Oko w oko z wilkiem

2014-12-19 20:16:42(ost. akt: 2014-12-19 20:32:05)

Autor zdjęcia: Krzysztof Mikunda

Z głębi głowy dolatywały do mnie strzępki skojarzeń... sarna, kozioł, nie... to nie wilk, więc co to jest!? Co to za dziwne stworzenie... itd. Pokaźny, szary korpus, charakterystyczne uszy już po sekundzie nie pozwoliły na zachowanie dalszych wątpliwości. WILK!!!
Historia mojego spotkania "oko w oko" z wilkiem w środku Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej. Nie mogłem się spodziewać większego zaskoczenia i większej nagrody za cierpliwość i pasję.

Nie wiem jak zacząć tę historię, ale powinienem chyba wspomnieć, że w czasach licealnych miałem ksywkę LUPUS. Wynikało to z mojej nieokiełznanej i w niejednej opinii chorobliwej fascynacji wilkami. Jako dziecko obciążone nerwicą natręctw i umiarkowanym talentem malarskim, rysowałem wilki dosłownie wszędzie. Okładki zeszytów i same zeszyty, poza rachityczną zawartością merytoryczną zabazgrane były postaciami wilków w najdziwniejszych pozach. To samo dotyczyło moich ubrań i akcesoriów, czyli popularnej wówczas torby po masce przeciwgazowej.

Moją wyobraźnię podsycały czytane wielokrotnie książki Londona i Curwooda. Nie wiem, czy marzyłem o czymś bardziej niż o spotkaniu wilka w jego naturalnym środowisku. Przez lata moich leśnych podróży to marzenie przechodziło do coraz bardziej nierealnych, aż ok. 15 lat temu miałem okazję spotkać zimą dwa wilki. Niestety, nie miałem przy sobie aparatu fotograficznego. Z braku materiału światłoczułego widok został wypalony w korze mózgowej na trwałe.

W liceum zagryzionej przez wilki sarnie odciąłem ucho i wysuszone długo nosiłem jako amulet :) Wiem, zabawne i naiwne, ale tak było. Wyrastałem w świecie marzeń i wyobrażeń. Zresztą, jak się domyślacie, dzisiejsza moja pasja nie jest bezprzyczynowa.

Po tym przydługim wstępie przenosimy się do Puszczy Napiwodzko-Ramuckiej, czyli lasów, które ukochałem lata temu i pozostanę wierny tej miłości do końca życia. Jest niedziela, szósta rano. Jestem już po ok. 5-6 kilometrach podchodu.

Postanawiam w pewnym miejscu, w niewytłumaczalny sposób pozostać na dłużej, tym bardziej, że odpuściłem sobie jelenie, którym pozwoliłem spokojnie odejść, bez próby ich fotografowania. Dziwne, bo nigdy tak nie robię.

Nie wiem, co mnie tak przykuło do tego miejsca, ponieważ za plecami miałem ogrodzenie szkółki leśnej, więc okoliczność pozornie taka sobie. Jednak to, co widziałem przed sobą, to najprawdziwszy obraz puszczański. Starodrzew mieszany z podmokłym gruntem, paprociami i sporą ilością krzewiny.

Dwieście metrów po prawej stronie, rozciąga się niezwykłej urody śródleśna polana. W miejscu gdzie się zatrzymałem były wyraźne ślady dziczych kąpieli błotnych. Wszedłem 50 metrów w głąb boru. Zrobiło się ciemniej. Zobaczyłem... stworzenie, chyba tak to nazwę, bowiem mimo tego, że natychmiast pomyślałem, że to wilk, to jednak mój umysł podpowiadał mi, że to niemożliwe.

Z głębi głowy dolatywały do mnie strzępki skojarzeń... sarna, kozioł, nie... to nie wilk, więc co to jest!? Co to za dziwne stworzenie... itd. Pokaźny, szary korpus, charakterystyczne uszy już po sekundzie nie pozwoliły na zachowanie dalszych wątpliwości. WILK!!! Sposób Jego poruszania się, niebywale lekki trucht, absolutna cisza jaka temu towarzyszy... Piękne doznanie!

W 2013 roku olsztyńscy leśnicy liczyli wilki. Liczenie wilków objęło prawie 400 tys. hektarów lasu. W dwudniowej akcji wzięło udział 358 leśników podzielonych na 135 grup terenowych. W poszukiwaniu wilczych śladów przebyli oni leśnymi duktami ponad 11 tys. kilometrów.


Okazało się, że w Puszczy Piskiej i Lasach Napiwodzko-Ramuckich, a także w przylegających do nich kompleksach leśnych żyje około 150 wilków.

150 wilków:

Musiałem bardzo gorączkowo rozstrzygnąć, co zrobić, by udało się Go sfotografować. Na ten moment ani odległość, ani roślinność nie pozwalały na jakiekolwiek zdjęcie.

Uznałem, że idzie tropem widzianych przed chwilą jeleni. To była jedyna logika, której mogłem się trzymać. Korzystając z osłony krzewów i cichego, podmokłego podłoża ruszyłem tak, by przeciąć Mu drogę. Udało się! Stanęliśmy naprzeciw siebie w odległości 20-25 metrów. Co za szok!!!

Mapa występowania wilków na Warmii i Mazurach:

Niech będzie, że jestem grafomańskim świrem, ale patrzyliśmy na siebie jak... starzy kumple, którzy długo się nie widzieli i szukają w oczach potwierdzenia tożsamości. Mogę to tak literacko ująć, ponieważ jak zobaczycie na zdjęciach, w Jego oczach nie było ani krzty lęku, strachu czy nawet niepokoju, raczej zaciekawienie.

On jedynie był zdziwiony moją obecnością, ale nie przestraszony. Stał, rozglądał się bezczelnie raz w lewo, raz w prawo, pozwalając sobie na tracenie mnie z oczu, po czym powtórnie patrzył mi prosto w oczy, jakby chciał powiedzieć: hej, a ty jeszcze tu jesteś??? Widzisz dużego basiora, otoczonego złą sławą WILKA i jeszcze śmiesz tu stać i się gapić... ?!?

Ja w tym czasie wykonałem serię zdjęć. Niestety, nie mam pojęcia, jak zniknął i w którą odszedł stronę. Nie wiem, jak to zrobił. Poszedłem za Nim, naiwnie wierząc, że jeszcze Go zobaczę.

Z tą samą naiwnością spędziłem wczorajszy wieczór w tym miejscu i z tą samą naiwnością wrócę tam dziś i jutro i jeszcze przez wiele kolejnych dni. Będę tam o każdej porze dnia i nocy... Kocham te stworzenia. Wiem, że w czasopismach jest wiele lepszych zdjęć. W większości są zrobione w parkach, specjalistycznych ośrodkach, czy innych obiektach zamkniętych. Zdjęcia, które zrobiłem są jakie są, ale spotkałem WILKA w Jego naturalnym środowisku, w głębokiej Puszczy, gdzie wszystkie karty w tym rozdaniu były w Jego łapach! Pozostaję dumny i szczęśliwy!



Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. emem #1667384 | 46.230.*.* 16 lut 2015 15:46

    Fajne zdjęcia, fajna przygoda. Ja też uwielbiam łazić po lasach i wypatrywać zwierzaków. Z ciekawszych to spotkałem niedżwiedzice z młodym oraz rysia. Wczoraj sąsiad znalazł szczątki zabitej przez rysia sarny jakieś 500 metrów od mojego domu, w zeszłym roku nieco dalej leżały szczątki łosia - to pozostałość po wilczej uczcie. Pod nosem mam rzekę z bobrami i pstrągami. Mieszkam we wspaniałym miiejscu, w Szwecji. W najzimniejsze zimy można spotkać renifery. Sledze z zaciekawieniem przyrost populacji zwierzat w Polsce, a szczególnie wilków i łosi. Jednych i drugich przybywa i jest ich naprawdę dużo, szczególnie wilków. W Szwecji jest obecnie skandalicznie mało łosi - co roku urządzają tradycyjne polowania na te zwierzaki i narzekają, że teraz w ciągu całego około 2-tygodniowego polowania strzelają tyle łosi, co kiedyś w ciągu kilku godzin. Wystrzelali po prostu te zwierzęta, ale niechętnie się do tego przyznają i winę zwalają na wilki. Teraz strzelają do wilków, bo twierdzą, że jest ich za dużo i że one wyjadły łosie. Tymczasem na podobnym obszarze w Polsce żyję znacznie więcej wilków i wcale to nie ogranicza populacji łosi, a wręcz przeciwnie - łosi jest w Polsce coraz więcej. Prawda jest taka, że niestety Szwedzi przesadzili z polowaniami na łosie (to jet tutaj naprawdę duża tradycja i wydarzenie). Smutne jest, że nie bardzo mają ochotę to przyznać i zrzucają winę na wilki (oczywiście nie wszyscy).

    odpowiedz na ten komentarz