Młodzi z pracą, młodzi bez pracy?

2014-02-03 07:14:12(ost. akt: 2015-02-16 15:38:18)

Autor zdjęcia: Grzegorz Czykwin

Studiują na pierwszym roku. Mają po 19-20 lat. Są pewni, że po studiach dostaną pracę. Byli bohaterami naszej publikacji w „Reporterze Gazety Olsztyńskiej”. Tym tekstem rozpoczęliśmy dyskusję pt. „Olsztyn. Miasto szans czy bez szans?". Dziś kolejny odcinek: rozmowa z Andrzejem Ryńskim, byłym prezydentem Olsztyna i marszałkiem województwa warmińsko-mazurskiego, obecnie przedsiębiorcą.
— Praca w fastfodach, telemarketing, sprzątanie. Tak młodzież stawia pierwsze kroki na rynku.
— Frustrujące jest to, że rynek nie ma dla nich atrakcyjnych ofert pracy, a często po prostu nie ma żadnych ofert. Wyjeżdżają więc z Warmii i Mazur w poszukiwaniu zajęcia do Warszawy, Gdańska, Poznania. Wielu emigruje za granicę, często już na zawsze.

— Nie widzą dla siebie szansy w Polsce B?
— Jeśli popatrzeć na nasz potencjał gospodarczy, na historyczne konsekwencje, to trudno się dziwić, że mamy takie warunki. Z drugiej strony, przy korzystnym rozwoju sytuacji międzynarodowej Warmia i Mazury mają swoje szanse: jako region Unii Europejskiej, jako pomost między Unią a obwodem kaliningradzkim i Skandynawią. Ale te szanse trzeba umieć dostrzec i wykorzystać, a to już jest zadanie polityków.

— Jednym z powodów słabej sytuacji młodzieży na rynku pracy jest stan polskiej oświaty. Jak wynika z badań, z edukacji jest zadowolonych tylko 38 proc. młodych ludzi.
— Szkoła, zaczynając od podstawówki, nie potrafi przygotować młodych, by spełniali oczekiwania rynku. Raczej przygotowuje ich do wyścigu szczurów. Czego nie uczy? Po pierwsze umiejętności wzbudzania zaufania kompetencjami u pracodawcy. Druga sprawa: młody człowiek woli mieć nad sobą szefa niż samemu poprawić organizację pracy. Po trzecie: brakuje im troski o jakość tego, co robią. Po czwarte: nie umieją pracować w zespole, nie ufają sobie nawzajem. Jednym słowem, jak pisze profesor Janusz Czapiński, mamy zatrważająco niski poziom kapitału społecznego. To zresztą jest słabością całego społeczeństwa.


— Tymczasem studenci I roku ekonomii, z którymi rozmawiał nasz dziennikarz, uważają, że sam tytuł licencjata, magistra otworzy przed nimi drzwi. Chyba mogą się rozczarować?
— Walczmy z mitem, że magister to furtka. W Polsce ciągle mamy do czynienia z myśleniem z lat 80-90: aby osiągnąć sukces, trzeba mieć wyższe wykształcenie. A tak nie jest. Absolwent myśli, że po studiach popracuje przez chwilę jako kelner, albo w budownictwie, a potem pójdzie do poważnej pracy. A przecież nie każdy musi i może być magistrem.

— Lepiej być kucharzem, hydraulikiem?
— Wolę, by rury naprawił mi wykwalifikowany hydraulik niż magister socjologii, z całym szacunkiem dla tego ostatniego. A dzisiaj tych hydraulików mamy jak na lekarstwo, wielu dobrych pracuje za granicą i tam pozostanie. Naszym zadaniem jest tak zmienić nasz region i kraj, by ci ludzie wrócili i by inni nie chcieli wyjeżdżać. Rury psują się w każdym kraju, chodzi tylko o to, by stać nas było, aby hydraulikowi zapłacić za jego pracę godne pieniądze.

— Nadchodzą od tego roku duże pieniądze z UE. To szansa dla młodych ludzi z innowacyjnym nastawieniem do kariery?
— Wiedza, edukacja, rozwój — to program adresowany do młodych ludzi wart ok. 90 milionów euro. Koncentracja tego programu przypadnie na lata 2014-2017. Dzięki Unii Europejskiej może coś się ruszy na rynku pracy. Bezrobocie młodych ludzi to nie tylko problem Warmii, Mazur, Polski, ale całej Unii i jej „starych” krajów.

— Co, pana zdaniem, dla młodych ludzi dziś powinna oznaczać innowacja?
— O innowacji w zakresie technologii decydują często wielkie ośrodki naukowe i lata badań. Jednak ludzie wchodzący na rynek pracy powinni być dziś innowacyjni w myśleniu, być odważni i twórczy. Powinni być gotowi nie tylko zmienić się pod wpływem firmy, w której pracują, ale również aktywnie zmienić tę firmę, zmienić rynek.

— Minister pracy ogłosił 2014 rokiem młodych ludzi. To dobry pomysł?
— Od samego ogłaszania sytuacja się nie zmieni. Tu trzeba konkretnych działań, trzeba zacząć od upraszczania procedur przy rejestracji firm. Im mniej państwa w państwie, tym lepiej. Trzeba wrócić do swobody w działaniu na rynku.

— Młodzi widzą ograniczenia, ale też mają duże oczekiwania.
— Są żądni sukcesu, chcą od razu bardzo dobrze zarabiać. Tymczasem muszą uczyć się spokoju w działaniu. W prezentacjach przed przedsiębiorcami, podczas rozmów kwalifikacyjnych powinni pokazywać się w pewnej perspektywie, nie tylko tu i teraz.

— Mamy w Olsztynie najmłodszy uniwersytet w Polsce, którego absolwenci z lat 2012-2013 podają w ankietach, że ponad 60 proc. z nich ma pracę.
— Przed kilkunastoma laty miałem okazję odwiedzać w Monachium zakłady Siemensa. Zapytałem szefa firmy, kiedy zainwestują w Olsztynie. A on na to: a ile macie uniwersytetów kształcących ludzi, których moglibyśmy zatrudnić? Trochę mnie zaskoczył, bo mieliśmy jeden i pewnie drugiego szybko nie będzie. Trzeba promować te kierunki, w których znajdzie się praca. Myślę, że siłą naszej uczelni jest różnorodność kierunków. Biznes idzie tam, gdzie są przygotowane kadry. A uczelnia powinna wyprzedzać pewne zjawiska i trendy.

— Jakie kierunki mają szanse na rozwój w regionie?
— Meblarstwo, przemysł rolno-spożywczy i szeroko rozumiana turystyka. Ciągle wierzę w to, że naszemu regionowi uda się pozyskać nowych inwestorów. Poprawa dostępności komunikacyjnej województwa i dobra inwestorska polityka mogą przyciągnąć firmy zagraniczne z kapitałem. Być może niedługo pojawi się inwestor z Tajlandii z zamiarem ulokowania kapitału w branżę elektroniczną.

— Wracając do punktu wyjścia: czy olsztyńscy przedsiębiorcy są gotowi inwestować w młodych ludzi, tworzyć nowe miejsca pracy?
— Mam nadzieję, że takich, którzy widzą w nich szansę dla swoich firm, jest więcej niż tych ostrożnych. Oby.

Beata Brokowska

Za tydzień: kolejny głos w naszym cyklu

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. justyna #1388121 | 88.156.*.* 4 maj 2014 11:08

    Ja po 2 kierunkach studiów pracuje w biedronce i wcale sie tego nie wstydze praca jak kazda inna .Pozdrawiam

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz

  2. matka #1384373 | 79.185.*.* 28 kwi 2014 08:39

    Szanowni Panstwo mlodzi wyjezdzają i będą wyjezdzac a to dlatego ze na najblizsze lata ja nie widzę dla nich szans .Ja pracuje za 1200 zl i brakuje mi na wszystko a są dzieci ktore idą do szkoly i pieniadze są potrzebne na wszystko i jak mlodzi mlodzi mają zyc za takie pieniądze .Ja tez wyjezdzam 2 razy w roku za granice bo bym nie miala jak dzieci wyzywic nie mowiąc o ksiązkach i innych rzeczach potrzebnych na codzien.Na oplaty za malo a gzdie caly miesiąc do zycia.Rzadzacy powinni sie zastanowic nad tym bo jak tak dalej bedzie to nie bedzie komu pracowac

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz

  3. yupi #1383477 | 83.9.*.* 26 kwi 2014 21:08

    proste - przestac podejmowac prace za 1500 zł na reke

    Ocena komentarza: warty uwagi (3) odpowiedz na ten komentarz