Zadłużenie w Olsztynie rośnie lawinowo

2024-07-07 16:00:15(ost. akt: 2024-07-05 15:48:59)
Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Zdjęcie jest tylko ilustracją do tekstu

Autor zdjęcia: Zbigniew Woźniak

W Olsztynie jest obecnie około 3,8 tys. mieszkań komunalnych. Zarządza nimi Zakład Lokali i Budynków Komunalnych. Ich lokatorzy często nie regulują swoich zobowiązań finansowych wobec ZLiBK. Ich zadłużenie rośnie lawinowo.
Jeszcze według stanu na 31 sierpnia 2023 roku zadłużenie najemców mieszkań komunalnych wynosiło ponad 76 mln zł. Z tego zaległości podstawowe to ponad 48 mln zł, a odsetki ponad 20 mln zł. Około 8 mln zł to były różnego rodzaju koszty związane z egzekucjami i zasądzeniami. Z ubiegłorocznego zestawienia wynikało, że na 3773 lokali zaległości występują aż w przypadku 3256. Powodów zadłużenia wśród najemców mieszkań komunalnych jest wiele. Jedni nie płacą, bo nie chcą, inni, bo nie mają za co.

Niektórzy zalegający starają się w różny sposób uregulować należności. Występują do administratora lub miasta o rozłożenie zadłużenia na raty lub zawieszenie na określony czas czynszu. W sierpniu 2023 roku dotyczyło to 155 przypadków na kwotę ponad 800 tys. zł.

Jak wygląda sytuacja obecnie? Najnowsze dane pochodzą z 30 kwietnia 2024 roku.

— Podstawowe należności lokatorów mieszkań komunalnych wyniosły około 79 mln zł. Jeżeli chodzi o odsetki od tych długów, to jest to kwota około 23 mln zł — powiedział nam Zbigniew Karpowicz, dyrektor Zakładu Lokali i Budynków Komunalnych w Olsztynie.

Oznacza to, że w ciągu 8 miesięcy, od 31 sierpnia 2023 roku do 30 kwietnia 2024 roku, zadłużenie lokatorów mieszkań komunalnych wzrosło o około 3 mln zł. — Z łącznej kwoty zadłużenia około 67 mln zł jest zasądzone sądowymi nakazami zapłaty — dodaje dyrektor ZLiBK.

To jednak nie koniec. Ponad 8 mln zł to różnego rodzaju koszty związane z egzekucjami i zasądzeniami.

Dyrektor Karpowicz przyznaje, że są różne powody zadłużenia wśród najemców mieszkań komunalnych.

— Są osoby, które świadomie nie płacą, rzekomo nie wykazując żadnych dochodów. Zaprzeczeniem są luksusowe samochody, którymi przyjeżdżają do naszego biura zadłużeni najemcy. Są też osoby, które zalegają z czynszami, bo nie mają za co płacić z powodu biedy. Ci ostatni przejmują się zaległościami, inni nie, bo wpadli w taką spiralę długów, że im nic już nie pomoże. W niektórych przypadkach zadłużenie wynosi nawet ponad 200 tys. zł — wyjaśnia.

Część najemców lokali komunalnych stara się w różny sposób uregulować należności. Występują do administratora lub miasta o rozłożenie zadłużenia na raty lub zawieszenie na określony czas czynszu. Dotyczy to kwoty około 720 tys. zł.

Grzegorz Szydłowski