tego się nie wie na początku. Najpierw poznaje się litery, potem składa je w słowa. Dopiero później zaczyna się rozumieć ich sens i zaczyna się tego sensu wypatrywać — mówi muzyk. I dodaje: — Język to melodia.
Mariusz Sieniewicz twierdzi, że napisanie tysiąca znaków bez powtórzeń nie byłoby dla niego trudne. A dla nastolatków?
— Żyjemy w świecie pewnych uproszczeń komunikacyjnych, płaskiego języka, komunikujemy się gotowymi frazami. Na pewno tego typu ćwiczenie jest dużym wyzwaniem, ale to pozwala odkrywać, przypominać sobie słowa — przekonuje.
Na teksty czekamy w siedzibie redakcji przy ul. Partyzantów 28. Przyłączać się można indywidualnie lub za pośrednictwem swoich szkół. Można też przesyłać je drogą elektroniczną na adres: fundacja@fundacja-ibies.org lub h.lozowska@gazetaolsztynska.pl.

HANNA ŁOZOWSKA


Komentarze (6) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. .... #2257543 | 81.190.*.* 1 cze 2017 14:46

    Zabrakło jednego: do kiedy trwa konkurs?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Kebiz #2256582 | 88.156.*.* 31 maj 2017 12:07

    Cenna i godna corocznej kontynuacji inicjatywa. Niestety ręce i majtki opadają, kiedy trzeba czytać te idiotyczne komentarze pokrzywdzonych umysłowo półidiotów.

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. czytelnik #2251682 | 83.6.*.* 24 maj 2017 13:50

      ben jak ty nazywasz Stefana Brzozowskiego alimenciarzem to z pewnością go z kimś mylisz :)

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    2. ben #2249874 | 31.6.*.* 22 maj 2017 08:01

      Kopernik wybałuszył oczy ze zdziwienia. Pomyślał, że alimenciarz się do niego dosiadł.

      Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

    3. stachu65 #2248748 | 88.156.*.* 19 maj 2017 17:56

      Panie Stefanie! Na Boga ! Niech Pan zapuści dłuższego wąsa albo większą brodę bo ktoś o słabszych nerwach pewnikiem pomyli Pana z tym,tym i nieumyślnie dokona na Panu aktu odreagowania. Ja sam jakiś czas temu chciałem wyskoczyć z auta, ale było to na Nagórkach i się w porę jornołem,że to Pan.

      Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (6)