Kolekcjonują mercedesy jak torebki

2017-08-12 14:20:00 (ost. akt: 2017-08-12 10:09:37)
Kolekcjonują mercedesy jak torebki

Autor zdjęcia: arch. prywatne

Niektóre kobiety kolekcjonują torebki. Są takie, które pokochały klasyki. O „She’s Mercedes” — II Zlocie Miłośniczek Zabytkowych Mercedesów mówi Małgorzata Przebindowska, komandor zlotu.

— Jakim autem podróżowałaby pani, gdyby nie fascynacja mercedesami?
— To trudne pytanie. Oczywiście są może auta o lepszej renomie. Ja wybrałam mercedesa, którego modelem jeżdżę też prywatnie.
Przed nim jeździłam równie kultowym modelem auta, ale dosyć często się psuł. Fajnie jest mieć coś wyjątkowego.
Mój nieżyjący mąż był miłośnikiem mercedesów. Pierwszy model kupił w 2001 roku. Pamiętam dzień, w którym mi go pokazał. Byliśmy umówieni na wernisaż w centrum Warszawy. Przyszedł do galerii spocony, w krótkich spodenkach i powiedział: „Gośka, chodź ze mną”. Wyszliśmy i natychmiast zauważyłam wyróżniającego się z otoczenia mercedesa. Krzyknęłam: „O, patrz, jakie fajne auto”! Mąż zbladł i przyznał, że to właśnie jego nowy samochód. To była pagoda z 1967 r. Oczywiście kabriolet.
To mój mąż z kolegami założył Klub Zabytkowych Mercedesów Polska. Jedyny klub MB w Polsce, który ma afiliację Mercedes Classic Centre w Stuttgarcie.

— Co mają w sobie zabytkowe mercedesy?
— Duszę. Ceni się ich historię i oryginalność. Auta nie są tunningowane. Każdy z właścicieli dba o to, by auto było wierne oryginałowi. W poszanowaniu dla epoki, w której zostało stworzone. Mercedes dba o markę i w Stuttgarcie można kupić części nawet do przedwojennych modeli.

— To musi być kosztowne hobby.
— Oczywiście. Młodsze samochody można kupić w przystępnych cenach, np. mercedesy nazywane potocznie beczkami. Były popularne w latach 70. i 80., najczęściej służyły jako taksówki. Najdroższe auto, które mamy w klubie, jest warte około miliona euro. Samochody są w różnym stanie i często ich remont kosztuje drugie tyle, co jego wartość.
Wśród pasjonatów toczą się rozmowy, gdzie kupić odpowiednie nici, gdzie zamówić chodniki do wnętrza. I oczywiście nie ma wystarczająco dobrych odpowiedników dla tych, które oferuje Mercedes Classic Centre w Stuttgarcie.

— Jak przyjęto w klubie miłośniczki mercedesów?
— Zaskakująco dobrze. Wcześniej znałyśmy się tylko ze zlotów, które odbywają się od 2002 r. W ubiegłym roku spotkałyśmy się po raz pierwszy w mocno sfeminizowanym gronie. W czasie naszego „kobiecego” zlotu można było podziwiać mercedesy kabriolety, a najstarszy był model W 112 300SE z 1964 r. Była też „Amelka” W114 z 1971 roku, która grała w filmie „Jack Strong” o pułkowniku Kuklińskim z Marcinem Dorocińskim w roli głównej.

Właścicielki tych aut mają do nich ogromny sentyment, dlatego też nie należy do rzadkości fakt, że nadają im imiona. Tym razem „Amelka” do Olsztyna nie zjedzie, ale zawita mnóstwo wartościowych modeli. W Olsztynie, w czasie pokazu, który zaplanowały uczestniczki zlotu, zobaczymy m.in. model W 180 220S Ponton z 1957 roku, R107 450 SL z 1972 roku czy W 108 z tego samego roku.

— Do prowadzenia mercedesa trzeba mieć charakter?
— Właścicielkami mercedesów są kobiety konkretne, przedsiębiorcze, w większości właścicielki firm. W życiu biorą sprawy w swoje ręce i wybór auta też nie jest przypadkiem. Wspaniale prowadzi się samochód, który jest piękny. Współczesne modele przestały być ładne, a stały praktyczne. Wszystkie się do siebie upodabniają.
Zabytkowe auta mają pięknie chromowane elementy, klasyczną linię, skórzane, miękkie siedzenia. Kiedy większość aut wygląda podobnie, nasze są samochodami z charakterem. I do tego, jeśli jest się właścicielką kabrioletu, dochodzi jeszcze ten przysłowiowy „wiatr we włosach”.

— Wzbudzacie zainteresowanie?
— Zazwyczaj tak. Choć pasjonatów innych marek jest w Polsce mnóstwo. W poprzedni weekend byłam na zlocie kabrioletów w Gnieźnie i było ich aż 272.

— Co pani daje ta pasja?
— Spędzam czas z ludźmi, z którymi łączą nas podobne zainteresowania. Uwielbiam kabriolety. Jazda z otwartym dachem daje wyjątkową możliwość obcowania z przyrodą. To niepowtarzalne przeżycia.

— Miłośniczki zabytkowych mercedesów wymieniają się zatem nie ubraniami, a częściami samochodowymi?
— Nie tylko. Ostatnio jedna z koleżanek zapytała mnie: „Nie wiesz, gdzie można kupić dobry kapelusz”? Częścią naszych spotkań są konkursy elegancji.
Zadaniem uczestniczki jest stworzenie kreacji w stylu, z którego pochodzi samochód. Jeśli jest to auto z lat 60. to właścicielka auta obowiązkowo zakłada spódniczkę bombkę w groszki, opaskę na włosy. Koniec lat 60. to styl Jackie Kennedy i Twiggy. Potem okres hippisowski. Mało wdzięczny jest rocznik 89, bo ciężko coś wymyślić. W czasie jednego zlotów wybrałyśmy stroje nawiązujące do „Dynastii”. Ciężka biżuteria, obowiązkowe czarne rajstopy. Spodobało się. Zajęłyśmy pierwsze miejsce. To dobra zabawa.
Kiedyś z koleżanką przebrałyśmy się na przykład za Michaela Jacksona. Potem były stylizacje na Madonnę. Były więc akcesoria: punkowa biżuteria, tiulowe spódnice, wysokie obcasy. Też się podobało.

— A jaki temat będzie miała olsztyńska odsłona?
— Samochody są głównie z lat 70. i 80. Nie będziemy organizowali konkursu. Mam jednak inną koncepcję. W tym roku mamy 50 rocznicę wprowadzenia marki Mercedesa AMG. Na nasz wieczór komandorski każda z nas przygotowuje strój nawiązujący do końcówki roku 1967, więc stylu m.in. Jackie Kennedy. Zamierzamy to uczcić w kobiecy sposób.

W ubiegłym roku każda z nas miała na sobie ubranie w kolorze swojego auta. Dwie wybrały… sukienki popielate. Koleżanka tłumaczyła zakłopotana: „Małgosiu, bardzo przepraszam. Moje auto jest bordowe, ale ja tak fatalnie się w tym kolorze prezentuję. Wybrałam więc barwę… siedzeń” (śmiech). Nad jeziorem Ukiel na pewno będziemy prezentowały się szykownie.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

II Zlot Miłośniczek Zabytkowych Mercedesów odbędzie się w Sile koło Tomaszkowa od 18 do 20 sierpnia. Na zlot pod Tomaszkowem zjadą m.in. członkinie Klubu Zabytkowych Mercedesów Polska. Przebojowe właścicielki i ich auta będzie można zobaczyć 19 sierpnia na plaży miejskiej w Olsztynie w godz. 10.30-12.30.


Komentarze (7) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Citroen lepszy #2307358 | 89.228.*.* 14 sie 2017 12:51

    mam 20 letniego citroena i jest lepszy niż merc bo się podnosi w górę-wszędzie można wjechać a jadąc po dziurawej jezdni nie trzęsie bo ma zawieszenie hydroaktywne

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz

  2. ak #2307265 | 178.36.*.* 14 sie 2017 08:50

    zeby nie mezowie

    Ocena komentarza: warty uwagi (2) odpowiedz na ten komentarz

  3. DO GAROW POMIDOROWA GOTOWAC #2306894 | 94.254.*.* 13 sie 2017 11:21

    Komentarz nisko oceniony. Kliknij aby przeczytać. WIESNIARA BEDZIE ZAWSZE TYLKO WIESNIARA NAWET W MERCEDESIE

    1. Pasjonat motoryzacji. #2306519 | 83.9.*.* 12 sie 2017 15:27

      Dobrze mieć takie hobby,a jeszcze Panie.Powątpiewam co prawda że mechanikę czy też regenerację zawieszenia wykonują własnoręcznie.Zwłaszcza w modelach klasyków.Bo stylizacja to faktycznie ich domena.Nie bez znaczenia jest też aspekt przetrwania kultury motoryzacyjnej.Pożyteczne i wspaniałe . Mercedesy jednak to produkt masowy są oczywiście perełki i te liczą się najbardziej.Samego modelu 124 wyprodukowano 2 583 470 dodając miliony innych nie można uznać tych samochodów jako unikatowych. Niekwestionowany król samochodów Rolls Royce w ciągu ponad stu lat produkcji wyprodukował trochę więcej niż 100 000 i to jest rzeczywista unikatowość.A około 70% porusza się do dziś.

      Ocena komentarza: warty uwagi (10) odpowiedz na ten komentarz