Zabił wuja, bo się pomylił. Dziś zapadnie wyrok

— Gdzie ty się pętaku szwendasz. Ja z tobą zrobię porządek i z domu wywalę na zbity pysk — miał krzyczeć na niego ojciec.
Rafał Ś., który już jako nieletni był karany za kradzieże, nie zamierzał dłużej znosić tych wyrzutów. Był podpity i przez to pewnie odważniejszy. Odczekał jednak, aż w pokoju ojca zrobi się ciemno. Wpadł tam z siekierą i trzy razy walnął nią w głowę przykrytego kołdrą mężczyznę. Nie wiedział, że na miejscu ojca zrządzeniem losu wyjątkowo śpi wuj, zresztą chrzestny chłopaka, który tej niedzieli akurat przyjechał w odwiedziny z Ełku.

Młodzieniec był jednak zdecydowany sprawę doprowadzić do końca, wyszedł z domu złapał grabie i szedł w stronę swojego ojca. Został powstrzymany przez pozostałych domowników, którzy wkrótce odkryli także ciało w łóżku.

Proces, który rozpoczął się w kwietniu, ze względu na rodzinny charakter tragedii, ale przede wszystkim na młody wiek oskarżonego, odbywa się za zamkniętymi drzwiami. Jeśli jednak dziś zapadnie wyrok, to jego ogłoszenie będzie jawne.