Odstrzał żubrów pod kontrolą. Król puszczy na razie jest bezpieczny

2017-01-11 09:10:43(ost. akt: 2017-01-11 10:03:21)
Żubry z Lasów Państwowych

Żubry z Lasów Państwowych

Autor zdjęcia: Krzysztof Onikijuk

Konrad Tomaszewski, dyrektor generalny Lasów Państwowych dwa dni temu zadecydował o sprawdzeniu przypadków eliminacji żubrów w Nadleśnictwie Borki. Kontrola potrwa do końca stycznia. Do tego czasu nadleśnictwo nie będzie sprzedawało praw do odstrzału żubrów.
Przypadki eliminacji żubrów, które zostaną skontrolowane to te, które odbyły się w latach 2012-2016. Powodem decyzji o kontroli jest zamieszanie wywołane przez ekologów i internautów, których oburzył wniosek Nadleśnictwa Borki. Leśnicy zawnioskowali do Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska o zgodę na odstrzał 10 żubrów ze względu na ich zły stan zdrowia. Sprawą natychmiast zainteresowali się ekolodzy, w tym m. in. organizacja Greenpeace.

Po wpływem ich apelów dwa dni temu (9 stycznia) dyrektor generalny Lasów Państwowych, Konrad Tomaszewski zadecydował, że inspekcja lasów sprawdzi wszystkie przypadki eliminacji żubrów w Nadleśnictwie Borki w latach 2012–2016.

Kontrola będzie dotyczyć Nadleśnictwa Borki i potrwa do 31 stycznia. To właśnie do Nadleśnictwa Borki przewożone są zazwyczaj żubry z zamkniętych hodowli, rezerwatów i zagród pokazowych, które zostają uznane za konieczne do wyeliminowania.

– Odstrzał osobników chorych lub zbyt licznych i zbyt słabych, by przyjęło je dane stado, od zawsze był przykrym, lecz niezbędnym elementem strategii programu odtwarzania i ochrony populacji żubra. Ten program odniósł ogromny sukces i dlatego zrobimy wszystko co możliwe, by wyjaśnić wszelkie wątpliwości, jakie mogą go dotyczyć – czytamy na stronie Lasów Państwowych.

W hodowlach nie wykonuje się odstrzałów, z kolei nadleśnictwo ma do tego odpowiednie warunki, czyli takie, które pomagają przeprowadzić odstrzał w sprawny sposób. Wszystkie odstrzały realizowane są za zgodą Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska, przez osoby do tego uprawnione i zgodnie z przepisami. Osoby, które dokonują odstrzału żubrów robią o albo na zlecenie nadleśnictwa albo płacą za to, że mogą to zrobić.

Do końca trwania kontroli nadleśnictwo nie będzie sprzedawało praw do odstrzału żubrów.

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. kojot #2157609 | 81.190.*.* 11 sty 2017 19:31

    Lasy Państwowe to spółka nastawiona na maksymalne zarabianie na lesie, z ochroną przyrody raczej nie ma to nic wspólnego , a jesli już lesnicy coś chronią to tylko nowe szkółki lesne sadzone oczywiscie pod wycinke w przyszłości. W Puszczy Knyszyńskiej ginie zwykle 20 żubrów rocznie spośród , w Puszczy Boreckiej 10 , za samo postrzelenie żubra (byka lub krowy), kiedy ranione zwierzę ucieknie, myśliwi płacą 12 tys. 200 zł. Jeżeli żubr padnie, myśliwy dostaje „Trofeum”, czyli poroże i surową skórę”, za co zapłaci nawet 36 tys. zł więc leśnik zarobi, dlatego należy sciśle kontrolować działania leśników by nie dopuścić do nadużyć, druga sprawa to polowania komercyjne na żubry są bezprawne bo takiego czegoś nie przewiduje żadna ustawa ani prawo łowieckie, ale po tym jak ministrem ochrony środowiska został Szyszko miłośnik polowań dzieje sie coraz gorzej co widać chociażby po masowych wycinkach w lasach i wyciągania pazernych łap do wycinki w Puszczy Białowieskiej i rezerwatach, w niedalekiej przyszłości po lasach zostaną tylko plantacje i młode szkołki leśne za ogrodzeniem.

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  2. ada #2157352 | 212.160.*.* 11 sty 2017 14:22

    Problem z nadleśnictwem Borki jest taki, że leśniczy najpierw zawnioskował o sześć żubrów, które miały wzbogacić jego stado, a po miesiącu wystąpił o odstrzał sześciu zwierząt, bo nie miał dla nich miejsca. I zgodę dostał!!! To po co te zwierzęta brał! Warto też dodać, że koszty takiego odstrzału - a kupowali je myśliwi m. in. z Niemiec i Austrii, to koszt nawet 70 tys. złotych.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  3. gość #2157209 | 80.55.*.* 11 sty 2017 11:26

    Ale szkoda. Nie można było przetransportować w inny rejon?

    odpowiedz na ten komentarz