Mamy zbyt wielu dietetycznych radnych
2014-10-26 09:00:00(ost. akt: 2014-10-26 08:41:43)
— Mamy niestety dosyć ciężki kapitalizm, co nie motywuje do angażowania się w sprawy publiczne — mówi dr Grzegorz Makowski, dyrektor programu "Odpowiedzialne państwo" z Fundacji im. Stefana Batorego.
— Prawie połowa naszych czytelników otwarcie przyznaje, że nie pójdzie na wybory. Dlaczego polski wyborca ma za nic samorząd, o który przecież ponad 25 lat temu sam walczył i się o niego upominał?
— Powody są przeróżne. Głębszy jest taki, że według przeprowadzonych badań ludzie po prostu nie rozumieją czym ta władza samorządowa jest, przez co nie czują się również obywatelami, którzy dają jej mandat. Są od tego wyalienowani. Nie twierdzę, że nie czują się częścią wspólnoty samorządowej, panuje jednak pewien rozdźwięk na zasadzie "my i oni". Wiele osób uznaje, że świat władzy, nie jest ich światem. Nie uczestniczą w wyborach, bo się z tym nie identyfikują. Kolejnym problemem jest edukacja. Takich postaw zwyczajnie nie uczy się w szkołach. Edukacja obywatelska jest fatalna, przedmiot Wiedza o
Społeczeństwie nie zmienił się zasadniczo od lat. To wina szkoły, rządu, samorządów zresztą też. Gminy bardzo często lubią powtarzać, że są najbliżej ludzi, ale same niewiele robią na swoim terenie dla edukacji
obywatelskiej.
— Powody są przeróżne. Głębszy jest taki, że według przeprowadzonych badań ludzie po prostu nie rozumieją czym ta władza samorządowa jest, przez co nie czują się również obywatelami, którzy dają jej mandat. Są od tego wyalienowani. Nie twierdzę, że nie czują się częścią wspólnoty samorządowej, panuje jednak pewien rozdźwięk na zasadzie "my i oni". Wiele osób uznaje, że świat władzy, nie jest ich światem. Nie uczestniczą w wyborach, bo się z tym nie identyfikują. Kolejnym problemem jest edukacja. Takich postaw zwyczajnie nie uczy się w szkołach. Edukacja obywatelska jest fatalna, przedmiot Wiedza o
Społeczeństwie nie zmienił się zasadniczo od lat. To wina szkoły, rządu, samorządów zresztą też. Gminy bardzo często lubią powtarzać, że są najbliżej ludzi, ale same niewiele robią na swoim terenie dla edukacji
obywatelskiej.
Obecna sytuacja nie jest wyłącznie winą osób, które wchodzą do samorządów, ponieważ ktoś ich wybiera albo i nie. Pamiętajmy, że mamy w Polsce ok. tysiąca radnych, wójtów, burmistrzów, którzy obejmują swój mandat "z automatu", bo w danej gminie nie ma żadnej konkurencji.
— Tylko dlatego Polacy nie chcą głosować?
— Nie idą do wyborów z wielu prostych powodów, bo często są zmęczeni, bo zwyczajnie nie chce im się. Mamy niestety dosyć ciężki kapitalizm, co nie motywuje do angażowania się w sprawy publiczne. W Polsce ludzie dużo pracują, przez co są skoncentrowani na innych wartościach, najważniejsze jest dla nich zapewnienie bytu finansowego.
— Nie chodzimy na wybory może dlatego, że słowo „radny" kojarzy się nam niestety fatalnie.
— W Polsce w ogóle jakakolwiek władza źle się kojarzy, chociaż samorządy i tak wyglądają po tym względem nie tak źle na tle parlamentu czy sądów. Niestety jednak blisko połowa ludzi przyznaje, że nie ufa władzom samorządowym, nie ma poczucia wpływu na to, co dzieje się w mieście czy gminie. To efekt ogólnej niechęci do każdej władzy w tym kraju. To też głębszy problem, także historyczny związany z
doświadczeniem komunizmu. Niestety od lat nie podjęto prób, aby tę tendencje odwrócić. A jedyny sposób, który może przynieść pożądane skutki, to edukacja. A my zmarnowaliśmy w tej kwestii co najmniej dekadę.
— Radni często są uwiązani w przeróżne kontakty. Pamiętam, jak w moim rodzinnym mieście niedługo po ostatnich wyborach część radnych cudownie znalazło pracę w miejskich jednostkach. To częste.
— Sam staram się aż tak radykalnych słów nie wypowiadać, chociaż sytuacja w samorządach niestety temu sprzyja. Gmina jest tam po prostu istotnym pracodawcą. Bardzo duża grupa radnych, to osoby zatrudnione w przeróżnych instytucjach samorządowych, a bardzo dużo jest takich przykładów zwłaszcza w powiatach i województwach. Nie można zabronić nauczycielom czy pracownikom domów kultury, aby uzyskiwali mandaty radnego, natomiast trzeba mieć świadomość, że to kreuje ryzyko konfliktu interesów i w związku z tym trzeba ograniczać jego negatywne skutki. Nie ma wówczas pewnej funkcji kontrolnej nad władzą czy nawet samej motywacji, aby czynnie uczestniczyć w rozwoju gminy. Dzieje się tak, ponieważ każdą taką osobę bardzo łatwo można sobie podporządkować. Dla obywatela, który to wszystko ogląda z zewnątrz, często jest to jeden wielki układ.
— Nie idą do wyborów z wielu prostych powodów, bo często są zmęczeni, bo zwyczajnie nie chce im się. Mamy niestety dosyć ciężki kapitalizm, co nie motywuje do angażowania się w sprawy publiczne. W Polsce ludzie dużo pracują, przez co są skoncentrowani na innych wartościach, najważniejsze jest dla nich zapewnienie bytu finansowego.
— Nie chodzimy na wybory może dlatego, że słowo „radny" kojarzy się nam niestety fatalnie.
— W Polsce w ogóle jakakolwiek władza źle się kojarzy, chociaż samorządy i tak wyglądają po tym względem nie tak źle na tle parlamentu czy sądów. Niestety jednak blisko połowa ludzi przyznaje, że nie ufa władzom samorządowym, nie ma poczucia wpływu na to, co dzieje się w mieście czy gminie. To efekt ogólnej niechęci do każdej władzy w tym kraju. To też głębszy problem, także historyczny związany z
doświadczeniem komunizmu. Niestety od lat nie podjęto prób, aby tę tendencje odwrócić. A jedyny sposób, który może przynieść pożądane skutki, to edukacja. A my zmarnowaliśmy w tej kwestii co najmniej dekadę.
— Radni często są uwiązani w przeróżne kontakty. Pamiętam, jak w moim rodzinnym mieście niedługo po ostatnich wyborach część radnych cudownie znalazło pracę w miejskich jednostkach. To częste.
— Sam staram się aż tak radykalnych słów nie wypowiadać, chociaż sytuacja w samorządach niestety temu sprzyja. Gmina jest tam po prostu istotnym pracodawcą. Bardzo duża grupa radnych, to osoby zatrudnione w przeróżnych instytucjach samorządowych, a bardzo dużo jest takich przykładów zwłaszcza w powiatach i województwach. Nie można zabronić nauczycielom czy pracownikom domów kultury, aby uzyskiwali mandaty radnego, natomiast trzeba mieć świadomość, że to kreuje ryzyko konfliktu interesów i w związku z tym trzeba ograniczać jego negatywne skutki. Nie ma wówczas pewnej funkcji kontrolnej nad władzą czy nawet samej motywacji, aby czynnie uczestniczyć w rozwoju gminy. Dzieje się tak, ponieważ każdą taką osobę bardzo łatwo można sobie podporządkować. Dla obywatela, który to wszystko ogląda z zewnątrz, często jest to jeden wielki układ.
— Trudno oprzeć się wrażeniu, że dziś dla wielu samorządowiec to nie żadna misja, ale dobra fucha.
— To prawda, mamy bardzo wielu tzw. dietetycznych radnych, ale sam jednak mimo wszystko namawiam, żeby chodzić na wybory. Obecna sytuacja nie jest wyłącznie winą osób, które wchodzą do samorządów, ponieważ ktoś ich wybiera albo i nie. Pamiętajmy, że mamy w Polsce ok. tysiąca radnych, wójtów, burmistrzów, którzy obejmują swój mandat "z automatu", bo w danej gminie nie ma żadnej konkurencji. To problem całego systemu samorządu terytorialnego, dlatego trzeba w ogóle wrócić do pytania, jaki chcemy mieć tak naprawdę ten samorząd, póki jeszcze mamy ten komfort, żeby coś zmieniać w sprzyjających warunkach. Za kilka lat skończą się pieniądze unijne i samorządy będą pod presją. To wymusi zmiany, ale czy warto czekać na ten moment?
— To prawda, mamy bardzo wielu tzw. dietetycznych radnych, ale sam jednak mimo wszystko namawiam, żeby chodzić na wybory. Obecna sytuacja nie jest wyłącznie winą osób, które wchodzą do samorządów, ponieważ ktoś ich wybiera albo i nie. Pamiętajmy, że mamy w Polsce ok. tysiąca radnych, wójtów, burmistrzów, którzy obejmują swój mandat "z automatu", bo w danej gminie nie ma żadnej konkurencji. To problem całego systemu samorządu terytorialnego, dlatego trzeba w ogóle wrócić do pytania, jaki chcemy mieć tak naprawdę ten samorząd, póki jeszcze mamy ten komfort, żeby coś zmieniać w sprzyjających warunkach. Za kilka lat skończą się pieniądze unijne i samorządy będą pod presją. To wymusi zmiany, ale czy warto czekać na ten moment?
— Dobrą zmianą może być wprowadzenie kadencyjności. Pozwoli to uniknąć sytuacji, w której wójt rządzi urzędem przed np. 20 lat. A są takie przypadki.
— To fajne hasło, sam byłbym skłonny o tym porozmawiać, ale po jakimś przygotowaniu. Trzeba sprawdzić jak to rzeczywiście może działać, czy faktycznie wskaźniki ekonomiczno-społeczne w gminach rządzonych wiele lat przez tą samą osobę, faktycznie są gorsze. Z badań wynika, że urzędy kierowane wiele kadencji przez tego samego prezydenta czy burmistrza są zdecydowanie mniej otwarte, mniej jest tam konsultacji społecznych, obumiera zaangażowanie. W takich samorządach rady są zwykle atrapami, co nie jest dobre. Skłaniam się do kadencyjności, ale chce wiedzieć więcej. Niektórzy twierdzą, że będzie to zaprzeczenie demokracji. To bzdura, bo w żadnej doktrynie demokracji nie jest napisane, że można sprawować mandat wyborczy po wsze czasy, tylko dlatego, że ludziom się chce, albo nie chce wybierać, bo głosują nogami. Trzeba pobudzać wymianę samorządowych elit.
— To fajne hasło, sam byłbym skłonny o tym porozmawiać, ale po jakimś przygotowaniu. Trzeba sprawdzić jak to rzeczywiście może działać, czy faktycznie wskaźniki ekonomiczno-społeczne w gminach rządzonych wiele lat przez tą samą osobę, faktycznie są gorsze. Z badań wynika, że urzędy kierowane wiele kadencji przez tego samego prezydenta czy burmistrza są zdecydowanie mniej otwarte, mniej jest tam konsultacji społecznych, obumiera zaangażowanie. W takich samorządach rady są zwykle atrapami, co nie jest dobre. Skłaniam się do kadencyjności, ale chce wiedzieć więcej. Niektórzy twierdzą, że będzie to zaprzeczenie demokracji. To bzdura, bo w żadnej doktrynie demokracji nie jest napisane, że można sprawować mandat wyborczy po wsze czasy, tylko dlatego, że ludziom się chce, albo nie chce wybierać, bo głosują nogami. Trzeba pobudzać wymianę samorządowych elit.
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (8) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
Leszek Kirzenkowski- #1522259 | 31.174.*.* 26 paź 2014 22:16
Kandyduję do rady Powiatu z okręgu 5 (Purda, Stawiguda, Gietrzwałd, Jonkowo, Świątki). Od 30 lat udzielam się społecznie w Towarzystwie Przyjaciół Dzieci. Od 15 lat jestem społecznym prezesem tej organizacji. Nigdy nie wziąłem złotówki za sprawowanie tej funkcji. A tylko w latach 2011-2013 cała nasza struktura otrzymała z Unii Europejskiej ponad 6 mln. zł na przyjęte wnioski. prowadzimy punkty przedszkolne, warsztaty terapii zajęciowej,świetlice środowiskowe... Codziennie po pracy poświęcam 2 godziny czasu na spotkania z wyborcami. sami stwierdzają, że nikt z kandydatów ich nie odwiedza, że mają dość ulotek, które ktoś im podkłada na wycieraczki. Pragną kontaktu z kandydatami. A tak naprawdę to na 3 tygodnie przed wyborami nie wiedzą kto kandyduje w ich gminie, okręgu. Nie dziwie się temu ze są sfrustrowani. Nie idą na wybory bo czują się ,,mięsem wyborczym". Ja stosuje zasadę: ,,To nie mnie wybiera wyborca, to ja wybieram wyborcę". Do zobaczenia na trasie MÓJ WYBORCO
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz
najgorsze jest to #1521465 | 109.241.*.* 26 paź 2014 11:46
że do polityki idą odpady ludzie mądrzy kompetentni wstydzą się brać udział w tym burdelu zwanym polityka i dlatego w Polsce jest jak jest nim u władzy będzie PSL PO itp nie będzie dobrze będzie tylko kolesiostwo i rodzinne urzędy bo trzeba gdzieś upchać rodzinkę na stanowiska i zatrudniać masę zastępców by pilnowali żeby ów indywiduum zbytnio sie nie kompromitowało... eh.... Polska "chu.. dupa i kamieni kupa" Trzeba jeszcze 30 lat by jedni wyzdychali a inni się wykształcili na zachodzie i wrócili z nowymi standardami.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz
Olos #1521463 | 31.61.*.* 26 paź 2014 11:43
Czas na zmiany nie glosowac na Ciunel,Dąbkowskiego,Tandyraka,Łukaszew skiego,Szewczyka
Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz
vik #1521449 | 81.190.*.* 26 paź 2014 11:23
Wkrótce wybory. Te osoby podniosły nam ceny biletów na przejazdy komunikacją miejska. Czas przypomnieć NA KOGO NIE GŁOSUJEMY. Te osoby głosowały za podniesieniem cen biletów: PO : Jan Tandyrak, Halina Ciunel, Paweł Ejzenberg, Konrad Lenkiewicz, Łukasz Łukaszewski, Joanna Misiewicz, Robert Szewczyk, Ewa Zakrzewska. Ugrupowanie Ponad Podziałami : Marian Zdunek, Zbigniew Dąbkowski, Mirosław Gornowicz, Stanisław Gierba,
Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz
Wójt #1521439 | 31.61.*.* 26 paź 2014 11:15
te stereotypowe komentarze świadczą o złej woli. Trzeba pójść i głosować. Zadać sobie minimum chęci i przyjrzeć się kandydatom. Są wśród nich ludzie warotościowi. Warto przewietrzyć klasycznych koniunkturalistów, prywaciarzy i cwaniaków.
Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz