Ból zwycięstwa trwa krótko, gorycz porażki całe życie
2014-11-29 16:55:55 (ost. akt: 2014-11-29 16:48:46)
— Spałem na ziemi, na twardych, ostrych kamieniach. Sztuka polegała na tym, żeby ułożyć się między nimi tak, aby jak najmniej bolało — opowiada Marek Wikiera, ultramaratończyk, który w tym roku pokonał cztery najbardziej niebezpieczne pustynie świata.
— Kim pan chciał być w młodości?
— Pomysłów było sporo, ale sport zawsze gdzieś się między nimi przewijał. Uprawiałem wszystkie dyscypliny dostępne w mojej szkole, jednak przy żadnej nie zatrzymywałem się na dłużej. Później przyszła praca, sporo obowiązków… Nie było czasu, chęci. Mój powrót do sportu zaczął się w 2008 roku. Między innymi dlatego, że ja kocham piwo i słodycze! A z tą ...
— Pomysłów było sporo, ale sport zawsze gdzieś się między nimi przewijał. Uprawiałem wszystkie dyscypliny dostępne w mojej szkole, jednak przy żadnej nie zatrzymywałem się na dłużej. Później przyszła praca, sporo obowiązków… Nie było czasu, chęci. Mój powrót do sportu zaczął się w 2008 roku. Między innymi dlatego, że ja kocham piwo i słodycze! A z tą ...
Ten artykuł jest dostępny tylko dla Abonentów Gazety Olsztyńskiej. UWAGA: do końca lutego 2021 dostęp ZA DARMO - załóż konto już teraz!

- dostęp do wszystkich artykułów z Gazety Olsztyńskiej i tygodników lokalnych
- dostęp do materiałów premium
- możliwość komentowania artykułów
- nadawanie darmowych ogłoszeń
DOŁĄCZ DO NAS!
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez