Wizja lokalna we Włodowie

2007-05-30 00:00:00

Sędziowie prowadzący proces w sprawie linczu we Włodowie pod Dobrym Miastem przeprowadzili w środę wizję lokalną. To rzadkość, ale uznali, że pomoże to w rozwikłaniu sprawy. Krok po kroku śledzili przebieg zbrodni sprzed dwóch lat. Mieszkańcy z daleka obserwowali ten nietypowy pochód.

Dlaczego ciało Józefa C. znaleziono kilkadziesiąt metrów od miejsca, w którym podobno został pobity? Sędzia Adam Barczak nakazał zmierzenie odległości - 51 metrów. Człowiek ze zmasakrowaną głową sam nie był w stanie pokonać takiego odcinka. Jak więc to się stało? Gdzie zadano Józefowi C. śmiertelny cios? Na odpowiedzi na te pytania trzeba będzie jeszcze poczekać. Na wniosek prokuratury sąd zlecił dodatkową ekspertyzę lekarską. Jej wyniki będą znane dopiero jesienią.

Niemal dwa lata po linczu na recydywiście Józefie C., który terroryzował mieszkańców niewielkiego Włodowa pod Dobrym Miastem, ludzie we wsi znowu musieli przypominać sobie wydarzenia z 1 lipca 2005 roku. Wówczas, nie mogąc się doczekać policji, mieszkańcy sami rozprawili się z biegającym z tasakiem Józefem C.

Oskarżeni o udział w linczu są bracia Tomasz, Mirosław i Krzysztof W., a także Rafał W., Wiesław K. i Stanisław M. Proces toczy się od pół roku przed Sądem Okręgowym w Olsztynie. Wszyscy oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy. Decyzję o ich zwolnieniu z aresztu podjął Zbigniew Ziobro.

Główną rolę podczas środowej wizji odegrał Tomasz W. Z szóstki oskarżonych jeszcze Wiesław K. i Stanisław M. uczestniczyli w sądowym rajdzie wokół Włodowa. Tomasz W. w sądzie odmawiał składania zeznań. Ale na własnym podwórku był bardziej rozmowny, pokazywał sądowi drogę swojego pościgu za recydywistą, a także miejsce gdzie go dopadł. Nie powiedział jednak, kiedy dołączyli do niego bracia i sąsiedzi.

- Tam gdzie pokazywał Tomek, widziałam kroplę krwi na listku - potwierdzała w środę Jadwiga R. Spośród wszystkich mieszkańców Włodowa, to do niej 62-letni Józef C. miał największe pretensje feralnego dnia. Jej matka była konkubiną recydywisty. Mieszkała z nim. Ale Jadwiga R. zabrała matkę do siebie, próbując chronić przed pijakiem i awanturnikiem. Tomasz W. 1 lipca 2005 r. bronił Jadwigi R. przed atakami Józefa C. Awanturnik ranił mężczyznę tasakiem. Tomasz W. pojechał z żoną do Dobrego Miasta na pogotowie. Poszli też na policję, ale na komendzie zbagatelizowano ich doniesienie, podobnie jak wcześniejsze telefony mieszkańców Włodowa. Wieczorem bracia W. na dobre pogonili Józefa C. - Wszyscy się bali. -Jadwiga R. kolejny raz opowiadała w średę o tym, że mieszkańcy mieli dość Józefa C.

Nie chcieli go nawet na swoim cmentarzu.

Stanisław Brzozowski/www.gazetaolsztynska.pl

Uwaga! To jest archiwalny artykuł. Może zawierać niaktualne informacje.