Na szczyt Mont Blanc weszła prosto z Redykajn

2014-11-08 18:46:00(ost. akt: 2014-11-08 18:53:03)
Na szczycie Mont Blanc

Na szczycie Mont Blanc

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Ma 38 lat i 155 cm wzrostu. Waży 46 kg. Jest olsztynianką. Agnieszka Jóźwiak w sierpniu zdobyła górę Kazbek. Pięciotysięcznik, jeden z najwyższych szczytów Kaukazu, na granicy Gruzji z Rosją. Jej plecak ważył prawie 20 kg. Teraz planuje jechać w Himalaje.
Agnieszka Jóźwiak wychowała się na os. Kormoran, niedaleko stadionu Stomilu. Skończyła II LO. Studiowała w Gdańsku: najpierw na AWF, później na politechnice. Teraz studiuje psychologię zarządzania. Przyznaje, że czasami brakuje jej wolnych weekendów. Ale nie narzeka. I kiedy wydrze jakąś wolną chwilę, to czyta książki turystyczne.

Mieszka w Redykajnach. Mówi, że na co dzień prowadzi całkiem normalne życie. Pracuje za biurkiem. W firmie ubezpieczeniowej. Nie ma rodziny. — Miłość do gór wzięła się z moich różnych życiowych doświadczeń — mówi. — Wciągnęłam się trzy lata temu.

Wcześniej miała inne ekstremalne pasje. Nurkowała. W wolnych chwilach jeździ na motocyklu. Ma harleya. Pani Agnieszka przekonuje, że zdobycie góry Kazbek było bardziej karkołomne niż kupno harleya. Przed najwyższym szczytem w Kaukazie zdobyła jeszcze: w sierpniu 2013 roku Mont Blanc (4810,45 m) i Gran Paradiso w jego masywie (4061 m), a w maju tego roku Dżabal Tubkal w Maroku (4167 m). — Nie mam jeszcze dużego doświadczenia, bo nie wystarczy tylko poczytać o Mont Blanc i szczyt się zdobędzie na pstryknięcie palcami. Ale w życiu mierzę wysoko — zapewnia.

O ile w trakcie wyprawy na Mont Blanc było zimno, ale świeciło słońce, o tyle podczas atakowania góry Kazbek pogoda była bardzo kapryśna. Wchodzili siedem dni. Przez pierwsze dwie doby lał deszcz. — Wszędzie było błoto, ciuchy nie schły, byliśmy mokrzy. A do tego było zimno i mocno wiało, odczuwalna temperatura od minus 15 do minus 20 stopni. Nic nie było widać, korzystaliśmy z nawigacji GPS — opowiada pani Agnieszka.

Na szczyt (5047 metrów) weszli 1 sierpnia o godz. 7.15. — Było ciężko, bo góra pozwoli na siebie wejść albo nie. Nie miałam jednak chwil zwątpienia. Na wysokości 3700 metrów poślizgnęłam się na lodzie i dość mocno się potłukłam, trochę osłabłam. Nie jestem jednak osobą, która łatwo się poddaje. Do tego miałam świetnych współtowarzyszy. Dużo żartowaliśmy, bo tydzień się dłużył — wspomina wyprawę.

— Z gór zawsze wracam silniejsza, odmieniona — przyznaje pani Agnieszka. — Bo w jakimś sensie człowiek na szlaku jest sam na sam ze sobą. Dużo się też myśli.

MP

Komentarze (15) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Kaczy #1538706 | 83.238.*.* 9 lis 2014 10:20

    Mam pytanie. Czy tylko Redykajny mają taką możliwość? Ciekawe na jaki szczyt mogę wejść z mojego osiedla :)

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. przyjaciele #1538792 | 88.156.*.* 9 lis 2014 11:56

      super Aga tak trzymaj.Jesteśmy z Tobą i z ......

      Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

    2. lucyfer666 #1539432 | 88.156.*.* 9 lis 2014 20:59

      Dzieciak nie powinien dźwigać tornistra równego połowie masy własnego ciała :)

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    3. pioterte #1538842 | 79.191.*.* 9 lis 2014 12:50

      Podejście do bezpośredniej ścieżki do ataku szczytowego wiedzie przez oczyszczalnię ścieków ;)))

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    4. ciec #1538534 | 94.221.*.* 8 lis 2014 23:49

      Jak mozna wejsc prosto z Redykajn na Mount Blanck ? Tytul artykulu brzmi zachecajaco ! Prosze o szczegoly !!!!

      Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

    Pokaż wszystkie komentarze (15)