Mają za mało czasu na zjedzenie obiadu

2017-01-28 08:07:00(ost. akt: 2017-01-27 15:32:52)
Małgorzata Nagórska: Mamy dwie przerwy obiadowe, każda po 20 minut. Małe dzieci jedzą w innych godzinach niż starsze. Wydaje mi się, że tyle czasu wszystkim wystarczy

Małgorzata Nagórska: Mamy dwie przerwy obiadowe, każda po 20 minut. Małe dzieci jedzą w innych godzinach niż starsze. Wydaje mi się, że tyle czasu wszystkim wystarczy

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Wystarczą krótkie rozmowy z dziećmi, by wiedzieć, ile wyrabia się na długiej przerwie ze zjedzeniem obiadu. Zauważył to Bank Żywności i prosi dyrektorów szkół: wydłużcie przerwy. Dzieci pomysłowi przyklaskują, nauczyciele kręcą nosami.
Kinga, uczennica Szkoły Podstawowej nr 30 w Olsztynie: — W szkole jem tylko drugie danie. Najczęściej zjadam kotlety i ziemniaki, a surówki już nie zdążę. Zuzia: — Ja też. Czasami nie ma miejsca, bo jak na stołówce jest dużo dzieci, to wszystkie są zajęte. A jeszcze trzeba stać w kolejce. Niektóre dzieci wręcz proszą, żeby nie nakładać im surówek. Panie z kuchni są jednak nieugięte i nakładają wszystkim. — Niektóre są dobre, inne nie — ocenia Mateusz.

Dzieci jak jeden mąż przyklaskują pomysłowi wydłużenia długiej przerwy. Przekonują, że wtedy będą zjadały wszystko, co mają na talerzach (no, chyba że nie będzie im smakowało). Inne spojrzenie na tę kwestię mają dorośli. — Dzieci traktują obiad trochę jak spotkanie towarzyskie. Pogadanki wygrywają z jedzeniem, bo skupiają się na rozmowach. Sama nie miałabym nic przeciwko wydłużeniu przerwy, ale oznaczałoby to poszerzenie siatki godzin i wydłużenie czasu pracy. A już teraz w naszej szkole są dwie zmiany — mówi Urszula Bandoch, nauczycielka świetlicy. — Na pewno wydłużenie przerwy poprawiłoby komfort jedzenia. Obiad jest oczywiście bardzo ważny, ale praca do późnych godzin też nie jest korzystna, zwłaszcza dla najmłodszych uczniów.

Szefowa szkolnej kuchni Małgorzata Nagórska dzieci jedzące obiady obserwuje codziennie. Każdego dnia razem z koleżankami wydają 650 obiadów. — Dzieci lubią głównie mięska, a z surówek przede wszystkim buraczki. Mają małą wiedzę na temat warzyw. Są takie, które kalafiora mylą z brokułem — mówi Nagórska.
W szkolnej kuchni do słodzenia są tylko cukier trzcinowy albo miód, a do wykorzystania dziennie ani grama ponad kilogram soli. — Wszystko jest delikatne, warzywa najczęściej gotowane na parze. Używamy dużo ziół i sól morską. Kiedyś po zmianie przepisów dzieci przynosiły ze sobą z domów sól i pieprz, bo my nie mogłyśmy doprawiać tak, jak lubią. Ale już się przyzwyczaiły — mówi szefowa kuchni.

Jej zdaniem nie ma potrzeby wydłużać przerw, żeby dzieci zdążały ze zjedzeniem obiadu. — Mamy dwie przerwy obiadowe, każda po 20 minut. Obiady wydajemy od godz. 11 do 14.40. Małe dzieci mają w innych godzinach dzwonki niż starsze, więc nie spotykają się na stołówce. Wydaje mi się, że to wystarczy — uważa Nagórska.

Są jednak takie szkoły, w których problem widzą przedstawiciele Banków Żywności. — Nie wszystkie, bo nie we wszystkich dzieci się nie wyrabiają ze zjedzeniem. Jeśli jednak gdzieś jest tak, że na obiady zgłasza się 150 uczniów i stoją w kolejce, to oczywiście dwudziestominutowa przerwa jest dla wielu za krótka — mówi Marek Borowski, prezes olsztyńskiego Banku Żywności. — Przedstawimy dyrektorom szkół swoją analizę i poprosimy o sprawdzenie, czy w ich szkołach dzieci mają wystarczająco dużo czasu. Chodzi przede wszystkim o to, aby dzieci nie chodziły głodne. Ale nie tylko. Ważne jest też, aby jedzenie się nie marnowało. Od dawna wiadomo, że każdy z nas powinien zjadać pięć posiłków dziennie. Porządne zjedzenie obiadu w szkole jest ważne i jest elementem tego, co do tej pory nazywaliśmy walką z niedożywieniem dzieci. Teraz mówimy o strategii racjonalnego żywienia.

Spotkania w szkołach mają się niedługo rozpocząć.

Małgorzata Kundzicz
m.kundzicz@gazetaolsztynska.pl

Komentarze (23) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Oczywiście, że przerwy są za krótkie #2169610 | 176.221.*.* 28 sty 2017 08:31

    Sam pamiętam jeszcze ze szkoły, że nauyczyciele potrafili wydłużać zajęcia, a do tego dochodziły kolejki. Poza tym jedzenie w pośpiechu jest niezdrowe. Skoro nauczyciele się tłumaczą, że pracują na dwie zmiany to trzeba zwiększyć ilość szkół i nauczycieli. Nie może się to wszystko odbywać kosztem dziecka.

    Ocena komentarza: warty uwagi (12) odpowiedz na ten komentarz

  2. ol #2169639 | 176.221.*.* 28 sty 2017 09:21

    nauczycielom wiecznie coś przeszkadza. wystarczyłoby aby przerwa trwała 10 minut dłużej....

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz

  3. Żaba #2169641 | 83.110.*.* 28 sty 2017 09:25

    20 minut to nie tylko jedzie ale i zejście na stołówkę, stanie w kolejce po obiad i pójście do klasy...czyli na sam obiad ok 10 min. Dzieci, które są w świetlicy powinny wykorzystać ten czas i jeść w trakcie świetlicy jak inne dzieci idą na lekcję to one powinny schodzić na obiad...no ale dla nauczycieli to nie do ogarnięcia temat.

    Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz

  4. Wlazam #2169657 | 195.136.*.* 28 sty 2017 10:13

    Jak zwykle najważniejsze jest belfer bo długo pracują, to skrócić lekcję o 5 min. albo zrezygnować z kilku przedmiotów, w praktyce to i tak szkoła słabo edukuje bo większość pobiera korepetycje . Zreformować ta naprawdę a nie same szyldy. Wybrać kilka przedmiotów przewodniczący, a pozostałe wybiera uczeń zgodnie ze zdolnościami lub zamiłowaniami.

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

  5. mega #2169666 | 81.190.*.* 28 sty 2017 10:26

    Szkoła przyjęła w większym stopniu rolę dożywiania; obiady, owoce, jogurty, herbata, mleko, śniadanie. Jak w takiej sytuacji uczeń będzie myślał o nauce?

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    Pokaż wszystkie komentarze (23)