Aerostaty będą strzegły nieba nad Warmią i Mazurami
2024-02-25 13:00:00(ost. akt: 2024-02-23 14:28:32)
Już niedługo nad Warmią i Mazurami zawisną dwa sterowce, a dokładnie aerostaty, które będą strzec naszego nieba przed rosyjskimi intruzami. Polska kupi je w Stanach Zjednoczonych, a wojsko właśnie rekrutuje żołnierzy do aerostatowego batalionu radiotechnicznego.
Rosyjskie samoloty coraz bardziej zbliżają się do granic Polski i NATO. W ostatnim czasie natowskie i nasze myśliwce są podrywane w powietrze w trybie alarmowym. Wojna na Ukrainie pokazała, jak ważna jest obrona przeciwlotnicza, ale najpierw trzeba wiedzieć, że zbliża się zagrożenie, żeby w porę zareagować. Nie mamy systemów rozpoznawczych, takich jak np. samolot rozpoznania i dozoru radiolokacyjnego AWACS – tu wsparciem są nasi sojusznicy z NATO – ale Polska kupiła w ubiegłym roku dwa samoloty Saab 340 AEW&C Erieye. Te szwedzkie samoloty ostrzegania i kontroli obszaru powietrznego niebawem pojawią się w Polsce.
— Dzięki temu wschodnia flanka NATO zostanie wzmocniona, a polska przestrzeń powietrzna stanie się bezpieczniejsza — napisał w mediach społecznościowych ówczesny szef MON Mariusz Błaszczak.
Wprawdzie maszyny nie są nowe, ale na pewno będą znacznym wzmocnieniem naszych sił powietrznych. I to szybko, bo termin realizacji kontraktu to lata 2023-2025. Maszyny mają potężne stacje radiolokacyjne, co daje możliwość wykrywania celów lecących na niskim pułapie (pociski manewrujące, drony) z odległości kilkuset kilometrów. Takich możliwości nie mają radary naziemne, bo ich zasięg to ok. 50 km, i to dla obiektów lecących dość wysoko.
Zważywszy, że Polska w ogóle nie posiada maszyn tej klasy, będzie to duży skok pod względem ochrony naszej przestrzeni powietrznej. Problem w tym, że nie da się latać przez 24 godziny na dobę, a utrzymanie samolotów jest bardzo kosztowne. I tu właśnie otwiera się pole dla aerostatów, czyli mówiąc prosto: bezzałogowych sterowców na uwięzi naszpikowanych elektroniką. Ktoś ładnie porównał je do „oka Saurona”, które widzi wszystko. No może nie aż tak, ale aerostaty wyniesione na 4-5 kilometrów nad ziemię pozwalają obserwować rzeczywiście znaczne obszary; tu ukształtowanie terenu, wszelkie górki nie jest problemem.
Polska chce kupić aerostaty w Stanach Zjednoczonych. Zapytanie w tej sprawie zostało złożone już w maju ubiegłego roku. Teraz amerykańska agencja ds. współpracy obronnej poinformowała, że Departament Stanu udzielił zgody na zakup przez Polskę systemu aerostatów rozpoznawczych i wczesnego ostrzegania wyposażonych w systemy radiolokacyjne oraz identyfikacji swój-obcy. Koszt zamówienia to maksymalnie 1,2 mld USD netto. Jako głównych wykonawców zamówienia wskazano na cztery firmy: Raytheon Intelligence and Space, TCOM L.P., ELTA North America oraz Avantus Federal LLC (należącą do firmy QinetiQ, Inc.). Poinformowano również, że polskie zapytanie nie obejmowało wymagań dotyczących offsetu. Zgodę na sprzedaż aerostatów musi wyrazić jeszcze amerykański Kongres.
I nie jest żadnym zaskoczeniem, że aerostaty będą rozlokowane także północno-wschodniej Polsce. Ma powstać aerostatowy batalion radiotechniczny z dowództwem w Czerwonym Borze koło Zambrowa na Podlasiu. W skład batalionu wchodzić będą cztery posterunki aerostatowe. Dwa z nich mają znajdować się na Warmii i Mazurach: w miejscowości Karbowskie koło Ełku i miejscowości Sędzice w gminie Biskupiec w powiecie nowomiejskim.
Ponadto posterunki będą w Kurzynie Wielkiej na Podkarpaciu i Pobikrach w gminie Ciechanowiec na Podlasiu. W strukturze posterunku występować będą stanowiska w specjalnościach: radiotechniczna, służba inżynieryjno-lotnicza, łączność i informatyka i bezzałogowych statków powietrznych.
Właśnie trwa rekrutacja żołnierzy do nowej tworzonej jednostki.
— Pierwszy ma powstać posterunek w Kurzynie Wielkiej. Będzie to w lipcu 2026 roku; a kolejne powstaną trzy miesiące później — mówi ppor. Dominika Chociłowska z Wojskowego Centrum Rekrutacji w Olsztynie. — Droga do służby w tej jednostce prowadzi przez szkoły podoficerskie. Szczegółowych informacji udzielają WCR.
Aerostat to statek powietrzny napełniony gazem lżejszym od powietrza (helem lub wodorem) ze stanowiskiem na ziemi wiążą go liny i kable, którymi płyną dane zbierane przez systemy sensorów (elektrooptycznych, termowizyjnych lub zestaw antenowy stacji radiolokacyjnej).
Dane z radaru pozwalają monitorować obszar w promieniu kilkuset kilometrów, w zależności od wersji.
Aerostat może pracować 24 godziny na dobę, a jego jedyną wadą jest to, że czasem może się urwać. Tak było w USA w 2015 roku, gdzie aerostat urwał się z uwięzi i narobił sporo szkód w sieci elektrycznej swoim olinowaniem. Jednak taki sprzęt to gwarancja, że żaden pocisk już nie wleci kilkaset kilometrów w głąb Polski i nie zniknie z radarów.
Andrzej Mielnicki
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez