Stare groby czekają na naszą pamięć

2020-11-03 18:12:54(ost. akt: 2020-11-03 15:57:24)

Autor zdjęcia: Arch./IH

Kwesty na rzecz odnowy starych cmentarzy odbywające się 1 listopada przez lata jednoczyły olsztyniaków. Stojący u bram wolontariusze byli stałym elementem krajobrazu tego święta. W tym roku na cmentarzach pusto. Na koncie internetowym zbiórki również.
Wielu z nas dopiero dziś wyruszyło na cmentarze. Choć z opóźnieniem — wszystko będzie mogło być tak jak zawsze. Uprzątniemy mogiły, postawimy kwiaty, zapalimy znicze. Niektórzy z nas tradycyjnie się pomodlą, inni po swojemu porozmawiają z bliskimi. Ale jednego nie damy rady nadrobić w tradycyjny sposób — drobne wsadzone w kieszeń, by wrzucić je do skarbonek, wrócą z nami do domów.

Pod murami cmentarzy nie znajdziemy wolontariuszy: ludzi pióra, kultury czy polityki. W tym roku nie uśmiechnie się do nas aktorka Irena Telesz-Burczyk, nie uchyli rąbka kapelusza poeta Marek Barański. Zagrożenie epidemiologiczne zatrzymało kwestujących w domach. Ale po powrocie do domu do końca tego tygodnia możemy zrobić przelew, bo ze zbiórki nie zrezygnowano, przeniosła się tylko do internetu. Jednak dla wielu co roku wspierających zbiórkę — a to często ludzie starsi — taka forma wpłaty może się okazać nie do przeskoczenia.

— Dlatego teraz to wy, młodzi możecie się wykazać — apeluje Irena Telesz-Burczyk, której zdarzało się kwestować również z wnukami. Aktorka wspomina, jak wielu ludzi omijało jej puszkę mówiąc, że bardzo im przykro, ale się zagapili, nie wzięli gotówki, mają tylko kartę. I choćby chcieli, nie mają jak pomóc. — W tym roku brak żywej gotówki nie będzie stanowił problemu — puentuje celnie olsztynianka.

Wczoraj w południe — po czterech dniach działania konta — było na nim zaledwie 1332 zł. To niewiele, biorąc pod uwagę to, że rok temu w sposób bezpośredni, udało się zabrać ponad 23 tys złotych.

— W tym roku ciszej, smutniej, ostrożniej. Chyba z jeszcze większą zadumą niż kiedykolwiek — mówi znany olsztyński historyk dr Jan Chłosta, który kwestował od początku powstania inicjatywy. Dla naukowca zawsze były to szczególne chwile, które wspomina z nostalgią.

— Możliwość spotkania się z ludźmi, wspólne wspominanie bohaterów, którzy, choć często nie byli Polakami, to budowali nasze miasto, dużo dla mnie znaczyło. Ludzie często niewiele wiedzą o zapomnianych grobach, niemych świadkach upływu czasu, na co dzień ich nie zauważają. To była zawsze niesamowita okazja, by o tym porozmawiać, by przypomnieć, że o pamięć i dziedzictwo należy dbać — zauważa dr Chłosta.

Naukowiec szczególną sympatią darzy znajdujący się w Alei Zasłużonych na olsztyńskim cmentarzu przy ulicy Poprzecznej grób rodzinny Jana Baczewskiego, polskiego przedwojennego działacza politycznego i oświatowego, Warmiaka, współzałożyciela Związków Polaków w Prusach Wschodnich.

— Zajmowałem się jego postacią zawodowo. Lubię przy jego mogile przystanąć, ta jest akurat piękna, zadbana. Ale nie każdy może na to liczyć — zauważa.

Od 2003 roku Społeczny Komitet Ratowania Dawnych Cmentarzy na Warmii i Mazurach dokonał już ponad 300 renowacji, naprawionych zostało także kilkadziesiąt ogrodzeń, krzyży i innych drobniejszych elementów na cmentarzach.

— Ale potrzeby wciąż są olbrzymie, bo z naszymi działaniami wychodzimy daleko poza Olsztyn. Warmia i Mazury to ponad 3 tysiące często zagubionych między lasami i jeziorami malutkich cmentarzy. Marzeniem byłoby je wszystkie ogrodzić i oczyścić, a potem podnieść wszystkie zapadnięte, nie nadgryzione — a już prawie zjedzone zębem czasu — tablice —obrazowo opisuje ksiądz Łukasz Stachelek, przewodniczący Społecznego Komitetu Ratowania Dawnych Cmentarzy na Warmii i Mazurach, proboszcz parafii ewangelicko-augsburskiej w Olsztynie. Proboszcz od około dwóch lat przewodzi stowarzyszeniu, jednak stare cmentarze były w jego obszarze zainteresowań od dziecka.

— Pochodzę z małej wioski pod Mrągowem, moja babcia była Mazurką. Razem z rodzicami często odwiedzaliśmy stary cmentarz w Kosewie, gdzie dbaliśmy o swoje, jak i o cudze groby. Wielu Mazurów po wojnie wyjechało, zostawiając groby swoich bliskich bez opieki, więc my, tubylcy, czuliśmy się za nie wtedy odpowiedzialni. I tak mi już potem ta odpowiedzialność została — mówi proboszcz. Szczególne wrażenie wywarły na nim groby dwojga małych dzieci, o opiekę nad tymi mogiłami zostali poproszeni jego rodzice. —Zrozumiałem wtedy, jak wielką machiną jest historia, ile rodzin rozdziela, jak skomplikowane są losy i drogi ludzkie. Poza tym jako ksiądz odprawiam wiele pogrzebów, to również uwrażliwia i dodatkowo motywuje do tego, by o grobach pamiętać — zauważa.

Jednym z celów księdza na najbliższe miesiące jest należyte upamiętnienie wielkiej ilości szczątków ludzkich znalezionych przy okazji prac budowlanych w maju 2019 roku na terenie Wojewódzkiego Zespołu Lecznictwa Psychiatrycznego. — Tu chodzi o około sto bezimiennych ludzi! Ta sprawa wciąż nie daje mi spokoju. Tożsamości im nie przywrócę, ale chociaż jakąś piękną tablicą chciałbym oddać im cześć — zauważa ksiądz Stachelek.

Agnieszka Porowska



Czytaj e-wydanie
Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Codzienne e-wydanie Gazety Olsztyńskiej, a w piątek z tygodnikiem lokalnym tylko 2,46 zł.

Kliknij w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>kupgazete.pl