Renta wdowia mocno okrojona

2024-08-04 09:00:00(ost. akt: 2024-08-02 13:57:42)
Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne

Mało kto wierzył, że się uda, ale na ostatnim przed wakacjami posiedzeniu Sejm przyjął obywatelski projekt dotyczący wprowadzenia wdowich rent. To dobra wiadomość dla dwóch milionów emerytów, ale jest też zła, bo świadczenie będzie skąpe.
Z dużej chmury mały deszcz – tak mówią jedni o przyjętym w ubiegłym tygodniu przez Sejm obywatelskim projekcie ustawy o rencie wdowiej. Inni, że lepszy rydz niż nic. Ale też tak krawiec kraje, jak materii staje. I tak dokładnie ma się sytuacja z rentami wdowimi. W tym tygodniu ustawą zajmie się Senat, a potem – jeśli nie będzie poprawek – trafi na biurko prezydenta.

O wprowadzeniu rent wdowich mówiło się od dawna, bo to wielka tragedia, kiedy umiera mąż czy żona, a potem – jakby jeszcze było mało tego nieszczęścia – często pojawiają się kłopoty finansowe. Bo nagle w budżecie domowym jest tylko jedna emerytura, a wydatki nie zmalały, wręcz przeciwnie: za sprawą inflacji rosną.
Obecnie przepisy pozwalają korzystać ze świadczenia po zmarłym współmałżonku, ale w ograniczonym stopniu. Wdowa czy wdowiec mają prawo do renty rodzinnej. Ta w tym przypadku wynosi 85 proc. emerytury zmarłego współmałżonka. Jednak osiągając wiek emerytalny, musimy wybrać, czy chcemy dostawać swoją emeryturę, czy też korzystniejsze będzie dla nas pobieranie 85 proc. świadczenia po zmarłym współmałżonku.

Zwykle to kobiety dostają renty rodzinne, bo żyją o ok. 8 lat dłużej niż mężczyźni i mają niższe emerytury niż mężczyźni. Powodów tego jest kilka – wiele razy już o tym pisaliśmy – a efekt tego jest taki, że średnio emerytury kobiet w Polsce są niższe o ok. 1000 zł niż mężczyzn.

200 tys. podpisów poparcia
Lewica i OPZZ zebrały ponad 202 tys. podpisów pod obywatelskim projektem renty wdowiej. Zakładał, że po śmierci współmałżonka wdowa lub wdowiec mogliby pobierać 50 proc. emerytury zmarłego małżonka, nie tracąc przy tym prawa do własnej emerytury, lub zdecydować się na pobieranie 100 proc. renty rodzinnej po zmarłym małżonku i zachować połowę własnej emerytury.
Ale był jeden warunek. Otóż kwota pobieranych świadczeń nie będzie mogła być wyższa niż trzykrotność przeciętnej emerytury w Polsce.

Projekt może był niedoskonały, bo pomijał chociażby pary żyjące w związku nieformalnym – a takich jest coraz więcej – ale zdecydowanie poprawiał sytuację wdów i wdowców.

Rządowe poprawki
Rząd poparł projekt, ale zaproponował zmiany, mając na uwadze możliwości finansowe państwa.

Poprawki ostatecznie zostały przyjęte przez Sejm.

I tak:
– na początku (lata 2025-2026) wdowa lub wdowiec mieliby możliwość pobierania jednego świadczenia w 100 proc. i drugiego w wysokości 15 proc.
– później (w 2027 roku) drugie świadczenie wzrosłoby do 25 proc.,
– następnie w 2028 roku rząd miałby dokonać oceny programu i zdecydować, czy budżet państwa będzie w stanie sfinansować podwyższenie drugiego świadczenia maksymalnie do poziomu 50 proc.

Niższy limit
Zmienił się tez limit górnego świadczenia i teraz maksymalnie renta wdowia ma wynosić trzykrotność minimalnej emerytury (obecnie 1780,96 zł brutto), czyli ok. 5,3 tys. zł brutto. Jednak co roku w marcu jest waloryzacja świadczeń, a więc rośnie też minimalna emerytura. Jednak w przyszłym roku ten skok będzie niewielki, bo według założeń waloryzacja ma wynieść tylko 6,78 proc., podczas gdy w tym roku było to 12,12 proc.

Kiedy ruszy wypłata świadczenia? Otóż wnioski o wypłatę świadczenia będzie można składać od 1 stycznia 2025 roku, ale sama wypłata świadczeń rozpocznie się od 1 lipca 2025 roku. Chodzi o to, aby ZUS, KRUS, ale też inne organy emerytalno-rentowe miały czas przygotować się do wypłaty nowych świadczeń.

Koszty renty wdowiej
Z renty wdowiej ma skorzystać około dwa miliony osób. A skutki finansowe wejścia w życie rozwiązań ocenia się na:
– w 2025 roku – od 3,2 mld do 4,2 mld zł,
– w 2026 roku – od 6,7 mld do 9 mld zł,
– w 2027 roku – od 11,9 mld do 15,8 mld zł.

To w zależności od tego, czy z uprawnienia skorzystałoby 75 proc., czy 100 proc. jego potencjalnych beneficjentów. Tu warto podkreślić, że nadal będzie istniała możliwość korzystania z renty rodzinnej, w przypadku której nie ma górnych limitów. Jak podał ZUS, w I kwartale tego roku przeciętna wypłacona emerytura wyniosła 3640,50 zł brutto, a renta rodzinna – 3166,90 zł brutto.

Sukces, ale…
Choć renta wdowia będzie niższa, niż pierwotnie zakładał to projekt obywatelski, to jednak staje się faktem i jest to na pewno duży sukces Lewicy.

— Nasz projekt poparło bardzo dużo osób — mówi Małgorzata Matuszewska-Boruc, członkini zarządu okręgu warmińsko-mazurskiego Partii Razem. — Cieszę się, że będzie renta wdowia, że udało się doprowadzić do jej uchwalenia, ale miało być troszeczkę inaczej. Te 15 proc. oznacza, że niektórzy dostaną tylko po sto parę złotych. Jest to jednak mało. Stąd pewien niedosyt. Ale trzeba podkreślić, że coś jednak jest. Może w przyszłości przy dobrej koniunkturze uda się jakoś te wskaźniki podnieść.

— Projekt miał poparcie całego rządu, dzięki temu był projektem kompromisowym — podkreśla poseł Nowej Lewicy Marcin Kulasek, wiceminister aktywów państwowych. — PiS nie ma jednak prawa krytykować zmian w projekcie. Mieli 8 lat na wprowadzenie renty wdowiej. Nie zrobili tego. Gdyby nie rządy PiS, to renta wdowia od początku byłaby w pełnym wymiarze. Zaczynamy od 15 proc., potem 25, potem być może więcej. To zawsze jednak będzie 500, 700 czy 900 zł więcej na życie. Co miesiąc. Nie, jak za PiS-u, raz na rok przed wyborami.

Andrzej Mielnicki